Jutro szefowa MEN Krystyna Szumilas będzie relacjonować przed sejmową komisją edukacji stopień przygotowania szkół do przyjęcia sześciolatków. Tymczasem coraz więcej środowisk uważa, że reforma po prostu się nie udała - pisze "Rzeczpospolita".

Według ostrożnych szacunków ministerstwa we wrześniu 2013 roku do szkół pójdzie około 30 procent sześciolatków. Tan rok będzie ostatnim, w którym rodzice będą mogli zostawić dziecko w zerówce. Od 2014 roku wszystkie sześciolatki trafią do I klasy.

Według informacji jakie uzyskaliśmy w ministerstwie, w obecnym roku szkolnym edukację w I klasie rozpoczęło 66 tysięcy sześciolatków ( 17,65 proc.)

Kluczowy dla reformy był jednak rok 2011, gdy niskie zainteresowanie (mniej niż 20 procent sześciolatków w I klasie) spowodowało przesunięcie w czasie nowych przepisów o obowiązku szkolnym. Ówczesna minister Katarzyna Hall przekonywała, że to samorządy nie zdążyły przygotować się do reformy. Co zmieniło się od tego czasu?

Dzieci sześcioletnie w pierwszych klasach szkół podstawowych / DGP

- Nic. Są takie same problemy infrastrukturalne. Nauczyciela skarżą się, że nie są przygotowani do pracy z młodszymi dziećmi - mówi w "Rzeczpospolitej" pracownica kuratorium na południu Polski. Wizytatorka krytykuje również MEN. - Ograniczają się do nachalnej propagandy, a do dyrektorów trafiła dość perfidna ankieta - dodaje. Chodzi o pismo, w którym dyrektorzy mają wytłumaczyć jakie kroki podejmują, by zachęcić rodziców do posłania sześciolatków do pierwszej klasy.

Swoistą kampanię prowadzą już samorządy, dla których skumulowanie niemal pełnych dwóch roczników w roku szkolnym 2014/15 może oznaczać poważne problemy finansowe. Jak zachęcają rodziców? Piszą listy, robią dni otwarte i specjalne zakładki na stronach internetowych. Korzystają również z plakatów i ulotek przesłanych przez MEN. Wszystkie działania odbywają się bezkosztowo, gdyż na wspieranie strategii resortu edukacji samorządy nie dostały dodatkowych pieniędzy.

Trudno również znaleźć zwolenników reformy wśród nauczycieli. ZNP obawia się, że w wielu dziedzinach polskie szkoły nie są gotowe na przyjęcie sześciolatków. Wśród problemów wymienianych przez szefa ZNP Sławomira Broniarza jest m.in. kwestia żywienia dzieci i etatów w świetlicach. Były minister edukacja Sławomir Kłosowski przyznaje w rozmowie z "Rz", że coraz bardziej świadomi są również rodzice, którzy obawiają się, że wcześniejsze posłanie dzieci do nieprzygotowanych do tego szkół może źle wpłynąć na ich rozwój.

Raport na temat gotowości szkół będzie gotowy we wrześniu, na rok przed wejściem w życie reformy.