- Wprowadzamy innowacyjną metodę kształcenia, dzięki której studenci nauczą się, jak w praktyce stosować prawo. Dziś rola prawnika nie polega bowiem na tym, aby gonić rzeczywistość, ale ją przewidywać - mówi prof. Anna Konert, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uczelni Łazarskiego w Warszawie.

Z uwagi na pandemię uczelnie stanęły w obliczu licznych wyzwań. Jak ona wpłynęła na sposób kształcenia przyszłych prawników?
Mam wrażenie, że paradoksalnie dzięki pandemii zrobiliśmy ogromny postęp. W ciągu roku zaszły zmiany, które normalnie wprowadzalibyśmy nawet 20 lat.
Czyli?
Pandemia zmotywowała nas do tego, aby jeszcze bardziej odpowiedzieć sobie na pytanie: co zrobić, aby kształcić najlepszych prawników w Polsce? Aby to osiągnąć, właśnie wprowadzamy nową metodę dydaktyczną. To będzie absolutna nowość i nasz hit. Chodzi o metodę nauczania problemowego – PBL (Problem Based Learning). W Europie jest zaledwie kilka wydziałów prawa, które kompleksowo korzystają z PBL. Studia nie będą polegać na przyswajaniu gotowych wiadomości, ale na rozwiązywaniu problemów.
Jak to w praktyce będzie wyglądać?
Dla każdego roku studiów będziemy wymyślali konkretny wielki problem składający się z poszczególnych przedmiotów, który studenci będą starali się rozwiązać. W metodzie tej pozwala się studentowi na dużą samodzielność działania – ma wiele zadań do wykonania indywidualnie, jak i grupowo. Nie chcemy zamykać się w klatkach poszczególnych przedmiotów. PBL często wykorzystywana jest do prowadzenia zajęć na studiach medycznych. Leczy się bowiem całego człowieka, a nie tylko złamaną rękę czy serce. Chory organ może źle wpływać na cały organizm. Dlatego konieczne jest holistyczne spojrzenie. Podobnie jest w przypadku studiów prawniczych. Znakomity prawnik musi umieć wykorzystywać wiedzę z różnych gałęzi prawa, aby znaleźć odpowiedź na nurtujące go pytania.
Na jakim etapie jej wdrażania jest wydział?
Obecnie jesteśmy w trakcie szkoleń. Przeprowadzają je eksperci z zagranicy, którzy sami stosują PBL. Konieczna jest także zmiana sylabusa oraz programu studiów. Metoda ta zostanie wdrożona w przyszłym roku. Studenci będą mieli tydzień przygotowawczy. PBL wymaga przyjęcia aktywnej postawy od studenta. Ale, mimo naszych obaw, widzimy, że są oni zainteresowani nowościami i chcą z nich korzystać. Wprowadzenie PBL to trudna praca zarówno dla studentów, wykładowców, jak i osób zarządzających uczelnią. Zdaję sobie sprawę, że zmiana podejścia do kształcenia i strategii nauczania będzie sporym wyzwaniem, ale to zaprocentuje w przyszłości. Jeżeli uda się wdrożyć PBL, będziemy mieli świetnie przygotowanych absolwentów pod względem praktycznym do wykonywania zawodu prawnika.
A co dla państwa wydziału w trakcie pandemii okazało się najtrudniejsze?
Zorganizowanie sesji zdalnej. Zależy nam na tym, aby rzetelnie sprawdzać wiedzę i umiejętności studentów. Tymczasem forma online niestety może kusić, by niesamodzielnie rozwiązywać zadania egzaminacyjne. Ale ten problem również zmotywował nas do wymyślenia nowej formy egzaminu. Zostanie z nami również po pandemii i łączy się z metodą PBL. Teraz prowadzimy pilotaż dla chętnych. Mianowicie student po semestrze nauki nie będzie przystępował już, jak jest to jest obecnie w tradycyjnej formule, do egzaminu z poszczególnych przedmiotów. W zamian za to będzie musiał przygotować pracę egzaminacyjną, w ramach której wykorzysta zdobytą wiedzę. Zajmie się kazusem np. rekomendacją dla klienta, w której opisze sposób proponowanego działania. Krok po kroku student wyjaśni, co należy zrobić w danym przypadku, aby doprowadzić do konkretnego celu, który chce osiągnąć klient. W trakcie pisania pracy będzie mógł korzystać z wszelkich dostępnych narzędzi, m.in. literatury przedmiotu. Każdy z wykładowców będzie oceniał swoją część w kontekście całego kazusu. Na tej podstawie zostanie wystawiona ocena. Obawiałam się, że taka forma sesji spotka się z oporem ze strony studentów. Dlatego zaproponowaliśmy na razie, aby mogli wybrać formę egzaminu. Miło mnie zaskoczyli. Okazuje się, że do pilotażu zgłosiło się ok. 50 proc. studentów. Ostatecznie przystąpiło ok. 30 proc. To tylko jeden z elementów innowacyjnych rozwiązań, które wprowadzamy w kształceniu studentów.
Nad jakimi nowościami jeszcze państwo pracują?
Widzimy wiele mankamentów zdalnego, synchronicznego kształcenia (gdy student i wykładowca biorą udział w wideokonferencji), zwłaszcza gdy są wyłączone kamery. Dlatego postanowiliśmy wprowadzić formę asynchroniczną. Pandemia zmotywowała nas do utworzenia własnego studia nagrań. W nim nagrywamy zajęcia wykładowców. Chcielibyśmy, aby 20 proc. zajęć odbywało się w formie asynchronicznej – czyli student może odsłuchać nagrany miniwykład – film trwałby kilka minut ok. 5–10. Dodatkowo zapoznawałby się z prezentacją przygotowaną na temat danych zajęć, która byłaby uzupełniona o ścieżkę audio.
Następnie otrzymywałby zadania, testy problemowe do opracowania w domu. Dopiero wówczas odbywałyby się zajęcia – w formie videoczatu czy forum dyskusyjnego, Wykładowca podczas takiego spotkania weryfikowałby wiedzę studentów i tłumaczył niezrozumiałe kwestie. Takie wykłady mogłyby być wykorzystywane przez kilka lat – poza oczywiście zagadnieniami, które wymagają aktualizacji. To rozwiązanie, w przyszłości, pozwoliłoby też na większą współpracę z wykładowcami z zagranicy.
Czy w ofercie kształcenia również pojawią się nowości?
Nie spoczywamy na laurach. Zawsze badamy potrzeby rynku i do niego dostosowujemy ofertę dydaktyczną. W zbliżającym się roku akademickim planujemy otworzyć kilka nowości. Po pandemii spodziewamy się m.in. boomu zapotrzebowania na kadrę zarządzającą liniami lotniczymi. Dlatego zaproponujemy studia z zarządzania linią lotniczą. Naszym partnerem został LOT, który będzie współtworzył ten kierunek. Ponadto zaproponujemy m.in. studia z administrowania nieruchomościami i obiektami sportowymi czy prawo w samorządzie terytorialnym.
Jest pani autorem prac np. na temat odpowiedzialności operatora względem turystów kosmicznych czy prawnych aspektów użytkowania bezzałogowych statków powietrznych. Wszystkie dotyczą problemów prawnych, które mogą pojawić się w przyszłości, przynajmniej na szerszą skalę niż obecnie. Czy dziś rola prawników zdecydowanie bardziej niż kiedyś właśnie polega na tym, żeby wyprzedzać rzeczywistość?
W przypadku mojej specjalizacji, czyli prawa lotniczego i kosmicznego, rola prawników w dużej mierze właśnie na tym polega, aby wyprzedzić technologię. Nie zawsze jednak to się udaje. Przykładowo jeżeli chodzi o drony i bezzałogowe statki powietrzne. Pod względem technicznym jesteśmy gotowi na wszystko, łącznie z lataniem autonomicznymi taksówkami powietrznymi bez pilota. Natomiast prawo pozostaje daleko w tyle i blokuje rozwój.
Dziś rola prawnika polega więc na tym, aby przewidzieć to, jak będzie wyglądała przyszłość. Staramy się tak właśnie kształcić naszych studentów, aby nie tylko skupiali na tym, co jest tu i teraz. Przyszły prawnik musi umieć szerzej patrzeć na prawo niż tylko na konkretny artykuł czy paragraf. Patrzeć z lotu ptaka, obserwować zmiany, które zachodzą, i próbować przewidzieć, jakie zagadnienia, problemy pojawią się za kilka lat, a także zastanowić się, jak przyśpieszyć proces legislacyjny, by szybko wdrożyć odpowiednie rozwiązania. Nie zawsze da się przewidzieć rzeczywistość, co udowodniła nam pandemia. Dlatego tak ważna jest szybkość stanowienia prawa. Okazała się ona kluczowa, aby na bieżąco rozwiązywać pojawiające się problemy. Podobnie na uczelniach. Również konieczne jest natychmiastowe reagowanie na zmiany, które zachodzą.
Rozmawiała Urszula Mirowska-Łoskot