Do łatwiejszej, niż w poprzednich latach, matury gromadnie przystąpili absolwenci szkół średnich z poprzednich lat.

Jak wynika z sondy przeprowadzonej przez DGP w okręgowych komisjach egzaminacyjnych, liczba absolwentów, którzy sprawdzą swoje siły na tegorocznej maturze, zwiększyła się średnio o jedną czwartą, ale były województwa, gdzie ten wzrost był jeszcze wyższy. Największy w województwach: lubuskim, wielkopolskim i zachodniopomorskim. Jak wynika z danych OKE w Poznaniu, jest ich w tym roku ponad 14,7 tys. wobec 8,8 tys. przed rokiem. Tym samym odsetek absolwentów z poprzednich lat wzrósł o ponad 66 proc. W woj. łódzkim zwiększył się o niemal 30 proc. – rok temu takich drugoroczniaków było 5,9 tys., w tym roku uczniów z poprzednich lat jest 7,5 tys. Na Mazowszu chętnych było niemal 12 tys. wobec zeszłorocznych 9,5 tys. W woj. pomorskim także widać wzrost zainteresowania o jedną czwartą.
Największa część absolwentów z poprzednich lat ma w planach poprawienie swojego wyniku ze wszystkich lub tylko wybranych przedmiotów. Są jednak też tacy, którzy podejdą do egzaminu dojrzałości po raz pierwszy.
Marcin Smolik, szef CKE, nie ukrywa, że brak ustnego egzaminu na pewno skusił wiele osób do poprawiania lub przystąpienia do matury akurat w tym roku. – Zachętę mógł też stanowić okrojony materiał, który obowiązuje na tegorocznym egzaminie, w porównaniu do lat poprzednich – dodaje dr Maria Krystyna Szmigel, wicedyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Krakowie. Nie bez znaczenia może być też brak konieczności zdawania przedmiotu w wersji rozszerzonej.
To może oznaczać, że tegoroczni maturzyści, choć mają łatwiej na egzaminie, mogą mieć większą konkurencję w staraniu się o przyjęcie na studia.
Z danych widać także, że w grupie zdających w tym roku znaleźli się także 60- i 70-latkowie – 18 osób to te urodzone między 1950 a 1959 r., a z roczników 1960–1969 było 158 osób. Poza tym znalazło się 1623 40-latków i 3183 osoby urodzone w latach 80. Największy odsetek stanowią jednak osoby urodzone w latach 90. – niemal 44 proc., oraz w latach 2000. – połowa zdających absolwentów z poprzednich roczników.
Wczoraj był pierwszy dzień matur, uczniowie zdawali język polski. Choć zdaniem wielu uczniów był trudniejszy niż próbny, to wszyscy zgodnie mówią, że „Lalka”, która pojawiła się w tematach wypracowań, była bardzo bezpiecznym wyborem ze strony CKE.
– Na giełdzie tematów maturalnych była bardzo wysoko – mówi Robert Wanic, dyrektor OKE w Jaworznie.
Zdanie to podziela również dr Maria Krystyna Szmigel, przyznając też, że egzamin był łatwiejszy niż w latach ubiegłych, choć oczywiście wymagał przygotowania. – Trzeba było się wykazać wiedzą gramatyczną, formami wypowiedzi umieć argumentować swoje wybory. Streszczenie, które pojawiło się na tegorocznej maturze, też nie należy do prostych – dodaje.
Jak podkreśla Dariusz Chętkowski, polonista z XXI Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Prusa w Łodzi, „Lalkę” to sobie maturzyści wymodlili, bo temat był wałkowany przez każdego polonistę. Jednak niekoniecznie musi gwarantować wysoki poziom. Na maturze uczniowie musieli popisać się znajomością Fredry. To zdaniem Chętkowskiego jest zgodne z wymaganiami, ale sięga do wiedzy uczniów z gimnazjum, co mogło stanowić trudność.
Dziś zaczyna się egzamin z matematyki, ruszają także przedmioty dodatkowe, które uczniowie wybierają jako rozszerzenie. W tym roku, choć zniesiono obowiązek wybierania przedmiotów na poziomie rozszerzonym, to 86,5 proc. uczniów zdecydowało się na ich zdawanie. Na pierwszym miejscu, jak zwykle, uplasował się język angielski, który wybrało w rozszerzonej wersji 58,5 proc. (przed rokiem – 60 proc.). Zaskoczeniem jest pojawienie się na drugim miejscu matematyki, do której w rozszerzonej wersji przystąpi 27,5 proc. uczniów (w 2020 r. była na trzecim z wynikiem 24,2 proc.). To efekt spadku zainteresowanie geografią, którą w tym roku chce zdawać na poziomie rozszerzonym niecałe 20 proc. maturzystów (27 proc. rok temu). Różnicy nie ma przy języku polskim, który jak co roku wybiera 20 proc. zdających.
Jak co roku, także w tym nie obyło się prawdopodobnie bez przecieku. Dowodem na to miał być nietypowy wzrost zainteresowania hasłem „Lalka ambicja” w wyszukiwarce Google wśród internautów z Podlasia i Mazowsza. Szczyt zainteresowania tym hasłem miał miejsce ok. godz. 8 rano. Zapytania przestały być wpisywane na kilka minut przed godz. 9. Istnieje podejrzenie, że któryś z dyrektorów niezgodnie z prawem otworzył wcześniej przesyłkę z arkuszami egzaminacyjnymi, choć w tym roku zaostrzono procedury, by uniknąć takich sytuacji. Dokumenty odbierają dwie, a nie jak dotąd jedna osoba, czyli np. dyrektor szkoły i wytypowany przez niego nauczyciel. Sprawa przecieku zostanie zgłoszona na policję – zapowiedział w mediach Marcin Smolik.
86,5 proc. uczniów zdaje maturę na poziomie rozszerzonym