Na stronach wielu placówek edukacyjnych brakuje informacji o ich majątku czy organach. Choć to informacja publiczna, którą muszą udostępniać.
Biuletyn Informacji Publicznej / Dziennik Gazeta Prawna
Obowiązek nałożony przez ustawę o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 782) wielokrotnie potwierdzały sądy administracyjne. Na przykład WSA w Krakowie w wyroku z 17 maja 2010 r. (sygn. akt II SAB/Kr 45/10) podkreślił, że dyrektor szkoły jest zobowiązany do udostępniania danych o jej działalności. Bierze się to stąd, że dysponuje on środkami publicznymi określonymi w planie finansowym, a także organizuje administracyjną i gospodarczą obsługę szkoły. Reprezentuje więc jednostkę wykonującą zadania publiczne i dysponującą publicznym majątkiem publicznym.
Eksperci nie mają wątpliwości, że w takiej sytuacji szkoły powinny zadbać, by w internecie umieszczać informacje publiczne. To sieć jest bowiem głównym kanałem dostępu do takich danych.
Ani BIP...
Dobrze rozumieją to w Gdańsku. Tam z problematyką informacji publicznej w szkołach poradzono sobie kompleksowo. Dzięki zbudowanej za kilkanaście milionów złotych Gdańskiej Platformie Edukacyjnej w jednym miejscu w sieci można znaleźć biuletyny informacji publicznej (BIP) wszystkich placówek oświatowych w mieście. Są tam dane m.in. o organach szkoły, sposobach przyjmowania i załatwiania spraw oraz konkursach dotyczących zatrudniania pracowników.
– Platforma oświatowa jest źródłem informacji o stanie edukacji w mieście. W jednym miejscu są zgromadzone m.in. dane statystyczne o edukacji, aktualne informacje z zakresu prawa oświatowego, raporty o wynikach egzaminów zewnętrznych przeprowadzanych w szkołach – wyjaśnia Dariusz Wołodźko z biura prasowego gdańskiego magistratu.
Gdańsk to jednak wyjątek. Szkoły na ogół mają problem z zarządzaniem informacją publiczną, którą posiadają. Część z nich albo w ogóle nie prowadzi BIP, albo tylko go uruchamia i nie zamieszcza w nim żadnych danych. Na przykład szkoły podstawowe im. Jana Pawła II w Zarębach Kościelnych (woj. mazowieckie) i im. Stefana Żeromskiego w Jastrzębiej Górze (woj. pomorskie) w swoich BIP umieściły jedynie adresy.
Również uczelnie mają problem z udostępnianiem informacji publicznej. Zwlekają z zamieszczeniem m.in. sprawozdań finansowych uczelni czy limitują dostęp do nich. Tak robi np. Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach. W swoim BIP na bieżąco zamieszcza wszelkie uchwały, regulaminy, zarządzenia rektora, ale aby się do nich dostać, trzeba znać hasło, które można uzyskać jedynie w biurze organizacyjno-prawnym uczelni.
– Ustawa przewiduje różne formy udostępniania informacji publicznej. Nasze rozwiązanie jest zgodne z prawem. Wystarczy, że zainteresowany zadzwoni pod wskazany numer i dostanie hasło. Chodzi o to, aby tych informacji nie mogły pozyskać osoby nieuprawnione – wyjaśnia DGP przedstawiciel uczelni. Dodaje, że to uczelnia ocenia, czy dana informacja kwalifikuje się jako publiczna, a w razie odmowy można iść do sądu.
...ani dobrej strony
– Nieprawidłowości to wynik kilku czynników. Po pierwsze niewiedzy, że szkoły są zobowiązane do udostępniania informacji publicznych. Po drugie wciąż pokutuje mit, że zarządzanie upublicznianiem danych jest trudne. Po trzecie odczuwa się niechęć do prowadzenia polityki otwartości, w ramach której dzielimy się ze społeczeństwem informacjami – diagnozuje Szymon Osowski, prezes zarządu Stowarzyszenia Sieć Obywatelska Watchdog Polska.
Szkoły mogłyby rozwiązać problem dostępu do informacji publicznej poprzez poprawienie warstwy merytorycznej swoich stron internetowych.
– Daliśmy sobie wmówić, że trzeba odrębnie prowadzić stronę internetową i BIP. Można jednak dostosować tę pierwszą do pewnych standardów, dzięki czemu będzie ona jednocześnie spełniać funkcję BIP – wyjaśnia Szymon Osowski. Dodaje, że chodzi o regulacje z ustawy, a także rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji z 18 stycznia 2007 r. w sprawie BIP (Dz.U. nr 10, poz. 68).
Połączenie strony WWW z BIP wymaga jednak pracy. O ile bowiem na stronach zazwyczaj znajdziemy informacje o planie lekcji, o tyle wiele z nich nie publikuje danych o posiadanym majątku czy też sposobach załatwiania spraw.
– Zmobilizowanie szkół do poważniejszego podejścia do kwestii informacji publicznej może być jednak trudne, bo za brak BIP nie grożą żadne sankcje – zaznacza Szymon Osowski.