Z projektu przyszłorocznego budżetu państwa wynika, że w subwencji oświatowej nie ma pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli. Z kolei niskie płace zniechęcają młodych do podjęcia pracy w szkołach, a doświadczeni nauczyciele rezygnują z pracy – powiedział prezes ZNP Sławomir Broniarz.
"Ostatnie kilka tygodni pan minister Czarnek wypełniał m.in. deklaracjami dotyczącymi zarówno poziomu przygotowania do nadchodzącego roku szkolnego, jak i opowieściami o tym, jak wiele dobrego w sensie prestiżu zawodowego nauczycieli ma zamiar zrobić w nadchodzącym roku szkolnym. Próbowaliśmy te deklaracje, te informacje weryfikować" – powiedział prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w poniedziałek na konferencji prasowej w Warszawie.
Mówił, że "najprostszym, najbardziej czytelnym sposobem weryfikacji deklaracji dotyczących wzrostu płac nauczycieli, bardzo istotnego czynnika budującego prestiż nauczycieli, aczkolwiek nie jednego i nie jedynego" są projekty ustawy budżetowej na 2022 r. i ustaw okołobudżetowych.
"Niestety ze smutkiem musimy stwierdzić, że deklaracje pana ministra pozostają w dużej rozbieżności z tym, co czytamy w tych dokumentach rządowych" – powiedział Broniarz.
Wskazał na to, że kwota bazowa w projekcie ustawy budżetowej na rok 2022 jest taka sama, jak ta obowiązująca od 1 września 2020 r. i wynosi 3537,80 zł. "Jest to, więc drugi rok zamrożenia kwoty bazowej dla nauczycieli w ustawie budżetowej. Oznacza to brak zabezpieczenia środków finansowych w budżecie państwa na rok 2022 na podwyżki dla nauczycieli" – powiedział Broniarz.
Podał także, że subwencja oświatowa została zaplanowana na rok 2022 w wysokości 53 mld 365 mln 338 tys. zł, czyli jest o 2,6 proc. wyższa od tegorocznej subwencji. Przypomniał, że inflacja wynosi 5,4 proc. "Oznacza to, że przyszłoroczna subwencja również nie zabezpiecza prawidłowej realizacji zadań edukacyjnych przez samorządy" – powiedział.
Mówił, że skutki finansowe związane z przygotowaniem szkół, przedszkoli, placówek oświatowych do pełnego, spokojnego realizowania obowiązków szkolnych w roku szkolnym 2021/2022 w istotny sposób będą obciążały budżety samorządów, co może skutkować oszczędnościami, jeśli chodzi o zatrudnianie w szkołach i placówkach pracowników wspomagających, pedagogów i psychologów.
"Jest też oczywiste, że taki wzrost części oświatowej również wskazuje na brak podwyżek wynagrodzeń nauczycielskich w roku 2022" – podsumował Broniarz.
Poinformował, że na podstawie informacji zebranych ze szkół i baz ofert pracy dla nauczycieli, prowadzonych przez kuratoria oświaty, ZNP szacuje, że brakuje około 10 tys. nauczycieli.
"Nie mamy więc dobrych wieści na ten nowy rok szkolny. Nie ma pieniędzy w przyszłorocznym budżecie na podwyżki dla nauczycieli. Niskie płace zniechęcają zaś młodych ludzi do podjęcia pracy w szkołach i przedszkolach, a doświadczeni nauczyciele rezygnują z pracy. Pogłębia się kryzys kadrowy" – powiedział.
Powołał się też na ostatni raport Najwyższej Izby Kontroli, z którego wynika, że w szkołach brakuje nauczycieli. "Niemal połowa dyrektorów szkół, którzy wzięli udział w badaniu kwestionariuszowym NIK, deklarowała problemy z zatrudnieniem wykwalifikowanych pracowników i w roku szkolnym 2018/2019, i 2020/2021" – podał prezes ZNP. Dodał, że najtrudniej było pozyskać nauczycieli fizyki, matematyki, chemii, języka angielskiego i informatyki, ale – jak podał – były też kuratoria, które sygnalizowały braki w zakresie edukacji wczesnoszkolnej, czy nawet religii.
"Trudno zachęcić młodego fizyka, matematyka czy informatyka, by podjął pracę w szkole, proponując mu po pięciu latach studiów wynagrodzenie poniżej 3 tys. zł. Mówię o tym dlatego, że padały wielokrotnie pytania o przyczyny braku nauczycieli. Widać wyraźnie, że przyczyny ekonomiczne plus jakość polityki edukacyjnej, plus wszystko to, o czym mówi minister edukacji, co znajduje się w różnych projektach aktów prawnych, zapowiadanych czy realizowanych pomysłach, również nie zachęca do podejmowania pracy w zawodzie" – mówił Broniarz.
Wskazał też, że z raportu NIK wynika, że niemal połowa dyrektorów, którzy brali udział w badaniu, podała, że ma ogromne problemy z zapewnieniem stałej kadry oświatowej w kierowanych przez siebie placówkach. "Nie da się prowadzić normalnej nauki, szukając nauczycieli z łapanki" – ocenił.
"Szukając rozwiązania, dyrektorzy najczęściej przydzielali innym nauczycielom godziny ponadwymiarowe. Problem jest masowy i dotyczy zdecydowanej większości nauczycieli" – wskazał.
Podał, że ponad 70 proc. nauczycieli z placówek objętych kontrolą NIK pracuje w godzinach ponadwymiarowych.
"Pokazuje to skalę niedoborów kadrowych, odbija się także na jakości świadczonych usług edukacyjnych" – wskazał.
Powołując się na raport mówił też o zatrudnianiu do prowadzenia lekcji danego przedmiotu nauczycieli bez pełnych kwalifikacji do nauczania go.
"Mając na uwadze te problemy kadrowe i to, że działania pana ministra w żadnej mierze tych problemów kadrowych nie próbują dotknąć, nie mówiąc już o ich rozwiązaniu, ZNP oczekuje, że podjęte zostaną prace legislacyjne nad nowelizacją ustawy o nauczycielskich świadczeniach kompensacyjnych w tym kierunku, aby nauczyciele, którzy przeszli na to świadczenie mogli realizować zadania związane z wykonywaniem zawodu nauczyciela, choćby w wymiarze kilku godzin tygodniowo" – powiedział Broniarz. "To w istotny sposób poprawi sytuacje kadrową w tysiącach szkół" – ocenił.
Obecnie nauczyciele, którzy korzystają ze świadczeń kompensacyjnych, które są odpowiednikiem emerytur pomostowych dla nauczycieli, nie mogą dorabiać, pracując w szkole lub przedszkolu. Podjęcie takiej pracy, nawet w wymiarze jednej godziny tygodniowo, wiąże się z utratą tego świadczenia. Jednocześnie ustawa nie zabrania pobierającym kompensówki pracować poza oświatą.
Prezes ZNP przypomniał też na konferencji, że związek prowadzi zbiórkę podpisów pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawa Karta nauczyciela, zmierzającym do powiązania wysokości wynagrodzeń nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. Poinformował, że pod inicjatywą, nazwaną przez ZNP "Godne płace i wysoki prestiż nauczycieli", podpisy będą zbierane do końca października. Aby projekt trafił pod obrady Sejmu, związek musi do tego czasu zebrać co najmniej 100 tys. podpisów osób popierających tę inicjatywę.