Tylko w przypadku trzech dysfunkcji samorząd musi zgodzić się na zatrudnienie nauczyciela wspomagającego dla ucznia. Zdaniem ekspertów dodatkowe pół miliarda złotych na pomoc psychologiczno-pedagogiczną warto wykorzystać na rozszerzenie tego katalogu

W nowym roku szkolnym do szkół i przedszkoli ma trafić ponad 500 mln zł na pomoc psychologiczno-pedagogiczną. Pojawią się też nowe stanowiska, jak np. pedagog specjalny. Dodatkowo od września przez kolejne dwa lata ma być zwiększany poziom zatrudnienia nauczycieli specjalistów, m.in. logopedów, psychologów i pedagogów. Ich minimalną liczbę w odniesieniu do liczby dzieci w placówkach oświatowych określa ustawa z 12 maja 2022 r. o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2022 r. poz. 116). To duża zmiana, bo w wielu szkołach nigdy nie było psychologów, a część ma bardzo mało etatów logopedycznych.
Eksperci zwracają uwagę, że przy okazji wprowadzania większej liczby specjalistów do szkół warto byłoby zmienić przepisy dotyczące pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Nie tylko liczba etatów specjalistów w szkołach jest problemem. Również wąski katalog przypadków, w których dyrektor szkoły musi zapewnić uczniowi pomoc nauczyciela wspomagającego. Dla dzieci, które nie mają jednej z wymienionych w przepisach dysfunkcji, poradnie mogą takie wsparcie najwyżej zalecać, a decyzja o jego zapewnieniu należy do organu prowadzącego. A ten, jeśli nie ma takiego obowiązku, to najczęściej z powodu braku pieniędzy tego nie robi. Dlatego katalog dysfunkcji objętych obowiązkowym wsparciem powinien zostać poszerzony, a dodatkowe pieniądze mogą to umożliwić.

Zbyt wąski katalog

Obecnie rodzice dzieci z wieloma dysfunkcjami mimo zaleceń poradni nie mogą liczyć na zatrudnienie na stałe do klasy nauczyciela wspomagającego. - Mój syn ma zdiagnozowaną afazję. W poradni powiedziano mi, że dziecko może mieć w orzeczeniu napisane tylko, że zaleca się przyznanie mu nauczyciela wspomagającego, ale nie można do tego zobligować dyrektora szkoły. Jeśli wójt nie wyrazi zgody na dodatkowy etat, bo nie będzie pieniędzy w budżecie, to pozostaje mi chyba nauczanie w domu - mówi matka ucznia ze szkoły podstawowej w Małopolsce.
Wszystko przez przepisy rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 9 sierpnia 2017 r. w sprawie warunków organizowania kształcenia, wychowania i opieki dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnych, niedostosowanych społecznie i zagrożonych niedostosowaniem społecznym (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1309). Zgodnie z jego par. 7 ust. 2 w przedszkolach i szkołach ogólnodostępnych, w których kształceniem specjalnym są objęci uczniowie posiadający orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego wydane ze względu na autyzm, w tym zespół Aspergera, lub niepełnosprawności sprzężone, zatrudnia się dodatkowo nauczycieli posiadających kwalifikacje z zakresu pedagogiki specjalnej, specjalistów lub pomoc nauczyciela - z uwzględnieniem realizacji zaleceń zawartych w orzeczeniu o potrzebie kształcenia specjalnego.
- W sytuacji tych dysfunkcji organ prowadzący nie może się uchylać od obowiązku zatrudnienia np. nauczyciela specjalisty. Jest to obowiązkowe. Oczywiście może być sytuacja, że w szkole będzie np. dwóch nauczycieli wspomagających na czworo takich uczniów - wyjaśnia Grzegorz Pochopień z Centrum Doradztwa i Szkoleń OMNIA. - W przypadku pozostałych dysfunkcji, nawet ujętych w orzeczeniu o potrzebie kształcenia specjalnego, do których zalicza się np. afazję, na zatrudnienie nauczyciela wspomagającego lub pomocy nauczyciela musi wyrazić zgodę organ prowadzący - dodaje.
Stanowi o tym art. 7 ust. 3 cytowanego rozporządzenia. Zgodnie z nim uczniowie posiadający orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego wydane ze względu na inne dysfunkcje niż wymienione w ust. 2 obejmowani są pomocą za zgodą organu prowadzącego.
Związkowcy i specjaliści są zdania, że zwiększenie nakładów na pomoc psychologiczno-pedagogiczną można byłoby wykorzystać również do rozszerzenia katalogu dysfunkcji, dla których w orzeczeniu wpisywane jest obligatoryjne wsparcie nauczyciela wspomagającego. Resort edukacji tego jednak nie rozważa. Ale wskazuje, że lekarstwem na wskazane problemy ma być doraźne wsparcie m.in. wspomnianych pedagogów specjalnych.

Brak pieniędzy czy brak chętnych?

Dla wielu samorządów konieczność zatrudniania dodatkowego nauczyciela to nadmiarowy wydatek. - Trzeba też pamiętać, że organami prowadzącymi dla poradni są powiaty i miasta na prawach powiatów. I bywają próby nacisków, aby nie wydawać orzeczeń, które zmuszałyby do tworzenia dodatkowych etatów - przyznaje Ewa Tatarczak, szefowa Rady Poradnictwa, ogólnokrajowej organizacji zrzeszającej pracowników poradni psychologiczno-pedagogicznych.
W jednej z mazowieckich szkół dyrektor tłumaczył, że nie może znaleźć osoby na stanowisko nauczyciela wspomagającego, choć w gronie uczniów było dziecko z orzeczeniem obligującym do zapewnienia mu takiej osoby. - Niestety jest wiele samorządów, które robią wiele, a wręcz bardzo dużo, aby tacy fachowcy zniknęli ze szkół - przyznaje Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Jeśli do szkół i przedszkoli wchodzą nowi specjaliści, na których jest ponad pół miliarda złotych, to nie powinni oni wypierać nauczycieli wspomagających, a tego się niestety obawiają ci ostatni - dodaje.
Ewa Tatarczak przypomina, że resort edukacji docelowo chce wprowadzić asystenta ucznia, który miałby być pracownikiem samorządowym i pracować 40 godzin tygodniowo. - Ministerstwo zapewnia nas, że nauczyciele wspomagający też pozostaną, obok nowego stanowiska. Dyrektorzy chętnie będą sięgać po tych asystentów, bo ci za te same lub mniejsze pieniądze mogą pracować dłużej. Niestety ich pomoc może się ograniczyć do podstawowych czynności, np. przemieszczania się czy otwarcia podręcznika - podkreśla.
ikona lupy />
Dla kogo wsparcie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe