Do kuratoriów trafia dużo mniej niż wcześniej wniosków o zgodę na wygaszenie placówki oświatowej. To zastanawiające, bo ten rok jest ostatnią szansą na przeprowadzenie tej operacji w miarę bezproblemowo.

Samorządy od lat prowadzą batalie o likwidację małych szkół, w których uczy się np. kilkudziesięciu uczniów. Potrzebują do tego pozytywnej opinii kuratora, a o taką nie jest łatwo, bo obecny resort edukacji prowadzi politykę utrzymywania placówek oświatowych za wszelką cenę. Zgody są wydawane tylko w przypadku bardzo małej liczby uczniów lub całkowitego braku naboru. Jako takie szanse na zamknięcie placówki mają małe miejscowości, w dużych miastach jest to wręcz niemożliwe.
Zgodnie z przepisami organ prowadzący szkołę lub inną placówkę oświatową jest zobowiązany zawiadomić kuratora oświaty o zamiarze jej likwidacji lub przekształcenia na sześć miesięcy wcześniej, czyli do końca lutego. Jak sprawdził DGP, w tym roku takich wniosków jest wyjątkowo mało. To dziwne, bo w przyszłym roku taka operacja może być jeszcze trudniejsza z dwóch powodów - wyborów samorządowych (decyzje o zamknięciu placówki oświatowej nie przysparzają włodarzom popularności) oraz wejścia w życie lex Czarnek, którego przepisy sprawiają, że likwidacja lub przekształcenie szkoły lub przedszkola będzie niemal niemożliwe i przysporzy wielu wątpliwości prawnych.
Zrezygnowani włodarze odpuszczają
Z danych uzyskanych przez DGP w kuratoriach wynika, że samorządy nie zasypały ich uchwałami o zamiarze likwidacji placówek oświatowych. Dodatkowe wnioski pojawią się pewnie pod koniec lutego, ale już widać, że jest ich zdecydowanie mniej niż w poprzednich latach.
Mała liczba wniosków o likwidację placówek nie wynika z tego, że sytuacja finansowa samorządów nagle się poprawiła. Lokalni włodarze mają po prostu świadomość, że od kilku lat nie ma sensu uruchamiać machiny wnioskowania o zamkniecie szkoły lub przedszkola, skoro i tak z góry jest skazana na porażkę.
- Resort edukacji powinien wprowadzić zasadę, że szkoły do 100 uczniów powinny być placówkami zbiorczymi i mieć jednego dyrektora na kilka placówek na terenie gminy. Warto też dopuścić tworzenie szkół stowarzyszeniowych, bo w dalszym ciągu są one publiczne i bezpłatne. Nie zmienia to sytuacji ucznia ani rodzica, a gmina może ograniczyć wydatki - postuluje Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP. Podkreśla, że nawet rosnąca z roku na rok subwencja nie wystarcza do utrzymywania małych placówek.
Podobnego zdania są inni samorządowcy. Mariusz Krystian, wójt gminy Spytkowice, zwraca uwagę, że nawet jeśli w klasie jest 10 lub 12 uczniów, nauczycielom i tak trzeba płacić pensje oraz inne dodatki.
- Jeśli to samorządy mają prowadzić szkoły, powinny móc je przekształcać i łączyć, a kurator ma tylko dbać o nadzór nad jakością kształcenia. Drugim rozwiązaniem - za którym osobiście się opowiadam - jest przekazanie finansowania pensji pracowników szkół państwu za pośrednictwem kuratorium. Rolę samorządów należałoby wtedy ograniczyć do utrzymywania budynków - mówi Mariusz Krystian, wójt gminy Spytkowice.
W przyszłym roku będzie trudniej
Propozycje resortu edukacji idą jednak w innym kierunku. Projekt nowelizacji prawa oświatowego (znany jako lex Czarnek) zakłada bowiem zwiększenie kompetencji kuratorów w zakresie likwidacji szkół (przypomnijmy, że projekt wrócił do Sejmu po tym, jak bez poprawek został odrzucony przez Senat - wczoraj połączone komisje edukacji, nauki i młodzieży oraz obrony narodowej nie przyjęły uchwały Senatu o jego odrzuceniu).
- Warto przypomnieć, że już od lat likwidacja szkoły jest możliwa pod warunkiem uzyskania pozytywnej opinii kuratora oświaty. To mocno ograniczające samorządy rozwiązanie zostanie jeszcze wzmocnione przez określenie warunków, które muszą być spełnione w przypadku wygaszania placówki - mówi Grzegorz Pochopień z Centrum Doradztwa i Szkoleń OMNIA, były dyrektor departamentu współpracy samorządowej MEN.
