Nauczyciel akademicki nie będzie mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności dyscyplinarnej za wyrażanie przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych. Jeżeli takie postępowanie zostałoby wszczęte, sprawa trafi do komisji przy ministrze nauki, która je uchyli. Tak wynika z nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz ustawy o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2.

Pakiet wolności akademickiej wzbudził sprzeciw posłów opozycji. – To nie jest spór o prawo do ekspresji na uczelni, bo to prawo istnieje i jest świetnie uregulowane. To jest spór o prawdę, prawo do jej głoszenia w szkołach wyższych. Ta nowelizacja ogranicza naukę oraz autonomię uczelni – alarmowała podczas debaty nad nowelą Barbara Nowacka, posłanka KO. – Wszystkie gremia związane z uczelniami protestują przeciwko tej nowelizacji. Twierdzą, że ograniczy ona wolność, a uczelnie staną się hydeparkiem i prawda przestanie być ważna – przypomniała z kolei Krystyna Szumilas, posłanka KO.
– Nowelizacja jest konieczna z punktu widzenia wolności uczonych, swobody dyskursu i debaty na uczelni. Jest niezbędna dla zagwarantowania konstytucyjnych praw pracownikom akademickim, aby mogli w sposób nieskrępowany wyrażać swoje opinie i poglądy, również te niezwiązane z aktywnością naukową – przekonywał prof. Włodzimierz Bernacki, wiceszef MEiN.
W trakcie prac nad nowelą PiS wprowadził do niej poprawkę, mimo uwag biura legislacyjnego, że wykracza ona poza zakres planowanej ustawy i nie jest z nią związana. Zakłada ona, że pieniądze dla uczelni czy placówek naukowych przyznane w formie dotacji celowej na 2020 r. na realizację zadań, niewykorzystane w 2021 r., pozostają w dyspozycji podmiotu, któremu zostały przydzielone, i będą mogły być wydane w 2022 r. – Zmiana powinna wejść w życie jak najwcześniej, bo umożliwi dokończenie inwestycji, na realizację których wpłynęła pandemia – tłumaczył pośpiech Kazimierz Moskal, poseł PiS.
Etap legislacyjny
Nowelizacja ustawy skierowana do Senatu