Resort edukacji obiecywał: będziemy walczyć z powszechnym namawianiem opiekunów do wnoszenia różnych opłat, np. za dostęp do elektronicznego dziennika. Orężem w tej walce miało być nowe rozporządzenie wskazujące, że udostępnianie informacji o uczniach z e-dziennika jest bezpłatne. Ale przepis okazał się bublem prawnym. Firmy dostarczające aplikację zinterpretowały go następująco: dostęp ma być bezpłatny, ale tylko w szkole.
– Na zebraniu dowiedziałem się, że za sprawdzanie ocen przez internet muszę zapłacić 22 zł – oburza się ojciec gimnazjalistki z Legionowa. Jeżeli odmówi, będzie musiał przyjeżdżać do szkoły za każdym razem, gdy zechce zajrzeć do e-dziennika.
Zdaniem MEN wszelkie próby pobierania opłat od rodziców są bezprawne. Ale w tym roku szkolnym nie rozwiąże już problemu. – W przyszłym z pewnością doprecyzujemy przepisy w ten sposób, aby nie było wątpliwości, że z dziennika można korzystać również przez internet poza szkołą – zapewnia w rozmowie z DGP Joanna Kluzik-Rostkowska. A na razie rozgoryczonych rodziców odsyła do kuratoriów. Ale i one rozkładają ręce. – Dopóki nieprecyzyjny przepis nie zostanie zmieniony, to kontrole nie będą skuteczne w starciu z korporacyjnymi prawnikami – wyjaśnia Anna Wietrzyk, rzecznik prasowy śląskiego kuratorium. – Skończy się tylko na zaleceniach – przewiduje.
Elektroniczne dzienniki ma coraz więcej szkół. Tylko jeden z siedmiu ich dostawców – firma Librus – zainstalował je już w 3,5 tys. placówek, z czego 500 tylko w ostatnim roku.