Dyrektorzy szkół pracują już nad wewnętrznymi regulacjami dotyczącymi sposobu komunikowania się z sygnalistami. Część z nich chce, by możliwe w ten sposób było także zgłaszanie naruszeń standardów etycznych

Projekt ustawy o ochronie osób zgłaszających naruszenia prawa jest obecnie konsultowany. To pokłosie obowiązku wykonania dyrektywy Unii Europejskiej, która powinna zostać wdrożona przez nasz kraj do połowy grudnia. Już jednak wiadomo, że tak się nie stanie i będą opóźnienia.
W projekcie zostały określone rodzaje naruszeń, jakie mogą być zgłaszane przez sygnalistów. Wskazano w nim także, że poza wprost wymienionymi, pracodawca może dodatkowo objąć procedurą zgłoszeń uchybienia dotyczące obowiązujących u niego regulaminów wewnętrznych lub standardów etycznych.
Przepisy te będą dotyczyć również placówek oświatowych. Dlatego część dyrektorów szkół już teraz zleca przygotowanie specjalnych regulaminów, a nawet kodeksów etycznych, które będą podlegać nowym regulacjom. Do związkowców zgłaszają się nauczyciele z ich projektami. Ci przestrzegają, że może być to kolejny bat na niepokornych. - Te dodatkowe regulacje nas niepokoją. Tym bardziej, że dyrektywa nie nakłada na nas takiego obowiązku, a w obecnej sytuacji prawnej wszelkie dodatkowe regulaminy i standardy etyczne budzą nasze obawy - mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Mamy Kartę nauczyciela i to nam wystarczy - dodaje.
Uzasadnione obawy?
Jutro Komisja Ochrony Pracy działająca przy ZNP ma wydać poszczególnym okręgom rekomendacje - na co mają zwrócić uwagę, jeśli część placówek zechce tworzyć wewnętrzne regulacje dotyczące sygnalistów i dodać do tego kwestie związane z przestrzeganiem standardów etycznych.
Krzysztof Baszczyński obawia się, że dla niektórych dyrektorów mogą być one skutecznym straszakiem dla nauczycieli, którzy sprzeciwiają się obecnym zmianom w prawie oświatowym. - Mieliśmy już przecież do czynienia ze zwalnianiem dyscyplinarnym nauczycieli, którzy zamanifestowali swoje poparcie dla czarnego marszu, ubierając się w tym kolorze do pracy - przypomina.
Co do zasady projekt zakłada, że zatrudniony, który ujawni podejrzenie naruszenia prawa, o którym dowiedział się w związku z wykonywaną pracą, nie poniesie negatywnych konsekwencji. Przepisy wyłączą możliwość postawienia mu zarzutów z powodu dokonania zgłoszenia, a w razie sporów przed sądem ciężar dowodu zostanie przeniesiony na podmiot podejrzany o naruszenie (np. pracodawcę). Zwolnienie takiej osoby będzie nieskuteczne. Jeśli dyrektorzy zdecydują się na wdrożenie dodatkowych regulacji dotyczących etyki, to będą też musieli określić kanał komunikacyjny między pracodawcą a pracownikiem - sygnalistą. Dodatkowo przełożony musi informować o podjętych działaniach dotyczących zawiadomienia. Z ustaleń DGP wynika, że w firmach większość pracodawców ograniczy się do minimum wynikającego z ustawy, ale w przypadku placówek oświatowych część dyrektorów może decydować się na tworzenie dodatkowych regulacji związanych ze zgłaszaniem naruszeń etycznych.
- W naszych rekomendacjach chcemy zawrzeć, aby w tego typu dokumentach nie pojawiała się możliwość przyjmowania anonimowych zgłoszeń. To tylko będzie niepotrzebnie dzieliło środowisko. Chcemy też podkreślić, że nie ma obowiązku tworzenia w szkołach dodatkowych regulacji etycznych - mówi Baszczyński.
U każdego inaczej
Profesor Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego, przewiduje jednak, że jeśli ustawa wejdzie w życie w projektowanym kształcie, to w różnych placówkach oświatowych będą obowiązywać rozmaite regulacje dotyczące podobnych kwestii. - Część nie będzie tworzyć nowych dokumentów, ale inni, bardziej gorliwi, chętnie je wprowadzą - podkreśla.
Większość dyrektorów czeka na ostateczny kształt ustawy, ale zdają sobie sprawę, że regulaminy wewnętrznych zgłoszeń będą musiały określić placówki, które zatrudniają co najmniej 50 pracowników, a dla mniejszych nie będzie to obligatoryjne. - U nas jest prawie 130 pracowników, więc takie regulacje będziemy musieli stworzyć. Kodeksu etycznego nie mamy, bo akurat jestem w tej grupie szefów, którzy uważają, że nie ma takiej konieczności. Jednak część dyrektorów w ramach kontroli zarządczej ustaliła takie kodeksy, a część zrobi to teraz, tłumacząc się wymogami unijnymi, co nie jest prawdą - wskazuje Jacek Rudnik, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach.
- Obecnie tworzenie kodeksów etycznych jest dla mnie działaniem bezprawnym. Projekt tej ustawy może dać jednak kolejny pretekst do wprowadzenia nowych regulacji - mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący WZZ „Forum-Oświata”. Podkreśla przy tym, że kolejne szkolne regulaminy są niepotrzebną biurokracją. - Ochrona sygnalistów jest ogólnikowa. A jeśli ktoś będzie chciał zrobić donos na kolegę, to nawet anonimowo napisze do kuratorium, które podejmie stosowną kontrolę - dodaje.
Ochrona dla sygnalistów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe