Uniwersytet Warszawski trawi konflikt, w który zaangażowali się nawet nobliści.
Rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. Marcin Pałys dąży do jak najszybszego usunięcia poza struktury uczelni Między narodowej Agendy Badawczej ReMedy, kierowanej przez biolożki: prof. Agnieszkę Chacińską i prof. Magdę Konarską. List w ich obronie napisało 11 noblistów, m.in. Phillip Sharp, laureat nagrody w dziedzinie fizjologii i medycyny w 1993 r., rekomendowany na szefa Międzynarodowego Komitetu Naukowego ReMedy. Świat nauki pełen jest konfliktów o pozycję. – Lepiej zamieszkać w terrarium z wężami, niż pracować w tym środowisku – powiedział mi kiedyś jeden z luminarzy polskiej nauki (praktykujący dziedziny ścisłe, nie mogę podać nazwiska). Ale to, co się wydarzyło na UW, jest sprawą bezprecedensową, bo zazwyczaj akademickie wojenki zamiatane są pod dywan.
O co poszło? Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, kogo się słucha. Wersja badaczek brzmi: mając za sobą wiele lat pracy na zachodnich uczelniach, weszły w zastały światek krajowej nauki. Starały się przenieść do niego standardy transparentności, współdziałania, pomocy. Ale inni naukowcy na zmiany zareagowali alergicznie. A rektor, kiedy zobaczył, że większość się burzy, postanowił poświęcić reformatorki, by przerwać konflikt. Wersja Uniwersytetu Warszawskiego (rektor nie chciał rozmawiać, porozumiewaliśmy się za pomocą oświadczeń biura prasowego UW): konflikt wywołały profesorki, zwłaszcza Agnieszka Chacińska. Wszystkie działania, także te mające na celu wygaszenie działalności ReMedy na UW, miały na celu zakończenie sporu – żeby na uczelni jak najszybciej zapanował spokój.
W liście wystosowanym do najważniejszych osób zarządzających polską nauką nobliści wyrażają poparcie dla dalszej działalności ReMedy w obrębie UW do czasu utworzenia nowego instytutu w strukturach PAN. „Od ponad roku obecny rektor UW nie wywiązuje się z zobowiązań umowy grantowej, odmawiając ReMedy organizacyjnej autonomii w obrębie struktur uniwersyteckich i niezależności w działaniach naukowych. Działania wymierzone w ReMedy dotyczą zablokowania wydatków z funduszy ReMedy, braku zgody na składanie wniosków o granty przez naukowców ReMedy oraz na zatrudnianie nowych pracowników, w tym nowo zrekrutowanych kierowników grup (...). Ostatnio rektor wypowiedział umowy o pracę wielu pracownikom ReMedy i unieważnił kontrakt pomiędzy UW i ReMedy, z zamiarem zakończenia działalności ReMedy na Uniwersytecie Warszawskim do 31 sierpnia 2020 r., kiedy kończy się kadencja obecnego rektora”.
Profesor Marcin Pałys utrzymuje, że dalsza współpraca jest niemożliwa. Rektor elekt UW prof. Alojzy Nowak, prezes Fundacji Nauki Polskiej prof. Maciej Żylicz i prezes PAN prof. Jerzy Duszyński prowadzą mediacje na temat odroczenia przymusowej wyprowadzki, bo przeniesienie sprzętu, jakim dysponuje MAB ReMedy, wymaga minimum roku. Najsmutniejsze jest to, że powodem sporu jest personalny konflikt. – Wybiera się rektorów, by byli indywidualnościami, i wybiera się dyrektorów MAB-ów, by także byli indywidualnościami. I potem czasami iskrzy – mówi prof. Maciej Żylicz, prezes FNP, Fundacji na rzecz Nauki Polskiej (rozmowa obok).
Trochę historii
W 2017 r. prof. Chacińska wygrała konkurs na stanowisko dyrektora Centrum Nowych Technologii (CeNT), które działa przy UW. Mniej więcej w tym samym czasie otrzymała od FNP niemal 40 mln zł na utworzenie Międzynarodowej Agendy Badawczej ReMedy, która miała działać w ramach CeNT i zajmować się m.in. reakcjami komórek na zaburzenia spowodowane czynnikami środowiskowymi czy wynikającymi ze starzenia. Poznanie tych procesów ma pomóc w opracowywaniu nowych terapii i środków pozwalających leczyć m.in. choroby neurodegeneracyjne i nowotwory.
– Byłem w komisji, która akceptowała kandydaturę prof. Chacińskiej na stanowisko szefowej CeNT – opowiada prof. Witold Filipowicz z Friedrich Miescher Institute for Biomedical Research w Bazylei, który był wiceprzewodniczącym Międzynarodowej Rady Naukowej (MRN) ustanowionej wspólnie dla CeNT i dla ReMedy przez rektora UW prof. Marcina Pałysa. I przyznaje, że komisja z zachwytem przyjęła przedstawiony przez nią projekt restrukturyzacji centrum. – Które zatrudniało niezłych ludzi, lecz potrzebowało zmian, wdrożenia standardów, aby stać się instytucją na światowym poziomie – zaznacza. Rada była złożona z naukowców z różnych krajów, co jest światowym, choć nie polskim standardem. Na jej czele stanął prof. Peter Rehling z Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Getyndze, które było zagranicznym partnerem strategicznym MAB ReMedy i podpisało umowę z UW. Potem okaże się, iż jedna MRN dla dwóch jednostek badawczych nie była dobrym pomysłem, choć początkowo nikomu to nie przeszkadzało.
Osoby obserwujące z zewnątrz narodziny konfliktu mają swoje spostrzeżenia, lecz z obawy przed kłopotami wolą pozostać anonimowe. – Chacińska niczym kowboj wpadła do saloonu, kopnięciem przewróciła stół, zaszantażowała rewolwerem gości, którzy rozdawali karty. Ale jej naboje okazały się kapiszonami. A teraz się dziwi, że dostaje lanie – komentuje jeden z naukowców. Inny opowiada: – Chacińskiej wydawało się, że jeśli wygrała konkurs, będzie mogła zarządzać placówką po swojemu. Nie zna życia. Ludzie, którzy ją nominowali, byli pewni, że jeśli dziewuszka – bo tak się o niej mówiło za jej plecami – dostanie stanowisko, to się będzie cieszyć, nie będzie podskakiwać i wszystko zostanie po staremu. Teraz ma za swoje – komentuje. I podkreśla, że środowisko akademickie jest nie tylko hierarchiczne i konserwatywne, lecz także w dużej mierze maczystowskie – to mężczyźni w nim rządzą.
Profesor Chacińska przekonuje, że chciała wprowadzić wyniesione z zachodnich uniwersytetów zasady. Wylicza: zatrudnianie ludzi na podstawie transparentnych konkursów, by wygrywali specjaliści, a nie wskazani wcześniej kandydaci. Usprawnienie administracji. I wreszcie, co napsuło najwięcej krwi: reorganizacja laboratoriów, co wiązało się m.in. z przesunięciem sprzętu – by mogli z niego korzystać wszyscy naukowcy, a nie tylko niektórzy. Te zmiany, jak też przeprowadzenie ewaluacji zatrudnionej w CeNT kadry (nie dla wszystkich mogła wypaść pomyślnie), sprawiły, że kilka osób przypuściło atak na prof. Chacińską. – Czytałem część listów i e-maili, trafiały też do mnie, jako wiceprzewodniczącego Rady Naukowej ReMedy. Zasiadałem w życiu w 15 radach, jestem aktywnym członkiem siedmiu, ale pierwszy raz spotkałem się z takim językiem wśród ludzi nauki – oburza się prof. Filipowicz. – Bezprecedensowa agresja, kliniczny przykład hejtu – dodaje.
Na stronie UW można znaleźć listy napisane przez oponentów prof. Chacińskiej. Na przykład prof. Wojciech Grochala (zwróciłam się z prośbą o rozmowę, nie odpowiedział), kierownik Laboratorium Technologii Nowych Materiałów Funkcjonalnych w CeNT, tak komentuje apel noblistów: „List ten można uznać za typową «ustawkę» – żadna z osób go podpisujących nie zna z pierwszej ręki wszystkich uwarunkowań dotyczących projektu oraz CeNT UW. Wpisuje się on w szereg działalności pani Chacińskiej, uprzednio jako dyrektora Centrum Nowych Technologii, a teraz jako pracownika UW, mających na celu antagonizowanie społeczności akademickiej, najpierw w obrębie CeNT UW, a teraz całego Uniwersytetu, w tym także jego władz – obecnych i przyszłych. Są to działania świadczące o całkowitym braku poczucia przynależności pani Chacińskiej do wspólnoty Uniwersytetu i braku lojalności wobec instytucji, w której mogła realizować projekty badawcze, a których dalsza realizacja jest niemożliwa z powodu problemów, jakie sama swoimi działaniami wywołała. Pierwotnie, jako dyrektor, pani Chacińska poczyniła szereg działań bardzo niekorzystnych dla rozwoju CeNT jako jednostki naukowej, skonfliktowała grono badaczy CeNT, i zaszkodziła wielu świetnym projektom naukowym oraz karierom poszczególnych badaczy. Od ponad roku od rezygnacji ze stanowiska dyrektora CeNT pani Chacińska wywołuje konflikty angażujące kierownictwo UW, a związane z pozycjonowaniem ReMedy w ramach struktur UW, co pośrednio paraliżuje działalność administracji całej jednostki naukowej i szkodzi wszystkim jej pracownikom”.
Profesor Chacińska ripostuje, że choć z CeNT odeszło kilku kierowników grup, to wielu naukowców do centrum jednak przyszło (nastąpił wzrost zatrudnienia o blisko 40 proc.). Co ciekawe, jedną z osób, która odeszła, był naukowiec, który nie chciał pokazać logbooków, z których można by było się dowiedzieć, w jaki sposób był użytkowany sprzęt laboratoryjny będący własnością UW i stanowiący wyposażenie CeNT. Odpiera również inny zarzut, który stawiają jej antagoniści – że zabierała ludziom sprzęt niezbędny do pracy, gdy chodziło tylko o to, aby go uczynić wspólnym. Dodaje, że za jej czasów zakupiono też sporo nowych urządzeń, np. krio mikroskop elektronowy czy spektrometr masowy, urządzenia dające unikatowe możliwości badawcze do CeNT i UW.
Zachowywała się, jakby tak było
Profesor Ewa Bulska, która po dymisji prof. Chacińskiej zastąpiła ją na stanowisku jako p.o. dyrektor CeNT UW, starannie waży słowa. – Prof. Chacińska jest bardzo przebojową i ambitną osobą – przyznaje. Ale zaraz dodaje, że, jej zdaniem, do zarządzania dużym zespołem ludzkim nie bardzo się nadaje. – Największym problemem było to, że prof. Chacińska ustawiała pracę całego CeNT tak, by najbardziej korzystał na tym jej projekt, czyli ReMedy – ocenia. To nie mogło się spotkać z akceptacją innych naukowców, wśród których nie brakuje wybitnych osób. Ich niezadowolenie i niezgodę na taką organizację pracy CeNT profesor próbowała przełamać siłowo. A co z konfliktem o sprzęt, który jakoby prof. Chacińska miała odbierać ludziom? Czy nie jest prawdą to, że starała się zorganizować otwarte dla wszystkich pracowników UW laboratoria? Profesor Bulska nie dyskredytuje zamiarów, ale – jak twierdzi – wykonanie pomysłu odbiegało od wcześniejszych deklaracji. – Sprzęt był przesuwany bez racjonalnego planu i w konfliktowej atmosferze, w rezultacie przez dłuższy czas część pomieszczeń stała pusta, a naukowcy nie mieli na czym pracować – mówi. Dlatego niektórzy pracownicy CeNT stwierdzili, że nie wyobrażają sobie dalszej współpracy z Chacińską, zabrali granty i poszli gdzie indziej. Kolejni grozili, że też to zrobią. – A były to osoby z dużym dorobkiem naukowym, po zagranicznych doświadczeniach zawodowych – mówi. I kwituje nieco sarkastycznie – że nie tylko prof. Chacińska pracowała na renomowanych zachodnich uniwersytetach. Ale zachowywała się, jakby tak było.
Profesor Agnieszka Chacińska twierdzi, że na wszystkie poczynania miała akceptację Międzynarodowej Rady Naukowej i nie robiła niczego samowolnie. Jednak prof. Bulska zauważa, że to właśnie MRN była jednym z punktów spornych pomiędzy stronami. Chodziło o to, że w radzie, której praktycznie wszystkich członków wskazała prof. Chacińska, uczestniczyły osoby dobrze się z nią znające, które bezkrytycznie popierały jej pomysły. I jest jeszcze druga sprawa: naukowcy ci reprezentują w zasadzie wyłącznie nauki biologiczne i medyczne, podczas gdy w CeNT są także laboratoria i projekty z innych dziedzin – fizyki czy chemii. Stąd, może i nawet w dobrej wierze, faworyzowali ReMedy.
Przeciwnicy Chacińskiej napisali do komisji ds. etyki przy Fundacji Nauki Polskiej, która postanowiła pomóc rozwiązać konflikt. Rekomendacja FNP dotyczyła właśnie Międzynarodowej Rady Naukowej – zdaniem fundacji powinny być dwie niezależne: jedna dla CeNT, druga dla ReMedy, gdyż istnienie wspólnej dla obu instytucji może rodzić podejrzenia o konflikt interesów. Zaczęły się prace nad wdrażaniem zaleceń fundacji, jednak nie zdążono ich zakończyć, gdyż w kwietniu 2019 r. rektor UW prof. Marcin Pałys poprosił szefową CeNT o złożenie rezygnacji, co ta uczyniła – zostając już tylko kierowniczką ReMedy w ramach centrum.
Zapytałam UW o powód poproszenia Chacińskiej o rezygnację. Biuro prasowe: „Prof. Chacińska sama zrezygnowała z kierowania CeNT UW po tym, gdy doprowadziła do ostrego konfliktu z kierownikami grup badawczych nienależących do projektu ReMedy. W wyniku tego konfliktu z CeNT odeszły dwie grupy realizujące prestiżowe granty i przynoszące ponad 20 proc. publikacji CeNT oraz inni utalentowani badacze (naukowcy ci później znaleźli zatrudnienie w innych jednostkach Uniwersytetu lub poza naszą uczelnią)”. – Kiedy rektor Pałys poprosił mnie o rezygnację, natychmiast to zrobiłam, nie wyobrażam sobie innej postawy – mówi Chacińska. I dodaje, że podnoszenie tego, iż „sama zrezygnowała”, jest jednak nadużyciem. Twierdzi, iż miała nadzieję, że jej odejście z fotela szefa CeNT uspokoi nastroje. Tak się jednak nie stało.
Profesor Witold Filipowicz: – Była umowa z rektorem, że Rada Naukowa opiniuje kwestie personalne, że od jej zdania zależą awanse i degradacje. Jednak prof. Pałysa nie zawsze interesowały nasze opinie i to, że rada popierała reformy wprowadzane przez prof. Chacińską. Rektor nie konsultował z nami kwestii pozbawienia prof. Chacińskiej stanowiska dyrektora CeNT. Zadzwonił do mnie z informacją już po fakcie. W odpowiedzi cała rada złożyła dymisje, bo to przejaw lekceważenia przedstawicieli światowej społeczności naukowej, którzy za darmo poświęcają swój czas i wysiłek, aby pomagać innym naukowcom.
Nową szefową CeNT została prof. Ewa Bulska, która równolegle kieruje Centrum Nauk Biologiczno-Chemicznych Uniwersytetu Warszawskiego. A ReMedy spotkały ze strony władz UW – jak twierdzi Chacińska – kolejne szykany. – We wrześniu 2019 r. następują pierwsze poważne zakazy pod byle pretekstem biurokratycznym: nie możemy złożyć wniosku aparaturowego na prawie 10 mln zł, nie zostaje podpisany; nie można podpisać umowy z firmą na użyczenie nam, z powodu unikatowej ekspertyzy naukowej ReMedy, za darmo nowego sprzętu wartego wiele milionów złotych – wylicza. Opowiada, że atmosfera stała się nieznośna, jej zespół nie mógł realizować badań, w związku z tym zaczęła zastanawiać się nad możliwością opuszczenia UW.
W październiku 2019 r. rozmawiała na ten temat z rektorem, który przyjął pomysł z zadowoleniem. Jak twierdzi prof. Chacińska, nie chodziło o to, aby opuścić struktury UW, gdyż ktoś się obraził, ale o to, aby MAB i powiązane z nim zespoły mógł w sposób autonomiczny realizować program, dla którego został stworzony. I aby wypełniana była umowa, która legła u jego podstaw. Chacińska i Konarska założyły fundację ReMedy+, jednak FNP nie zdecydowało się na cesję grantu na prywatną organizację. Natomiast władze UW przyspieszyły działania mające na celu usunięcie agendy ze struktur uniwersytetu: m.in. zabroniły szefowej ReMedy wydawania pieniędzy z grantu, choćby na potrzebne do pracy odczynniki.
Zdaniem władz uczelni nie ma w tym niczego dziwnego. „Oddzielanie się ReMedy od UW z inicjatywy kierownictwa ReMedy zostało zapoczątkowane w październiku 2019 r. UW najpierw wskazał termin finalizacji odłączenia na koniec czerwca 2020 r. Wskutek nalegań kierowniczek ReMedy termin ten został wydłużony (do 31 sierpnia – red). (…) W okresie przejściowym konieczne jest zatrzymanie działań ReMedy w celu przygotowania sprawozdań, dokonania rozliczeń finansowych, zwrotu niewykorzystanych środków do FNP, rozwiązania umów o pracę członków zespołu ReMedy z UW i nawiązanie z nowym pracodawcą. W tym czasie uczelnia nie podpisuje też nowych umów grantowych dla osób, które mają wkrótce odejść z uczelni. Z tego powodu okres ten powinien być jak najkrótszy” – odpowiedziały służby prasowe UW. Tak się też składa, że 31 sierpnia 2020 r. jest ostatnim dniem urzędowania prof. Pałysa jako rektora UW. 1 września funkcję tę przejmuje rektor elekt prof. Alojzy Nowak.
Chacińska szukała miejsca dla siebie i projektu. Okazało się, że na swoim pokładzie z radością powitałaby ją Polska Akademia Nauk. W kwietniu tego roku został podpisany list intencyjny pomiędzy kierowniczką ReMedy, rektorem UW, prezesami PAN i FNP, w którym zadeklarowano współdziałanie, aby utworzyć nowy Instytut Molekularnych Mechanizmów i Maszyn z siedzibą w Jabłonnej. Jednak termin wyznaczony przez prof. Pałysa – 31 sierpnia – jest datą zaporową. Czasu jest zbyt mało, aby tak wielkie przedsięwzięcie „przesadzić” w inną strukturę organizacyjną. Podnoszą to w swoim liście nobliści: „Z pewnością, szczególnie w czasie obecnej pandemii, taki proces wymaga czasu. Obecne działania Uniwersytetu nie tylko poważnie zagrażają planowi utworzenia nowego instytutu, ale też praktycznie niszczą istniejącą działalność ReMedy, stabilność jej personelu i naukową przyszłość jej grup badawczych”. Prośby o wydłużenie terminu są jednak odrzucane, choć wciąż toczą się negocjacje, aby go przedłużyć.
„Rektor podtrzymuje wszystkie zastrzeżenia Uniwersytetu dotyczące funkcjonowania ReMedy w strukturach uczelni. Dotyczą one rozbieżności pomiędzy zakładanymi celami projektu ReMedy MAB a działaniami dyrekcji ReMedy. Celem projektu ReMedy MAB było stworzenie międzynarodowych grup badawczych, których działalność przyczyniłaby się do dalszego rozwoju Centrum Nowych Technologii UW. Jednak w ciągu ostatniego roku dyrekcja ReMedy dążyła do funkcjonowania MAB wpierw jako odrębnej od CeNT, a później jako odrębnej od Uniwersytetu instytucji, korzystającej jedynie z powierzchni i infrastruktury uniwersyteckiej” – stoi w stanowisku biura prasowego UW, zamieszczonym na jego stronie. Dalej jest cytat z wypowiedzi rektora UW prof. Marcina Pałysa, który stwierdza: „Dyrekcja ReMedy neguje zasady organizacyjne obowiązujące na Uniwersytecie. Stale próbuje je omijać, uważając, że one nie obowiązują ReMedy oraz zapominając, że nie ma ona osobowości prawnej i na zewnątrz jest reprezentowana przez Uniwersytet”.
Jak się dowiedziałam, władze UW zarządziły w CeNT wewnętrzny audyt, zakończony już po odejściu Chacińskiej z funkcji dyrektora, ale jego wyniki zostały utajnione. „Audyt jest elementem systemu kontroli zarządczej, który ma wspierać rektora we właściwym zarządzaniu uniwersytetem. Jest wykorzystywany – jak sama nazwa wskazuje – dla celów wewnętrznych i służbowych” – brzmi odpowiedź biura prasowego UW.
Nie wyobrażam sobie
Na apel luminarzy światowej nauki zareagowali prof. Maciej Żylicz, rektor elekt UW prof. Alojzy Nowak oraz prezes PAN prof. Jerzy Duszyński. Dwaj ostatni napisali wspólną odpowiedź, zapewniając sygnatariuszy listu, że dołożą wszelkich starań, aby uratować ReMedy i stworzyć dla MAB-u miejsce, w którym będzie mógł funkcjonować w standardach, jakie są przyjęte w cywilizowanym świecie nauki. Rektor UW prof. Pałys – jak informuje biuro prasowe UW – także odpowiedział, ale jego list nie został przekazany do wiadomości publicznej.
– Nie wyobrażam sobie, żeby taka wartościowa naukowo jednostka jak ReMedy przestała istnieć – mówi DGP prof. Duszyński, który w samych superlatywach wyraża się o kierujących MAB-em i całym zespole. Jak zauważa, spowodowałoby to zapewne wyjazd perspektywicznych naukowców z Polski, do czego nie można dopuścić. To, czego teraz potrzeba, aby z powodzeniem przenieść placówkę z UW do PAN, to czas. – Trzeba dostosować pomieszczenia, przebudować tak, aby można było w nich urządzić laboratorium – tłumaczy prezes PAN. To zajmie co najmniej rok. No i trzeba jeszcze na to znaleźć pieniądze. Duże.
Profesor Witold Filipowicz komentuje, że problemem polskiego środowiska naukowego jest feudalizm, którego nie daje się w pełni wyplenić. – To, że MAB prof. Chacińskiej dostał tak wysoki grant na funkcjonowanie, było powodowane tym, że szef FNP prof. Żylicz chce spowodować, aby do polskich jednostek naukowych były przyciągane najlepsze, otwarte umysły z całego świata – przekonuje. Tej idei przyświeca organizacja całej sieci MAB-ów, inicjatyw sponsorowanych przez FNP. Aby tak się działo, szefami takich jednostek muszą być osoby z wizją, doświadczeniem, zapałem i międzynarodowym uznaniem. Które będą w stanie porwać za sobą innych naukowców. Obie profesor – Chacińska i Konarska – takie są. – I może dlatego niektórzy koledzy przestraszyli się ich zapału – dodaje Filipowicz. I przytacza przykład Politechniki Federalnej w Lozannie (EPFL), która, kiedy zarząd nad nią został oddany ściągniętemu z USA 46-letniemu neurobiologowi Patrickowi Aebischerowi, w szybkim czasie znalazła się w gronie 14 najlepszych uniwersytetów na świecie. – Osoba prof. Chacińskiej była taką szansą dla UW, żeby podnieść miejsce tej szkoły w rankingach światowych. Owszem, mają tam dobrych astronomów, fizyków, matematyków, ale jeśli chodzi o nauki biologiczne, stoją nisko, nawet w pierwszej pięćsetce się nie mieszczą – ocenia.
I on, i inni moi rozmówcy, którzy wolą zachować anonimowość, podkreślają, że choć nauka jest jedna, to, czego brakuje w naszym kraju, to odpowiednia atmosfera, przesiąknięta duchem współpracy i pełnego oddania nauce. Grono starszych, niemających często zbyt dużych osiągnięć naukowych profesorów wydaje się dbać o to, żeby za ich plecami nie wyrośli za bardzo inni zdolni. Brak jest też instytucji arbitrażu, która pozwoliłaby w sposób bezstronny i szybki gasić konfliktowe sytuacje.
Międzynarodowe rady naukowe mogłyby być tutaj bardzo pomocne. W swoim liście nobliści wyrażają poparcie dla inicjatywy ReMedy i jej kierownictwa „pod przywództwem dwóch wybitnych uczonych, prof. Chacińskiej i prof. Konarskiej, przynoszących międzynarodową rozpoznawalność i podnoszących reputację polskiej nauki”. „Działania na szkodę tej inicjatywy będą mieć negatywne skutki także z perspektywy dalszego rozwoju nauki w Polsce” – piszą.
Wybiera się rektorów, by byli indywidualnościami, i wybiera się dyrektorów MAB-ów, by także byli indywidualnościami. I potem czasami iskrzy – mówi prof. Maciej Żylicz, prezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej