Co roku przybywa 15 tys. nauczycieli z najwyższym stopniu awansu. Wciąż jednak o jego przyznaniu nie decydują wyniki uczniów, ale udział w kilku kursach i zaprezentowany przed komisją dorobek zawodowy.
Młodym osobom, które dopiero rozpoczynają naukę w samorządowej szkole lub przedszkolu, wystarczy 10 lat pracy, aby zostać nauczycielem dyplomowanym, a tym samym dojść na szczyt drabiny zawodowej. Wraz z końcem października upływa termin na złożenie do dyrektora wniosku o nadanie kolejnego stopnia. Jeśli prezentacja dorobku przed komisją wypadnie pozytywnie, to od stycznia nauczyciel może liczyć na podwyżkę pensji.
Zdaniem ekspertów taki system kariery w szkołach jest niewydolny. Już w 2008 roku Najwyższa Izba Kontroli (NIK) wskazywała, że nauczyciele po zdobyciu najwyższego stopnia awansu nie mają motywacji do dalszego rozwoju. NIK alarmował wtedy, że system awansu powinien zostać zmodyfikowany, bo już 80 proc. nauczycieli uzyskało stopień dyplomowanego i mianowanego.
Kontrolerzy wskazywali również, że w 2013 roku w szkołach będą przeważać nauczyciele z najwyższymi stopniami awansu. We wrześniu 2008 r. tych dyplomowanych było 254,6 tys. Obecnie jest ich o prawie 56 tys. więcej.
Resort edukacji narodowej, mimo tych ostrzeżeń nie wprowadził do systemu awansu zmian. Ma się to nastąpić przy okazji nowelizacji Karty nauczyciela. Część związków zawodowych chce dodania kolejnego stopnia awansu. Pozostałe uważają, że obecny system jest wydolny.
– Tylko od dyrektora szkoły zależy, czy zgodzi się on na przystąpienie nauczyciela do kolejnego stopnia awansu. Dlatego nie trzeba zmieniać prawa, tylko przełożeni powinni być bardziej wymagający i tym, którzy słabo się angażują w pracę placówki, opóźniać zdobywanie kolejnego stopnia rozwoju zawodowego – twierdzi Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”.
Gminy proponują natomiast, aby w szkołach nie było osób zatrudnianych na podstawie mianowania.
– Dzięki temu łatwiej będzie zwolnić słabego nauczyciela. O awansie powinni decydować rodzice i uczniowie, a nie prezentacja zgromadzonych dokumentów – przekonuje Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich.
Samorządy proponują, aby stopień nauczyciela dyplomowanego był przyzwany dopiero po 20 latach pracy w szkole i po wykazaniu odpowiednich osiągnięć w nauce z uczniami.