Na osłodę część nauczycieli, którzy nie osiągnęli tzw. średnich ustawowych, do końca stycznia otrzyma wyrównanie.
DGP
Związek Nauczycielstwa Polskiego sprawdził w oddziałach wojewódzkich, jak wygląda sytuacja z wypłatą wrześniowych 6-proc. podwyżek dla nauczycieli. Z sondy ZNP wynika, że tylko 2 proc. samorządów nie zdążyło tego zrobić (termin na to był do końca września).
Związkowców oburza to, że aż 60 proc. ankietowanych samorządów ograniczyło się do podwyższenia jedynie płacy zasadniczej, która została zwiększona przez ministra edukacji narodowej w rozporządzeniu. Tylko 40 proc. gmin i powiatów wraz z podwyższeniem płacy minimalnej zwiększyło też wysokość dodatków, w tym motywacyjnego.
Organizacje związkowe chcą od samorządów, które podniosły tylko płacę zasadniczą, zwiększenia pozostałych składników wynagrodzenia, a co za tym idzie – zmiany regulaminów wynagradzania w placówkach oświatowych. Trudna sytuacja finansowa w gminach i powiatach będzie jednak mocnym argumentem samorządów przeciwko naciskom w sprawie zwiększenia wynagrodzeń w 2021 r.

Podstawowa a średnia

Zgodnie z załącznikiem do znowelizowanego rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 27 sierpnia 2020 r. w sprawie wysokości minimalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli, ogólnych warunków przyznawania dodatków do wynagrodzenia zasadniczego oraz wynagradzania za pracę w dniu wolnym od pracy (Dz.U. z 2020 r. poz. 1491) minimalna pensja zasadnicza od września dla nauczycieli w zależności od stopnia awansu zawodowego waha się od 2,8 tys. zł brutto do ponad 4 tys. zł brutto. Może być ona przez samorząd podwyższona, ale poza kilkoma dużymi miastami takimi jak Warszawa nie mają one na to pieniędzy.
Samorządowcy muszą nie tylko zapewnić wyższe pensje zasadnicze, ale też zadbać o zapewnienie średniej płacy. Taki obowiązek wynika z art. 30 ust. 3 ustawy z 26 stycznia 1982 r. ‒ Karta nauczyciela (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2215), który mówi, że średnie wynagrodzenie nauczycieli musi stanowić dla stażystów 100 proc. kwoty bazowej (3537,80 zł), a w przypadku osób z najwyższym stopniem awansu 184 proc. – czyli ponad 6,5 tys. zł brutto.
– W celu osiągnięcia tej średniej samorządy wraz z podwyższeniem pensji zasadniczej nauczycieli o 6 proc. powinny zwiększyć wysokość innych dodatków, w tym dodatku motywacyjnego – wyjaśnia Grzegorz Pochopień z Centrum Doradztwa i Szkoleń OMNIA, były dyrektor departamentu współpracy samorządowej MEN.
Ostrzega, że samorządy, które ograniczyły się jedynie do obowiązkowego zwiększenia płacy zasadniczej, muszą liczyć się z tym, że w styczniu określonej grupie pedagogów z poszczególnych stopni awansu, którzy nie osiągnęli średniej płacy, będą musiały wypłacić jednorazowy dodatek uzupełniający.

Mniej lekcji i pieniędzy

Z uwagi na pandemię i ograniczoną siatkę lekcji, a co za tym idzie – mniejszą liczbę dodatkowych godzin ponadwymiarowych, trzeba się liczyć ze zwiększonymi wydatkami na jednorazowy dodatek uzupełniający. Co więcej, decyzja rządu, że od poniedziałku w strefach czerwonych przechodzimy na naukę zdalną w szkołach średnich, dodatkowo sprawi, że uczniowie, ucząc się z domu, będą mieć mniej lekcji niż zwykle. W efekcie w powiatach i miastach na prawach powiatów z czerwonej strefy będzie trudniej wywiązać się z ustawowego wymogu zapewnienia nauczycielom średnich płac.
Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP, uważa, że samorządy, które zwiększyły nie tylko płacę zasadniczą, ale też inne dodatki, nie miały innego wyjścia, bo miały takie zapisy w regulaminach. Martwi go te 60 proc., które tego nie zrobiły.
– Nasi działacze będą indywidualnie występować do tych gmin, które nie podwyższyły średnich płac, z wnioskami o opracowanie nowych regulaminów płacowych. Będziemy też naciskać, aby w 2021 r. wzrosły pensje zasadnicze z inicjatywy organów prowadzących. Tym bardziej jest to uzasadnione, bo rząd nie zdecydował się na podwyżki w całej budżetówce – podkreśla.
Z sondy ZNP wynika, że niektóre gminy i powiaty, podwyższając pensje zasadniczą nauczycieli, jednocześnie obniżyły dodatek motywacyjny do jednego złotego.

Wyczerpane rozwiązania

Samorządy zasłaniają się trudną sytuacją finansową i mniejszymi niż wcześniej wpływami podatków do budżetu.
– Dotychczasowe metody i sposoby dochodzenia do średnich muszą radykalnie się zmienić. W poprzednich latach nie miałem problemów z zapewnieniem na bieżąco średnich płac i tym samym unikałem wypłaty jednorazowego dodatku uzupełniającego. W tym roku muszę się liczyć z wyrównaniem styczniu. A ono trafia do nauczycieli niezależnie od jakości świadczonej przez nich pracy i zaangażowania – mówi Marek Olszewski, starosta toruński.
Trudna sytuacja finansowa w samorządach zmusza je do szukania oszczędności w oświacie w różny sposób.
– Burmistrz Rumi spotkał się z pracownikami przedszkoli i zaproponował im przejście na pół etatu do tworzonego od stycznia stowarzyszeniowego przedszkola. Oferuje im nawet o 300 do 400 zł więcej niż obecnie. Utworzy nową placówkę stowarzyszeniową, a w samorządowej będzie przyjmował dzieci tylko na pięć godzin, czyli tyle, ile wymaga prawo do zrealizowania podstawy programowej. Tym samym uniknie braku zgody kuratora na likwidację placówki samorządowej, bo w kolejnym roku będzie przeprowadzał nabór nie do niej, ale do tej stowarzyszeniowej – mówi Elżbieta Markowska, prezes Pomorskiego Okręgu ZNP.
Dodaje, że rozumie, że samorząd w ten sposób szuka oszczędności, ale nie może wykorzystywać luki w prawie w tym celu. Urząd nie chciał się wypowiadać w tej sprawie.