Przydzielanie nadgodzin w wymiarze przekraczającym maksymalny limit, niepełne lub niewłaściwe wyposażanie stanowisk pracy, wadliwe opracowania dokumentów regulujących pracę szkół to zdaniem Najwyższej Izby Kontroli najczęstsze nieprawidłowości dotyczące organizacji pracy nauczycieli.
NIK po raz pierwszy przyjrzała się bezpośrednio organizacji i czasowi pracy nauczycieli. Kontrola dotyczy okresu od 1 stycznia 2018 r. do 26 marca 2021 r. Objęła Ministerstwo Edukacji Narodowej, przemianowane 1 stycznia 2021 na Ministerstwo Edukacji i Nauki, a także 20 szkół publicznych. Kolejnych 86 kontrolowali, na zlecenie NIK, kuratorzy oświaty. W badaniu kwestionariuszowym przygotowanym przez Izbę wzięło udział: ponad 5 tys. dyrektorów szkół, niemal 25,5 tys. nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących.
Jak czytamy w informacji na temat wyników kontroli nauczyciele pytani o to, co najbardziej utrudnia im wywiązywanie się z obowiązków w tradycyjnym modelu nauczania, wskazują przede wszystkim na zróżnicowany poziom wiedzy i umiejętności uczniów oraz zbyt liczne klasy. Takie problemy zauważa niemal połowa uczestników badania kwestionariuszowego przeprowadzonego przez NIK. 77 proc. jest zdania, że ich pracę mogłoby poprawić przede wszystkim zwiększenie prestiżu zawodu nauczyciela. Lepsze wyposażenie sal lekcyjnych w pomoce dydaktyczne wskazało 41 proc. pytanych.
NIK przypomina, że w badanym okresie kolejni ministrowie edukacji wprowadzali zmiany w przepisach służące doskonaleniu pracy nauczycieli i poprawie ich sytuacji finansowej (stopniowy wzrost wynagrodzeń, wprowadzenie dodatku dla wychowawców), a także usprawniające funkcjonowanie zajęć pozalekcyjnych w szkołach (ale - jak zauważa NIK - resort nie monitorował ich skutków) oraz ułatwiające organizację kształcenia na odległość w związku z pandemią COVID-19.
Izba przypomina też, że w listopadzie 2016 r. ówczesna minister edukacji Anna Zalewska powołała Zespół do spraw statusu zawodowego pracowników oświaty, któremu zleciła wypracowywanie rozwiązań systemowych i zdefiniowanie długofalowej strategii dotyczącej praw i obowiązków pracowników oświaty, w tym czasu i warunków pracy. To jedyne gremium skupiające przedstawicieli nauczycielskich związków zawodowych, samorządów i rządu. "Problem w tym, że z roku na rok liczba spotkań Zespołu była coraz mniejsza (...) ograniczało możliwość realizowania postawionych zadań, a także konsultowania istotnych dla edukacji zagadnień, choćby reorganizacji procesu edukacyjnego spowodowanej pandemią" - czytamy w informacji.
NIK podała, że w 2018 r. w szkołach publicznych prowadzonych przez jednostki samorządu terytorialnego (z wyłączeniem szkół specjalnych, policealnych oraz oddziałów przedszkolnych w szkołach) zatrudnionych było ok. 320 tys. nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących. W 2019 r. z powodu przejścia na emeryturę uprawnionych do tego nauczycieli, liczba ta spadła do ok. 308 tys., po czym w kolejnym roku znów wrosła do ponad 321 tys. w związku z reformą edukacji – z tzw. podwójnym rocznikiem i wydłużeniem nauki w szkołach ponadpodstawowych. W badanym okresie najliczniejszą grupę stanowili nauczyciele z przedziału wiekowego 46-55 lat - 38 proc.
Niemal połowa dyrektorów szkół, którzy wzięli udział w badaniu kwestionariuszowym NIK, deklarowała problemy z zatrudnieniem wykwalifikowanych pracowników i w roku szkolnym 2018/2019, i 2020/2021. Najtrudniej było pozyskać nauczycieli fizyki (33 proc.) i matematyki (32 proc.), nauczycieli chemii (24 proc.), języka angielskiego (20 proc.) i informatyki (18 proc.). Najczęściej dyrektorzy szkół rozwiązywali ten problem we własnym zakresie, przydzielając innym nauczycielom nadgodziny lub publikując ogłoszenia.
NIK podaje, że z danych w Systemie Informacji Oświatowej nadgodziny przydzielano w badanym okresie ponad 73 proc. nauczycieli, 11 proc. pracowało w więcej niż jednej szkole (z deklaracji w badaniu kwestionariuszowym wynika, że 24 proc.). Najczęściej w kilku placówkach jednocześnie zatrudnieni byli nauczyciele edukacji dla bezpieczeństwa, fizyki, chemii, geografii, muzyki i techniki, najrzadziej - edukacji wczesnoszkolnej, języka polskiego, języka angielskiego i wychowania fizycznego.
W 20 kontrolowanych przez NIK szkołach, wykształcenie kierunkowe i przygotowanie pedagogiczne mieli niemal wszyscy zatrudnieni nauczyciele (poza jednym). W kontrolowanych przez kuratorów oświaty 86 placówkach braki w tym zakresie stwierdzono u 19 osób, wśród nich byli m.in. nauczyciele języka angielskiego, informatyki, fizyki, przyrody, wychowania fizycznego, edukacji dla bezpieczeństwa, a także pedagodzy i nauczyciele współorganizujący nauczanie ucznia z autyzmem, czy słabosłyszącym.
Ostatecznie - jak podano - kontrola pokazała jednak, że poza jednym przypadkiem poziom zatrudnienia nauczycieli, z uwzględnieniem możliwości przydziału im nadgodzin, był w badanym okresie wystarczający do realizowania zadań statutowych szkół.
NIK wskazuje, że "specyficzny czas pracy nauczycieli od lat budzi kontrowersje". W przypadku pracujących na pełnym etacie nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących z 40 godzin tygodniowo tylko 18 jest w pełni ewidencjonowanych, to tak zwane pensum. "Tymczasem praca tej grupy zawodowej nie kończy się na lekcjach przy tablicy" - zauważa. Z badania kwestionariuszowego Izby wynika, że najwięcej czasu z pozostałych 22 godzin, zdecydowana większość nauczycieli przeznacza na przygotowanie do zajęć (82 proc.), a także sprawdzanie prac uczniów(68 proc.) i prowadzenie dokumentacji szkolnej (32 proc.).
Zgodnie z Kartą Nauczyciela, tzw. nadgodziny można przydzielać tylko w szczególnych przypadkach, podyktowanych wyłącznie koniecznością realizacji programu. Nie więcej jednak niż 9 godzin za zgodą nauczyciela.
Jak podaje NIK progi te przekroczono w czterech na 20 kontrolowanych szkół, np. w Zespole Szkół w Gościszewie (woj. pomorskie). W roku szkolnym 2018/2019 jeden z nauczycieli pracował tam ponad maksymalny, tygodniowy limit. Dyrektor placówki tłumaczyła, że doszło do tego, ponieważ nie była w stanie znaleźć nauczyciela biologii, chemii i informatyki dla ucznia, który wymagał indywidualnego nauczania.
Izba przypomina, że w 2018 r. w liście do Przewodniczącego Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" ówczesna minister edukacji Anna Zalewska zaproponowała "współpracę w umocnieniu właściwego funkcjonowania regulacji dotyczących czasu pracy i objęcie pomocą nauczycieli, wobec których są one nieprzestrzegane". W odpowiedzi nauczycielska "Solidarność" przekazała resortowi listę 25 przypadków potencjalnego naruszenia przepisów prawa pracy, sygnalizując problemy związane z nakłanianiem nauczycieli przez dyrektorów szkół m.in. do nieodpłatnego przeprowadzania zajęć dodatkowych i doraźnych zastępstw. Doniesienia weryfikowali kuratorzy oświaty, ale o wynikach ich pracy związek nie został poinformowany.
"W kwestii przestrzegania 40-godzinnego tygodnia pracy nauczycieli resort współpracował z Państwową Inspekcją Pracy w niewielkim stopniu. W ministerstwie nie analizowano również wyników przeprowadzanych przez PIP kontroli poświęconych temu problemowi" - czytamy w informacji.
"Nadmierne obciążenie nauczycieli pracą może niekorzystnie wpływać na jakość procesu kształcenia, dlatego zdaniem NIK, współpraca ministra edukacji z innymi organami uprawnionymi do kontroli i nadzoru pracy nauczycieli jest konieczna" - wskazano w niej.
Z raportu wynika, że w okresie objętym kontrolą w 12 na 20 kontrolowanych szkół liczba zrealizowanych obowiązkowych zajęć edukacyjnych była niższa niż zaplanowana w ramowych planach nauczania. Dyrektorzy tłumaczyli to głównie ogólnopolskim strajkiem nauczycieli (kwiecień 2019 r.), sytuacją wywołaną pandemią COVID-19 (zawieszenie nauczania, zwolnienia lekarskie, kwarantanna kadry pedagogicznej), czy szkolnymi wycieczkami. Kontrola zlecona przez NIK kuratorom oświaty pokazała natomiast, że w ciągu trzech lat szkolnych problemy z realizacją zaplanowanej liczby godzin wystąpiły w niemal połowie szkół – w 40 z 86. Mimo mniejszej liczby zajęć jedynie w dwóch szkołach objętych kontrolą NIK nauczyciele nie zrealizowali podstawy programowej - z matematyki, fizyki i chemii.
"Trzeba także dodać, że choć podczas strajku nauczycieli w kwietniu 2019 r., ministerstwo edukacji za pośrednictwem kuratorów monitorowało sytuację w większości szkół pod kątem realizacji podstawy programowej, nie miało informacji o tym, w jaki sposób strajk wpłynął na funkcjonowanie tych placówek, tzn. czy odbywały się tam zajęcia dydaktyczne i opiekuńczo-wychowawcze" - zauważa NIK. Przypomina, że strajk trwał prawie trzy tygodnie i objął od 40 proc. do 57 proc. szkół publicznych.
NIK wskazuje też, że zajęcia pozalekcyjne stanowią integralny element procesu edukacyjnego: dzięki kołom zainteresowań uczniowie mogą rozwijać swoje zdolności, a w przypadku pomocy psychologiczno-pedagogicznej liczyć na wsparcie w trudnej sytuacji. Mimo to - jak informuje - w ciągu dwóch lat: od 2016 r. do 2018 r. w polskich szkołach zlikwidowano 65 tys. kół zainteresowań (ich liczba zmniejszyła się z ponad 275 tys. do ok. 210 tys.).
Kontrola NIK pokazała, że w roku szkolnym 2020/2021 tygodniowa liczba zajęć pozalekcyjnych organizowanych w celu rozwijania zainteresowań uczniów była niższa niż w 2018/2019 w aż połowie badanych szkół lub nie było ich wcale. W czterech placówkach zajęcia z zakresu pomocy psychologiczno-pedagogicznej albo organizowano w niewłaściwy sposób albo nie zapewniono ich wszystkim uczniom, którzy mieli takie wskazania w opiniach czy orzeczeniach poradni psychologiczno-pedagogicznych. Z kolei zbyt liczne grupy na zajęciach dydaktyczno-wyrównawczych i korekcyjno-kompensacyjnych utrudniały nauczycielom osiąganie wyznaczonych celów podczas pracy z uczniami. Na podobne i inne mankamenty natknęli się także kuratorzy oświaty w 7 proc. szkół badanych na zlecenie NIK.
Z kontroli Izby wynika także duże zróżnicowanie w organizowaniu i finansowaniu zajęć pozalekcyjnych. Wszystko zależało od przyjętego przez dyrektora szkoły rozwiązania lub od zamożności, czy priorytetów oświatowych danej gminy, powiatu. Ponad połowa nauczycieli (56 proc.), którzy brali udział w badaniu kwestionariuszowym Izby deklarowała, że w badanym okresie nie dostała wynagrodzenia za prowadzenie kół zainteresowań, a 34 proc. za zajęcie psychologiczno-pedagogiczne (np. dydaktyczno-wyrównawcze).
Dyrektorzy 8 placówek objętych kontrolą NIK nie sprawowali wystarczającego nadzoru pedagogicznego nad tego typu zajęciami. Tylko w czterech na 20 szkół przeprowadzono zewnętrzne kontrole dotyczące warunków lokalowych i organizacji zajęć pozalekcyjnych. Były to głównie działania Powiatowego Inspektora Sanitarnego i kuratorów oświaty. "1 września 2019 r., wprowadzono zmiany prawne, które wpłynęły na organizację zajęć pozalekcyjnych, ale nie wiadomo, jakie przyniosły skutki. W roku szkolnym 2019/2020 minister edukacji nie dysponował pełnymi danymi na temat tych zajęć, nie zlecił także pisemnych analiz czy badań na ich temat" - czytamy.
"Zajęcia pozalekcyjne odgrywają szczególną rolę w procesie dydaktyczno-wychowawczym i opiekuńczym, dlatego zdaniem NIK, celem nadzoru i monitoringu powinno być zapewnienie właściwego rozpoznawania potrzeb uczniów i nauczycieli, co umożliwi również lepsze wykorzystanie ich potencjału w realizacji zadań szkoły. W przeciwnym wypadku może dojść do marginalizacji zajęć pozalekcyjnych w procesie edukacyjnym lub patologii przy ich organizowaniu" - wskazano.
