- Badanie dojrzałości szkolnej sześciolatka w styczniu lub lutym nie ma sensu. Powie to każdy pedagog. Jeżeli ktoś chce rzeczywiście to sprawdzić, powinien to zrobić w czerwcu. lipcu lub sierpniu – powiedziała w Radiu ZET Joanna Kluzik-Rostkowska.

Minister edukacji ironicznie skomentowała sytuacje, w których odroczenie wydawane jest na życzenie – Rozumiem, że te poradnie badały tak naprawdę dojrzałość szkolną rodziców, a nie dziecka, ale dobrze – powiedziała.

Dodała, że jej zdaniem część rodziców prosiła o dokument, żeby zabezpieczyć dziecku miejsce w przedszkolu, a decyzję podejmą dopiero w sierpniu. – Teraz też zaczyna się proces, kiedy zaczynają do nas dzwonić rodzice, którzy mówią, że już mają ten dokument, ale zmienili zdanie i co mają zrobić. Po prostu pójść z dzieckiem do szkoły – mówiła Kluzik-Rostkowska. – Trzeba szanować te sytuacje, bo w każdym roczniku dzieci jest niewielka grupa, co do której nie ma wątpliwości, że lepiej poczekać jeszcze rok – dodała.

W rozmowie z Moniką Olejnik minister edukacji podkreśliła, że jej resort przygotowuje się na scenariusze, w których do szkoły pójdzie od 35 do 60 procent sześciolatków. – Zakładamy, że 50 procent sześciolatków pójdzie do szkoły – uściśliła.