Nieprecyzyjne regulacje mogą zablokować sprawy dyscyplinarne na uczelniach, a nauczyciele łapówkarze pozostaną bezkarni. Resort nauki twierdzi jednak, że problemu nie ma
Od stycznia sądy mogą kwestionować kary nakładane na nauczycieli akademickich. Wszystko przez błędną regulację nakazującą wygaszenie kadencji rzeczników dyscyplinarnych.
Resort interpretuje
Okres urzędowania rzeczników dyscyplinarnych zakończył się z upływem grudnia 2014 r. Tak wynika z art. 49 nowelizacji z 11 lipca 2014 r. ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym (Dz.U. poz. 1198).
Problem jednak w tym, że w szkolnictwie wyższym mamy dwa rodzaje rzeczników – powołanych przez rektorów oraz ministra. Pierwsi zajmują się sprawami dyscyplinarnymi na uczelniach, które dotyczą nauczycieli akademickich (np. plagiatów czy łapówek). Drudzy tworzą Konwent Rzeczników. Ten przede wszystkim formułuje opinie i wnioski dotyczące dobrych praktyk w nauce.
Szkoły wyższe miały wątpliwości, jak interpretować przepis o wygaszaniu rzeczników. Czy dotyczy on tylko tych powołanych przez ministra, czy także pracujących na uczelniach.
– Skierowaliśmy zapytanie do prof. Marka Ratajczaka, wiceministra nauki i szkolnictwa wyższego. Inne uczelnie także miały wątpliwości co do tego przepisu. Widać bowiem, że ta regulacja jest wadliwie skonstruowana i nie jest jasne, jak ją interpretować – mówi Aleksandra Bocheńska, zastępcą kierownika działu kadr i organizacji z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) wydało w tej sprawie interpretację. „Przedmiotem tego artykułu jest uregulowanie sytuacji prawnej jedynie rzeczników powoływanych przez ministra i wyłącznie ich pozycji ustrojowej dotyczy ostatnia nowelizacja, co oznacza, że tylko do nich mogą być kierowane przepisy przejściowe ustawy nowelizacyjnej. Brak jest zatem w konsekwencji podstaw do uznania, że skrócenie kadencji dotyczy również rzeczników powoływanych przez rektorów” – wskazuje w komunikacie.
Jak sprawdził DGP, uczelnie postąpiły zgodnie z tą wykładnią i nie wygasiły kadencji swoich rzeczników. Ci sami działają nadal m.in. na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (UKSW), Uniwersytecie Łódzkim, Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Uniwersytecie Śląskim w Katowicach czy Uniwersytecie Rzeszowskim. Ich przedstawiciele powołują się właśnie na ministerialną interpretację.
Wątpliwości pozostały
Eksperci nie są jednak pewni, czy szkoły postąpiły słusznie.
– Jest bardzo prawdopodobne, że przepis został sformułowany wadliwie, a intencją ustawodawcy było uregulowanie problemu kadencji rzeczników dyscyplinarnych zgodnie z komunikatem MNiSW. Jednak wykładnia językowa wspomnianego przepisu jest jednoznaczna. Wynika z niej, że wygaszenie kadencji dotyczy zarówno rzeczników dyscyplinarnych powołanych przez ministra, jak i przez rektora – uważa dr Michał Matuszczak, radca prawny w Kancelarii Babiaczyk, Skrocki i Wspólnicy.
Wskazują również na możliwe konsekwencje.
– Czynności podejmowane przez takiego rzecznika mogą być kwestionowane przez nauczycieli akademickich. Mogą zarzucić im bowiem, że zostały podjęte przez osoby nieuprawnione. Uczelnia ryzykuje, że rzecznik złoży wniosek o ukaranie, komisja go przyjmie, a potem sąd być może uchyli jej decyzję właśnie z powyższego powodu. A wadliwie prowadzone postępowanie dyscyplinarne może uzasadniać roszczenia odszkodowawcze – wskazuje Marcin Chałupka, prawnik specjalizujący się w szkolnictwie wyższym.
Dodaje, że prawo w Polsce wynika z ustaw, a nie z komunikatów ministerstwa.