NIK badała też kwestie dotyczące pracowni przedmiotowych, pomocy dydaktycznych i zapewnienia materiałów biurowych. Warunki lokalowe szkół, w tym zapewnienie bezpieczeństwa i higieny oraz odpowiednie wyposażenie sal lekcyjnych czy pokoju nauczycielskiego to czynniki, które według Izba, mają istotny wpływ na pracę nauczycieli. O tym, że ją ułatwiają jest przekonanych 99 proc. uczestników badania kwestionariuszowego Izby.
Tymczasem kontrola NIK pokazała, że w blisko połowie szkół (w dziewięciu na 20) dyrektorzy nie zapewnili nauczycielom właściwych warunków i wyposażenia miejsca pracy, nie przestrzegali także przepisów dotyczących bezpieczeństwa i higieny, co w niektórych przypadkach stwarzało wręcz zagrożenie zdrowia i życia (np. ostro zakończone ogrodzenie w szkole w Modliborzycach w woj. lubelskim).
W 15 szkołach kontrolowanych przez NIK nauczyciele nie mieli stałego dostępu do pracowni przedmiotowych lub pracowni takich nie zorganizowano. W efekcie lekcje z poszczególnych przedmiotów nie zawsze odbywały się w specjalnie do tego przeznaczonych i wyposażonych salach. Dyrektorzy zazwyczaj wyjaśniali to trudnymi warunkami lokalowymi, zwłaszcza po wydłużeniu nauki w szkole podstawowej z sześciu do ośmiu lat oraz rozpoczęciu nauki w szkołach ponadpodstawowych/ponadgimnazjalnych przez tzw. podwójny rocznik. Skutkiem zbyt małej w stosunku do potrzeb liczby sal było organizowanie nauki na zmiany i przekształcanie pomieszczeń w piwnicach czy korytarzy na tymczasowe sale lekcyjne, z czego wynikało również ich uboższe wyposażenie.
Natomiast wyniki kontroli przeprowadzonej w 86 szkołach przez kuratorów oświaty na zlecenie NIK wskazują, że tylko w pojedynczych przypadkach braki w wyposażeniu sal lekcyjnych utrudniały realizację podstawy programowej, czy naruszały ustawę Prawo oświatowe. Ten ostatni przypadek miał miejsce w szkole w Siemieniu (w woj. lubelskim), gdzie w pracowni komputerowej nie było zabezpieczeń uniemożliwiających uczniom dostęp do stron, mogących zawierać szkodliwe dla nich treści. Ostatecznie jednak w niemalże wszystkich skontrolowanych przez kuratorów oświaty placówkach (84 z 86), zarówno liczba, jak i wyposażenie sal lekcyjnych pozwalało na realizację podstawy programowej, a także przyjętych programów nauczania w wersji stacjonarnej i zdalnej.
40 proc. nauczycieli uczestniczących w badaniu wskazało, że nie zawsze podczas prowadzonych lekcji mieli do dyspozycji odpowiednio wyposażoną salę. Natomiast wśród najbardziej odczuwanych braków w wyposażeniu szkoły, wymieniali ograniczony dostęp do artykułów biurowych (36 proc.). Jednocześnie 38 proc. nauczycieli uznało, że w ich szkołach nie ma braków w wyposażeniu.
NIK podała, że zapotrzebowanie na pomoce dydaktyczne w roku szkolnym 2020/2021 zgłaszała połowa badanych nauczycieli. 58 proc. takich zgłoszeń dotyczyło sprzętu do zdalnego nauczania, a 42 proc. pomocy dydaktycznych. 63 proc. potrzeb zostało w pełni zrealizowana.
Jeśli chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa i higieny w szkołach, kuratorzy wskazali uchybienia w 12 na 86 kontrolowanych placówek. Kupowano tam np. drabinki i ławeczki gimnastyczne bez odpowiednich atestów lub certyfikatów, nie zapewniono uczniom miejsc do pozostawiania w szkole podręczników i przyborów szkolnych, nierównomiernie obciążano ich zajęciami w poszczególne dni tygodnia. Inne nieprawidłowości dotyczyły m.in. oznaczenia dróg ewakuacyjnych, oświetlenia na terenie szkoły i urządzeń sanitarnohigienicznych, które w niektórych placówkach nie były utrzymywane w czystości, a część była niesprawna.