Od poniedziałku uczniowie szkół ponadpodstawowych, którzy chodzą do szkoły na terenie objętym strefą czerwoną, będą mieli lekcje na odległość. Uczniowie szkół ponadpodstawowych, którzy uczą się w placówkach objętych strefą żółtą, będą uczyli się w trybie mieszanym (częściowo w szkolnym budynku, częściowo w domu). O decyzji w tej sprawie poinformowali w czwartek premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski. Przedszkola i szkoły podstawowe, bez względu na strefę, mają działać jak do tej pory.
Podczas piątkowej konferencji prasowej Broniarz stwierdził, że decyzja premiera pomija bezpieczeństwo ponad 4 mln uczniów i prawie 400 tys. nauczycieli przedszkoli i szkół podstawowych. Pytał, dlaczego rząd pominął połowę systemu edukacji, wprowadzając jednocześnie restrykcje w innych obszarach życia, jak zamknięcie siłowni czy ograniczenie liczby klientów w sklepach.
"W żadnej mierze nie znajdujemy uzasadnienia dla decyzji premiera. Nie ma tutaj żadnych propozycji osłonowych wspierających szkoły podstawowe i przedszkola" – zaznaczył prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Dodał, że ze swoimi pytaniami i apelem związek zwraca się do premiera, bo "nadal nie ma de facto ministra edukacji".
"Nie wiemy, czy to są decyzje, czy zapowiedzi decyzji, czy one przełożą się na konkretne postanowienia MEN. Mamy nadzieję, że te postanowienia nie będą wdrażane w taki sam sposób, jak na początku roku szkolnego, kiedy decyzje zapadały w nocy, a my mieliśmy 13 godzin na zaopiniowanie postanowień" – zauważył.
Zwrócił uwagę, że rząd pominął też sytuację w placówkach opiekuńczo-wychowawczych, gdzie nauczyciele mają często bardzo bliski, fizyczny kontakt z uczniami.
Szef związku wytknął też resortowi edukacji, że przez siedem ostatnich miesięcy nic nie zrobił, by usprawnić edukację zdalną.
"Bo trudno przyjąć za wypełnienie zadania fakt, że wydano ok. 150 mln zł na zakup sprzętu. Bo to jest ok. 150 tys. komputerów, to jest ułamek zapotrzebowania. Minister edukacji zapowiadał szkolenia dotyczące pracy zdalnej dla 30 tys. nauczycieli. Dzisiaj mamy połowę października i MEN nadal nie wykonało najmniejszego kroku w tej dziedzinie" – powiedział.
Broniarz poinformował, że ZNP po raz kolejny apeluje do premiera o spełnienie postulatów, m.in. o jednolitą platformę cyfrową do prowadzenia edukacji zdalnej, zapewnienie sprzętu do edukacji zdalnej, a także możliwość wprowadzania przez dyrektorów szkół nauki hybrydowej lub zdalnej bez zgody sanepidu.
"Nie może być tak, że szkoła ma na swoim terenie ucznia lub nauczyciela, który ma objawy koronawirusowe i czeka kilka dni na decyzję sanepidu" – zaznaczył szef ZNP.
"Chcemy, żeby premier zobowiązał ministerstwo edukacji do tych działań i bezpośrednio nadzorował pracę resortu w tym zakresie, jednocześnie biorąc pod uwagę, że każde opóźnienie ze strony MEN rzutuje na jakość edukacji i odbiór tego procesu" – dodał.
Zapewnił, że wszyscy nauczyciele chcą normalnie prowadzić zajęcia w klasach, ale chcą mieć zapewnione do tego bezpieczne warunki.