Wszystko wskazuje na to, że czeka nas kolejny konflikt. Tym razem za sprawą nowego przedmiotu w polskich szkołach średnich pod nazwą historia i teraźniejszość.

Historia i teraźniejszość, mocą rozporządzenia ministra edukacji i nauki z 8 marca 2022 r., od nowego roku szkolnego zastąpi w zakresie podstawowym podstawę programową przedmiotu wiedza o społeczeństwie. Tekst nowej podstawy programowej bardziej niż dokument urzędowy przypomina pracę domową niesolidnego ucznia: pisaną w pośpiechu, pełną błędów i nieścisłości. Niewłaściwa jest już nawet sama nazwa przedmiotu: nauka o „teraźniejszości” nie istnieje, tym bardziej że ta „teraźniejszość” kończy się na 2015 r. Poprawne byłoby użycie sformułowania „współczesność”, ale skrót nazwy takiej przedmiotu (HiW) budziłby już zupełnie inne skojarzenia.
Ministerstwo w większości nie wykorzystało cennych uwag zgłaszanych na etapie konsultacji (i tak prowadzonych w ekspresowym tempie) przez instytucje naukowe i społeczne. Dzięki zastosowaniu się do części rekomendacji udało się na szczęście uniknąć kryzysu dyplomatycznego na linii Polska – Izrael (poprzez zestawienie w równym rzędzie syjonizmu i islamizmu). Natomiast z całą pewnością poprzez wprowadzane zmiany nie uda się uniknąć kryzysu edukacji obywatelskiej i świadomości prawnej absolwentów polskiej szkoły średniej.
Zmiany na tempo
Projekt rozporządzenia pojawił się tuż przed Bożym Narodzeniem, a termin zakończenia konsultacji społecznych wyznaczono na okres przypadający po Nowym Roku. Podobnie jak w poprzednich przypadkach uchwalania prawa w nadzwyczajnym tempie, efekt przyjętych regulacji jest rozczarowujący.
Obecni uczniowie szkół średnich nie zakończyli jeszcze cyklu kształcenia opartego na zmianach programowych wprowadzonych w roku szkolnym 2019/2020. Nowa podstawa wchodzi zaś w życie już od nowego roku szkolnego, łamiąc podstawowe zasady, o których uczniowie mają się uczyć na lekcjach tego przedmiotu. W historii czy naukach społecznych nowe odkrycia pojawiają się raczej rzadko, więc tak szybka aktualizacja treści nauczania nie wydaje się konieczna. Okres przejściowy jest zaś niezbędny, aby przygotować nowe podręczniki i materiały dydaktyczne, przeszkolić nauczycieli. Biorąc pod uwagę sposób sformułowania zagadnień nowej podstawy programowej, przez sito kryteriów ministerstwa przebrną zapewne wyłącznie podręczniki w pełni realizujące idee autorów rozporządzenia.
Rodzaje, czyli gałęzie
„[…] zupełny brak treści z zakresu poszczególnych gałęzi prawa (karne, cywilne, administracyjne) sprawi, że absolwent szkoły ponadpodstawowej będzie analfabetą prawnym, który nie poradzi sobie w sytuacjach wymagających korzystania z usług publicznych związanych z wymiarem sprawiedliwości czy organami ścigania, z załatwieniem spraw urzędowych, korzystaniem z pomocy prawnej bądź przygotowaniem pism procesowych”. Tak dosadną opinię o projekcie w trakcie procesu konsultacji społecznych rozporządzenia wyraził Komitet Nauk Historycznych PAN. Trudno się z nią nie zgodzić – zgodnie z nowymi wymaganiami w zakresie prawa uczniowie powinni jedynie potrafić rozróżnić poszczególne gałęzie prawa (nazywane w podstawie błędnie rodzajami prawa): cywilne od karnego, pisane od niepisanego.
Z elementami edukacji prawnej będą mieli kontakt wyłącznie uczniowie, którzy zdecydują się na wybór WOS-u w wersji rozszerzonej jako przedmiotu dodatkowego. W ubiegłym roku maturę z WOS-u zdecydowało się zdawać zaledwie 5,8 proc. wszystkich maturzystów. Można zatem przypuszczać, że ta liczba (po usunięciu obowiązkowego WOS-u na poziomie podstawowym) jeszcze się zmniejszy. Przedmiot ten będą wybierać zapewne wyłącznie ci maturzyści, którzy swoją przyszłość wiążą ze studiami prawniczymi lub innym kierunkiem społecznym.
Rywin zamiast Wałęsy
Nazwisko Lwa Rywina pojawia się w podstawie programowej dwa razy częściej niż Lecha Wałęsy, przy czym były prezydent występuje wyłącznie w kontekście „wojny na górze” z początku lat 90. W podstawie programowej brakuje odniesienia do kluczowych instytucji państwa demokratycznego. Uczniowie nie dowiedzą się, jaka jest rola m.in. Rzecznika Praw Obywatelskich, Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego, Trybunału Stanu.
Kluczowy akcent położony jest na rolę Kościoła katolickiego i osobę Jana Pawła II (jest najczęściej wymienioną osobą w podstawie programowej).
Uczniowie nie będę mieli również szansy na zrozumienie genezy i okoliczności współczesnych konfliktów zbrojnych, co jest niezwykle istotne w świetle ostatnich wydarzeń w Ukrainie. Prawo narodów do samostanowienia, podstawowe zasady prawa międzynarodowego – te kwestie w podstawie są niewidoczne. Podobnie jak rola mniejszości narodowych i różnorodności kultur w naszej historii, o czym z pewnością moglibyśmy rozmawiać z uczniami z Ukrainy.
Co więcej, język podstawy programowej w wielu miejscach ma charakter publicystyczny, odwołuje się do zjawisk i pojęć nienaukowych. Autorzy z góry narzucają określoną interpretację faktów. Uczeń powinien np. scharakteryzować „różnice między ekologią a ekologizmem”, „koszty finansowe i społeczne »polityki klimatycznej«”. Program sprzyja też kształtowaniu postaw nacjonalistycznych: uczniowie zobowiązani są do opisania „ideologii politycznej poprawności”, „nowej definicji praw człowieka”, wskazania różnic „między tolerowaniem a afirmowaniem zjawisk kulturowych i społecznych”.
Ministerstwo nie wykorzystało szansy, aby dać uczniom możliwość poznania współczesnych, istotnych dla społeczeństwa zjawisk: cyberbezpieczeństwa, zarządzania naszymi danymi osobowymi, naruszeń praw autorskich w internecie, odróżnienia informacji prawdziwych od fałszywych. Historia i teraźniejszość pomija również całkowicie rolę mediów w życiu społecznym i umiejętności krytycznej analizy ich przekazu.
Jakie będą konsekwencje zmian?
Analfabetyzm prawny będzie miał swoje konsekwencje społeczne. Już teraz Polacy przychodzą po profesjonalną pomoc prawną często dopiero wtedy, gdy sprawa jest na tak zaawansowanym etapie, że prawnikowi trudno jest pomóc. W wielu przypadkach powstania sporu sądowego można skutecznie zapobiec, np. poprzez precyzyjne określenie warunków umowy lub w ogóle sam fakt zawarcia umowy w formie pisemnej. Już teraz w niektórych podręcznikach do WOS-u słowa „adwokat” lub „radca prawny” w ogóle się nie pojawia. W nowej podstawie programowej również próżno ich szukać.
Egzamin maturalny z WOS-u wymaga m.in. umiejętności praktycznego zastosowania przepisów prawa oraz sformułowania dłuższej wypowiedzi pisemnej. Tymczasem podręczniki oraz szkolna praktyka są nastawione przede wszystkim na pamięciową naukę przepisów, zapamiętywanie dat i wydarzeń – bez głębszej analizy przyczyn i skutków czy nastawienia na rozwiązanie problemu. Obecna reforma i zastąpienie WOS-u HiT-em tylko ten proces pogłębi.
Jak wskazuje Komitet Nauk Politycznych PAN, „wprowadzenie nowego przedmiotu historia i teraźniejszość […] całkowicie zniszczy spójny system kształcenia i znacznie ograniczy dostęp zdecydowanej większości uczniów do edukacji obywatelskiej”. Zamiast solidnej edukacji prawnej czekają nas spory o przyczyny i skutki wydarzeń takich jak katastrofa smoleńska czy afera Lwa Rywina. Pytanie, czy rzeczywiście są to tematy interesujące dla 14- i 15-latków? I czy są im potrzebne.