Doktoranci obawiają się, że przyszłoroczna ocena uczelni spowoduje, iż niektóre stracą uprawnienia do ich kształcenia. Apelują o zmianę prawa. Resort obiecuje, że zadba o ich interesy, gdy pojawi się problem
Doktoranci obawiają się, że przyszłoroczna ocena uczelni spowoduje, iż niektóre stracą uprawnienia do ich kształcenia. Apelują o zmianę prawa. Resort obiecuje, że zadba o ich interesy, gdy pojawi się problem
W przyszłym roku uczelnie zostaną poddane ocenie. Po raz pierwszy na zmienionych warunkach. Te, które nie uzyskają co najmniej kategorii B+, stracą uprawnienia do prowadzenia szkół doktorskich. Tak wynika z ustawy z 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 478 ze zm. dalej p.s.w.n.). Doktoranci obawiają się, że nie będą mieli jak dokończyć nauki i prowadzonych badań.
Niepewne losy
– Nie sposób przewidzieć wyników przyszłorocznej ewaluacji. Na tę nieprzewidywalność składa się nie tylko sama zmiana sposobu jej prowadzenia, jak również kwestie związane z utrudnieniami, jakie przyniosła pandemia. W momencie, w którym się znajdujemy, nie sposób oszacować, ile placówek straci uprawnienia do prowadzenia szkół doktorskich i w związku z tym ilu doktorantów i doktorantek będzie musiało w praktyce zmierzyć się z tym problemem – twierdzi Jarosław Olszewski, przewodniczący Krajowej Reprezentacji Doktorantów (KRD). Dlatego organizacja zabiega o zmianę prawa.
– Liczymy, że problem ten nie będzie powszechny, jednak jeżeli się pojawi, to szkoły doktorskie powinny być wygaszane w sposób stopniowy. Te, które nie uzyskają kategorii B+, powinny móc dokończyć kształcenie osób już przyjętych bądź kontynuować działanie w trybie warunkowym bez możliwości prowadzenia naboru na kolejne roczniki, dopóki nie poprawią wyników naukowych – proponuje Jarosław Olszewski.
KRD podnosiła ten problem w rozmowach z przedstawicielami ministerstwa.
– Będziemy zabiegać o zmianę obowiązujących regulacji, tak aby prawa i interesy społeczności doktorantów były zabezpieczone. Mam nadzieje, że resort niebawem zaproponuje systemowe rozwiązanie tych kwestii – mówi Olszewski.
(Nie)wystarczające przepisy
Mimo apeli Ministerstwo Edukacji i Nauki (MEiN) na razie nie proponuje zmian. Pod koniec marca do resortu w sprawie potencjalnego problemu likwidacji niektórych szkół doktoranckich wpłynęło pismo od posłów. MEiN przedstawił już swoje stanowisko. Wyjaśnia, że art. 206 ust. 1 p.s.w.n. wskazuje, że w przypadku zaprzestania kształcenia doktorantów w danej dyscyplinie podmiot prowadzący szkołę doktorską zapewnia im możliwość kontynuowania nauki w innej placówce.
– Celem wskazanej regulacji jest zabezpieczenie interesów doktorantów. Ustawodawca nie wskazał konkretnych działań, jakie należy podjąć w sytuacji zaprzestania kształcenia. Należy jednak zgodzić się, iż podmiot jest zobligowany do podjęcia wszelkich możliwych działań w celu zagwarantowania możliwości kontynuowania nauki w innej szkole doktorskiej – wskazuje prof. Włodzimierz Bernacki, wiceminister edukacji i nauki w stanowisku.
Zdaniem KRD regulacje te są jednak niewystarczające.
– Obecne przepisy nie doprecyzowują kwestii związanych z kontynuacją dysertacji doktorskich w innych jednostkach. Powstają natomiast istotne pytania, na jakich warunkach ma to się odbywać, jak również, co jeżeli szkoła lub doktorant odmówią? Kolejnym zarzewiem konfliktów może być kwestia wypłacania stypendium przeniesionemu doktorantowi – wskazuje Olszewski.
W opinii ministerstwa kwestie te pozostają do ustalenia pomiędzy podmiotem prowadzącym szkołę doktorską, doktorantem i placówką przyjmującą.
– Wydaje się, że podmioty (prowadzący szkołę oraz przyjmujący) powinny zawrzeć pomiędzy sobą porozumienie w kwestii przeniesienia doktoranta. Należałoby przyjąć, że celem regulacji jest maksymalne zabezpieczenie interesów doktorantów. Ustawodawca nie określił szczegółowo trybu „zapewnienia” doktorantom możliwości kontynuowania kształcenia w innej szkole doktorskiej. Należałoby jednak rozpatrywać to w kategorii ustawowego zobowiązania placówki do uwzględnienia słusznych interesów młodych badaczy – uważa prof. Włodzimierz Bernacki.
Dodaje, że zakładałoby to działanie w warunkach porozumienia z doktorantem – nie arbitralnie narzucanych mu rozstrzygnięć. W jego ocenie uczelnia nie może narzucić doktorantowi wyboru wskazanej przez siebie szkoły doktorskiej. – Także uczelnie nie są ustawowo zobligowane do przyjmowania doktorantów likwidowanej szkoły doktorskiej – uściśla wiceminister.
Ostrożny resort
MEiN wskazuje, że art. 206 ust. 1 ustawy p.s.w.n. zakłada, że uczelnia musi przedstawić swoim doktorantom oferty kontynuowania kształcenia. Przepis ten nie powinien jednak być interpretowany jako gwarancja odtworzenia przez podmiot przyjmujący identycznych warunków w innej szkole doktorskiej.
– Z przyczyn niezależnych taki rezultat może być niemożliwy do osiągnięcia, zatem omawianej regulacji nie należy przypisywać takiej funkcji. Natomiast kwestia ponoszenia kosztów kształcenia, w tym wypłaty stypendium doktoranckiego, pozostaje w zakresie kompetencji uczelni, gdzie kształci się doktorant – dodaje wiceminister.
Resort zapewnia, że ściśle monitoruje proces przygotowań do pierwszej oceny uczelni.
– Obowiązujące zasady ewaluacji nie powinny skutkować masową utratą przez nie swoich uprawnień. Jednakże, w przypadku zagrożeń, ministerstwo – w ramach prac nad ewentualnymi zmianami legislacyjnymi – będzie dążyć do złagodzenia ewentualnych negatywnych jej skutków – obiecuje MEiN. ©℗
Pieniądze i uprawnienia dla najlepszych
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama