Podnoszenie płac pracownikom zgodnie z zasadą wszystkim po równo jest niesłuszne i demotywujące. Taki system to karanie najlepszych i nagradzanie najsłabszych - mówi Marcin Pałys, rektor Uniwersytetu Warszawskiego.

W tym roku budżet przeznaczył ponad 907 mln zł z rezerwy celowej na podwyżki wynagrodzeń pracowników uczelni publicznych. Kiedy faktycznie trafią one na konta akademików?

W przypadku naszej uczelni zdecydowana większość pracowników dostanie podwyżki w najbliższych dniach – na przełomie czerwca i lipca. Pozostali – miesiąc później, bo nie wszystkie wydziały zdążyły już podzielić kwotę przyznaną im na dodatkowe wynagrodzenia. Czasu rzeczywiście nie było zbyt wiele. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) przelało dotację na konta uczelni niespełna miesiąc temu. Wszystkie podwyżki będą wypłacane z wyrównaniem od początku roku.

W jaki sposób w tym roku rozdzielane były dodatkowe pieniądze?

Podwyżka będzie się składać z dwóch części. Każdy nauczyciel akademicki i pracownik administracji naszej uczelni ma pewność, że jego pensja wzrośnie – na stałe – o co najmniej 190 zł brutto. Pracownicy obsługi dostaną więcej o minimum 170 zł. Oprócz tego przyznane zostaną jeszcze podwyżki uzależnione od osiągnięć zatrudnionego. Na razie będą one wypłacane do czerwca 2014 r., ale jeśli MNiSW zrealizuje swoje obietnice i w przyszłym roku przekaże taką samą dotację dla uczelni, także ta część będzie wypłacana bezterminowo. O podziale tej drugiej kwoty między poszczególne osoby zdecydowali – lub wkrótce zdecydują – dziekani wydziałów i kierownicy innych jednostek uczelni. Prosiłem ich, by kierowali się osiągnięciami pracowników i ich zaangażowaniem na rzecz uniwersytetu.

Czy jest duża dysproporcja pomiędzy wzrostem wynagrodzeń poszczególnych pracowników?

Średnio podwyżka wynagrodzenia dla nauczycieli wyniesie 330 zł, dla pracowników administracji 305 zł, a pracownicy obsługi dostaną 265 zł więcej. Z dotychczasowych deklaracji złożonych przez dziekanów wynika, że dużych różnic w podwyżkach nie będzie, będą to właśnie sumy zbliżone do tej średniej.

Zdaniem niektórych związkowców za dużo środków do podziału zostało w gestii rektora. Czy pan się z tym zgadza?

Związki zawodowe działające na naszej uczelni zaakceptowały zaproponowany podział środków. Podpisałem z nimi wspólną deklarację w tej sprawie. Choć oczywiście w tego typu kwestiach zawsze pojawia się dyskusja o tym, jaki podział będzie sprawiedliwy i co to pojęcie w ogóle oznacza. Wciąż wiele osób uważa, że sprawiedliwe rozdzielenie oznacza przyznanie każdemu takiej samej kwoty. Dla mnie takie rozwiązanie byłoby wyjątkowo niesłuszne i bardzo demotywujące. To tak, jak byśmy wysyłali pracownikom hasło: nie warto się starać. Zgrabnie to ujął niedawno jeden z publicystów, pisząc, że system, w którym każdemu – niezależnie od jego wysiłków i zaangażowania – płacimy tyle samo, to nic innego jak karanie najlepszych i nagradzanie najsłabszych pracowników. Na uczelni taka reguła nie może obowiązywać.

Czy w przyszłym roku przy rozdzielaniu podwyżek płac będą kierowali się państwo podobnymi zasadami co w tym roku?

Zdecydowanie nie. Jestem za odejściem od takiego mechanicznego egalitaryzmu. Chciałbym, żeby jeszcze większa część podwyżki była uzależniona od osiągnięć pracowników i ich wpływu na rozwój uczelni. Taki plan znalazł się w deklaracji podpisanej ze związkami zawodowymi.

Czy dotacja przyznana na podniesienie pensji faktycznie wpłynie na poprawę sytuacji materialnej naukowców?

Jeśli zostaną spełnione zapowiedzi MNiSW, że to tylko pierwsza część wzrostu dotacji na podwyżki, a w 2014 r. i 2015 r. otrzymamy kolejne, identyczne transze, będzie można mówić o realnej podwyżce wynagrodzeń.

Jak ocenia pan politykę finansowania pensji naukowców z budżetu?

Na razie wynagrodzenia pracowników akademickich są dość dalekie od oczekiwań. Średnia płaca adiunkta – a więc osoby z doktoratem – na naszej uczelni wyniosła w ubiegłym roku mniej niż 3,9 tys. zł brutto. To mniej więcej tyle, ile wynosi średnia krajowa we wszystkich branżach.

A czy resort nauki powinien zmienić sposób wliczania dotacji na podwyżki pensji pracowników uczelni?

Nie. Ten, który jest obecnie, wydaje się najsensowniejszym rozwiązaniem. Polega on na przyznawaniu dodatkowej kwoty na podwyżki w wysokości proporcjonalnej do dotacji algorytmicznej, którą uczelnie otrzymują na prowadzenie działalności.

Czy budżet oprócz podwyżek dla akademików planuje zwiększyć fundusze na inne działania uczelni?

Niestety, nie otrzymujemy sygnałów, że otrzymamy też dodatkowe środki na inne wydatki – stypendia dla doktorantów, pomoc materialną dla studentów, koszty utrzymania budynków, remonty itd.