W niektórych przypadkach rodzice postawili się w roli wolontariuszy. – Angielskiego uczy jedna z matek, która jest anglistką. Przychodzi raz w tygodniu i ma zajęcia dla wszystkich grup. Nie pobiera za to wynagrodzenia – mówi Beata Nowicka, dyrektor przedszkola Dziadka Borodzieja w Poznaniu. Matka jest przewodniczącą rady rodziców i jej pomysł zyskał poparcie wszystkich rodziców.
W Warszawie – jak wynika z danych urzędu miasta – w czterech przedszkolach zajęcia są prowadzone przez rodziców będących wolontariuszami. W jednym dzieci uczą się m.in. chińskiego z native speakerem. To inicjatywa rodzica, który otrzymał dofinansowanie unijne do prowadzonego przez siebie projektu. – Na zajęcia chodzą tylko ci, którzy chcą. Niektórzy się śmieją, że dzieci teraz lepiej umieją mówić po chińsku niż po angielsku – opowiada jedna z matek.
I choć dyrektorzy przyznają, że zmiany przepisów uaktywniły rodziców, to tak daleko idące zaangażowanie jest nadal niszowe. A gdy rodzic nie pomaga, działać musi gmina. Część samorządów postanowiła zafundować przedszkolakom dodatkowe zajęcia. Kraków z własnej funduszy wypłaca po 30 zł na jedno dziecko miesięcznie, a przedszkola, w porozumieniu z rodzicami, mogą wybrać, na jakie zajęcia te pieniądze będą przeznaczone. – Najczęściej wybierany są angielski, rytmika i taniec towarzyski – mówi Katarzyna Fiedorowicz-Razmus z krakowskiego urzędu miasta.
Poznań wydaje na zajęcia dodatkowe dla każdego przedszkolaka po 17,5 zł miesięcznie. W ofercie jest gimnastyka korekcyjna, zajęcia z logopedą, rytmika czy angielski. Toruń do końca 2013 r. wydał na takie zajęcia 180 tys. zł. – Prowadzą je zarówno nauczyciele z danego przedszkola, jak i zewnętrzni, zatrudnieni specjalnie do prowadzenia danych zajęć, a także niezależne firmy – wyjaśnia Sylwia Derengowska z urzędu miasta.
W Warszawie, gdzie miasto również finansuje część zajęć, angielskiego uczą się dzieci w 71 proc. placówek. Z rytmiki korzysta 83 proc. przedszkolaków, o połowę mniej z gimnastyki korekcyjnej.
Nie wszystkie miasta godzą się wykładać pieniądze. W Gdańsku wprowadzono rozwiązanie pozwalające ominąć zakaz resortu – rodzice płacą darowizny na rzecz przedszkola, z których są pokrywane wydatki na zajęcia dodatkowe.
Jeszcze inaczej przepisy obeszła placówka w Czechowicach-Dziedzicach. Bezpłatnie przekazuje ona salę do prowadzenia dodatkowej nauki, a rodzice płacą bezpośrednio nauczycielowi. Jest jeden warunek – dzieci mogą korzystać z zajęć dopiero po zakończeniu pobytu w przedszkolu.