Wyjaśnia, że do tej pory warunki, które oceniał kurator podczas wydawania opinii, były bardzo ogólne. Lex Czarnek przewiduje natomiast, że likwidacja szkoły nie będzie mogła pogorszyć warunków nauki, wychowania i opieki uczniom szkoły przyjmującej uczniów ze szkoły zlikwidowanej. Tymczasem zwiększenie liczby dzieci w szkole przyjmującej, a więc zwiększenie liczby uczniów w oddziałach klasowych, może pogarszać warunki nauki.
- Najbardziej jednak groźny jest zapis umożliwiający likwidację szkoły tylko wtedy, gdy nie spowoduje ona pogorszenia warunków dotarcia uczniów do szkoły. A to mało realne - podkreśla Grzegorz Pochopień.
Tłumaczy, że likwidowana szkoła zwykle jest małą placówką, w bliskiej odległości od domów uczniów. Niemal na pewno więc warunki dotarcia do nowej szkoły będą gorsze, bo zwykle znajduje się kilka kilometrów dalej, a dzieci są do niej dowożone.
- Powstaje więc pytanie, czy dziecko dowożone autobusem do szkoły odległej od domu np. o 6 km ma gorsze warunki dotarcia do szkoły niż dziecko, które dociera do niej piechotą, pokonując 1,5 km? Czy też nie są one gorsze? - zastanawia się Grzegorz Pochopień.
Do zamknięcia głównie podstawówki
Do wielkopolskiego kuratorium trafiło 13 takich wniosków, z czego tylko trzy otrzymały negatywne opinie. Powodem ich wydania było niespełnienie wymagań określonych w art. 89 ust. 1 ustawy - Prawo oświatowe z 14 grudnia 2016 r. (t.j. Dz.U. z 2021 poz. 1082), który wskazuje, że „szkoła publiczna może być zlikwidowana z końcem roku szkolnego przez organ prowadzący, po zapewnieniu uczniom możliwości kontynuowania nauki w innej szkole publicznej tego samego typu, a także kształcącej w tym samym lub zbliżonym zawodzie”.
W województwie pomorskim do likwidacji lub przekształcenia wyznaczonych jest 22 placówek. W przypadkach, w których pracownicy kuratorium nie wyrazili na to zgody, chodziło o niezapewnienie uczniom wygaszanej placówki odpowiednich warunków związanych z dowożeniem uczniów do innej szkoły. W województwie dolnośląskim pojawiło się tylko 10 wniosków, a w świętokrzyskim - trzy i dotyczą likwidacji tzw. fili szkół podstawowych, które należą do głównej placówki w poszczególnych gminach.
- Do tej pory wydaliśmy 18 opinii w sprawie zamiaru likwidacji lub przekształcenia jednostek systemu oświaty, w tym pięć negatywnych i 13 pozytywnych. W przypadku dziewięciu sprawy są w toku. Siedem wniosków dotyczy likwidacji lub przekształcenia szkół podstawowych, a sześć - placówek policealnych - informuje Anna Kij, dyrektor wydziału jakości edukacji w śląskim kuratorium oświaty.
W województwie podkarpackim do likwidacji przeznaczonych jest dziesięć placówek, a pięć do przekształcenia, większość to podstawówki.
- Wydaliśmy osiem pozytywnych opinii, siedem jest obecnie w trakcie procedowania - mówi Małgorzata Rauch, podlaski kurator oświaty.
Kuratorium w Gorzowie Wielkopolskim też nie ma zbyt dużo pracy. Wpłynęły tylko trzy wnioski dotyczące likwidacji liceum i przekształcenia przedszkola oraz likwidacji szkoły podstawowej. Trzy wnioski pojawiły się też w województwie kujawsko-pomorskim.
- Rozpatrzyliśmy trzy wnioski jednostek samorządu terytorialnego w sprawie likwidacji szkół z 31 sierpnia 2022 r. Opinia negatywna została wydana wobec Szkoły Podstawowej nr 19 w Lublinie. Organ wnioskujący wskazał jako zasadniczy powód racjonalne wykorzystanie obiektów oświatowych. Wszyscy uczniowie mieliby zostać przeniesieni do budynku innej szkoły podstawowej, a z budynku opuszczonej podstawówki mieliby korzystać uczniowie pobliskiego liceum. Kurator lubelski nie zgodził się z argumentacją, że remont budynku liceum jest przesłanką do likwidacji bardzo dobrze funkcjonującej podstawówki tylko dlatego, że znajduje się ona w jego sąsiedztwie - informuje Jolanta Misiak, dyrektor wydziału pragmatyki zawodowej i analiz Kuratorium Oświaty w Lublinie.
Anna Skopinska z łódzkiego kuratorium wylicza, że nadzór wydał sześć opinii pozytywnych, w tym dwie dotyczące likwidacji dwóch przedszkoli, a także czterech szkół średnich. Jak podkreśla, w każdym przypadku przyczyną takiej decyzji był brak uczniów w tych placówkach.
ikona lupy />
Ile mamy szkół i przedszkoli / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe