Gdy zaczynałem swoją pracę w 2010 r. na stanowisku wójta gminy Płużnica, największą pozycją w budżecie gminy była oświata. Wiedziałem, że uporządkowanie tego obszaru w zakresie finansów jest kluczowe. Szybko jednak doszedłem do wniosku, że jako wójt niewiele mogę zrobić - pisze Marcin Skonieczka, wójt gminy Płużnica.
Moja rola sprowadzała się do negocjacji z dyrektorami szkół zapisów arkusza organizacyjnego na nowy rok szkolny i w ten sposób kontrolowania wydatków na oświatę oraz do przeprowadzaniu modernizacji budynków szkolnych. Postanowiłem to zmienić, niestety proces zmian zatrzymała pandemia koronawirusa. Podjęte przez rząd decyzje sprawiły, że szkoły w całej Polsce z dnia na dzień stały się ośrodkami kształcenia zdalnego. Zacznijmy jednak od początku.
Przed 10 laty praktycznie na wszystkich spotkaniach samorządowców słyszałem narzekania na istniejący system, szczególnie na Kartę nauczyciela i niewystarczającą wysokość subwencji oświatowej. Wśród wójtów i burmistrzów powszechne było przekonanie, że najważniejsze decyzje dotyczące oświaty zapadają w Ministerstwie Edukacji Narodowej, bez naszego udziału, a odpowiedzialność za proces dydaktyczny w szkole to domena kuratorium oświaty. Dyrektorzy szkół narzekali z kolei, na zbyt dużo biurokratycznych obowiązków i brak elastyczności w doborze kadry nauczycielskiej. Nauczycielom natomiast nie podobała się zbyt rozbudowana podstawa programowa, co ich zdaniem sprawiało, że ciągle musieli gonić z materiałem, aby przerobić go w całości. To, co działo się w szkołach, często budziło moją frustrację, ale nic nie mogłem z tym zrobić, gdyż nie miałem możliwości zmiany systemu.
Czarę mojej goryczy przelała reforma oświaty rozpoczęta w 2017 r. Nie potrafiłem zrozumieć, po co jest ona wdrażana, jakie są prawdziwe intencje polityków forsujących tę zmianę i dlaczego nikt nie pyta o zdanie uczniów, rodziców, nauczycieli, dyrektorów i samorządowców? Pomysł zburzenie struktury budowanej przez wiele lat, kosztem wysokich nakładów pracy i środków finansowych, budził mój głęboki sprzeciw. Był on tym większy, że to ogromne zamieszania organizacyjne nie niosło za sobą żadnego pomysłu na jakościową zmianę systemu edukacji.
Tak się zdarzyło, że w tym okresie, dzięki współpracy ze Stowarzyszeniem Szkoła Liderów, poznałem Katarzynę Hall, byłą minister edukacji. Odwiedziła ona gminę Płużnica, zapoznała się z moimi obawami i doradziła mi, abym zastanowił się, jak reformę, która i tak nastąpi, można wykorzystać do zmian, których chcielibyśmy dokonać. To był moment przełomowy, w którym postanowiłem wziąć odpowiedzialność za edukację w gminie Płużnica. Przestałem skupiać się na Karcie nauczyciela, reformie czy narzekaniu na subwencję oświatową. Zacząłem myśleć o tym, na co mam realny wpływ i zobaczyłem wiele możliwości. Wspólnie z moimi współpracownikami odwiedziłem szkoły, które działają w niestandardowy sposób, aby zapoznać się z metodami ich pracy. Okazało się, że polski system oświaty jest bardzo elastyczny, trzeba mieć tylko pomysł na swoją szkołę. Nawet podstawa programowa nie jest wielkim ograniczeniem, gdyż można ją realizować na wiele różnorodnych i ciekawych sposobów. W krótkim czasie upadły wszystkie mity, które ograniczały moją działalność przez wiele lat.
Doszedłem również do wniosku, że sam nie jestem w stanie przeprowadzić pożądanej zmiany. Proces ten wymagał zaangażowania wielu osób. Z doświadczenia wiem, że warto włączać inne osoby na możliwe wczesnym etapie, tak aby byli oni współautorami, a nie tylko wykonawcami określonych pomysłów. Dlatego jednym z pierwszych działań było zorganizowanie „Płużnickiego Forum Edukacyjnego”. Powołaliśmy zespół złożony z pracowników urzędu gminy, szkół i członków Młodzieżowej Rady Gminy Płużnica. Przygotował on i zorganizował spotkanie, w którym udział wzięli uczniowie, nauczyciele, dyrektorzy, rodzice, pracownicy urzędu gminy, radni i sołtysi. Uczestnikom tego wydarzenia postawiono pytanie „Po co jest szkoła?”.
Jedną z wypracowanych odpowiedzi było stwierdzenie, że szkoła ma przygotować dzieci i młodzież do dorosłego życia. Dorosłe życie to z kolei ciągłe rozwiązywanie problemów i podejmowanie decyzji. W tym kontekście doszliśmy do wniosku, że w naszych szkołach zbyt duży nacisk kładziemy wyłącznie na wiedzę, a zbyt mało dbamy o kompetencje. Kompetencje to wiedza, umiejętności i postawa. Dostęp do wiedzy nie jest dziś takim problemem, jak był, gdy tworzono obecny system edukacyjny. Świat bardzo szybko się zmienia, a w szkołach wciąż dominuje metoda podawcza. Od uczniów wymaga się przyswojenia ogromnych partii materiału, a zbyt mało uczy się ich w praktyce takich kompetencji, jak: kreatywność, krytyczne myślenie, komunikacja czy umiejętność współpracy. Uświadomienie sobie tego przez uczestników forum było początkiem szukania rozwiązań zdiagnozowanego problemu.
Kolejne fora edukacyjne organizowane w gminie Płużnica pozwalały przyglądać się działaniom, które zostały już wdrożone i były źródłem inspiracji do dalszej pracy nad zmianami. Wśród osób, które przyjechały na nasze spotkania była m.in. Ewa Radanowicz, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Radowie Małym. W swoim wystąpieniu przekonywała, że czas spędzony w szkole może być wspaniałą przygodą zarówno dla uczniów, jak i dla nauczycieli. Inna prelegentka Tamara Kasprzyk, prezeska Fundacja Familylab Polska, zwracała uwagę na kluczową rolę budowania relacji. Mówiła, że „gdy nauczyciel wchodzi do klasy, to nie podstawa programowa, nie kurator, nie dyrektor, nie nauczyciel, tylko człowiek tworzy relacje. Wszystko zależy od niego”. Kolejną znaną „eduzmieniaczką”, którą mieliśmy okazję posłuchać, była Oktawia Gorzeńska, wówczas pełniąca funkcję dyrektorki 17 LO w Gdyni. Opowiedziała nam o wprowadzaniu zmian w publicznej szkole zgodnie z zasadą że „małe kroki powodują wielkie zmiany”.
Płużnickie Fora Edukacyjne są metodą inicjacji zmian w systemie oświaty na poziomie gminy i angażowania w ten proces szerokiego grona uczestników. Dzięki nim przybyło osób, które zamiast narzekać, postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce i zaczęły działać. W dyskusji o problemach, które dostrzegamy, nie chodzi o szukanie winnych, tylko o znajdowanie rozwiązań. W ten sposób stopniowo zarówno w szkole, jak i w lokalnej społeczności, budowana jest kultura otwartości i odpowiedzialności. Dzięki temu w gminie Płużnica zupełni inaczej niż kiedyś rozmawia się o edukacji. Sprawy finansowe i organizacyjne zeszły na dalszy plan, a w głównym nurcie dyskusji znajdują się tematy dotyczące funkcji szkoły i sposobu uczenia dzieci i młodzieży. Nie jest tak, że wszyscy się ze sobą zgadzają. Natomiast sama dyskusja skłania ludzi do myślenia, weryfikowania, a nawet kwestionowania swoich poglądów dotyczących edukacji. Coraz więcej osób zgadza się z twierdzeniem, że to nie system musi się zmienić, tylko my sami.
Te wnioski stały się podstawą wdrażania nowych rozwiązań w szkole, która powstała w wyniku reformy z połączenia Szkoły Podstawowej w Płużnicy i Gimnazjum Publicznego w Nowej Wsi Królewskiej. Dyrektorka rozpoczęła proces zmiany kultury organizacyjnej placówki. Przeprowadzony został cykl warsztatów dla całego grona pedagogicznego, podczas których szczerze mogli mówić o swoich obawach i problemach. Miało to na celu ujawnienie wszelkich konfliktów i umożliwienie zbudowania zaufania, które jest niezbędne do efektywnej pracy zespołowej. Nauczyciele dokonali też przeglądu tego, co robią, np. imprez szkolnych, konkursów, i ustalili z czego chcą zrezygnować i co chcą poprawić w swojej szkole. Pierwszym nowym narzędziem było wprowadzenie w roku szkolnym 2019/2020 warsztatów rozwijających kompetencje i umiejętności uczniów. Zajęcia były prowadzone w 15-osobowych grupach mieszanych wiekowo, oddzielnie dla klas I–III i klas IV–VIII. Każdą z nich opiekuje się dwoje nauczycieli, którzy mają podobne zainteresowania. W planie lekcji każdego ucznia pojawiły się takie pozycje jak m.in. „Młodzi detektywi”, „Z kulturą na Ty”, „Akademia młodego smakosza”, „Nasz mały ogródek”, czy „Klub Małego Odkrywcy”. Okazało się, że są to jedne z najbardziej lubianych lekcji zarówno przez nauczycieli, jak i uczniów. Co najważniejsze, dzieci nabywają takie kompetencje jak praca w zespole, planowanie, rozwiązywanie problemów itp. Uczą się również, jak posiadaną wiedzę wykorzystać w praktyce. Przykładowo podczas zajęć kulinarnych, odmierzając składniki zgodnie z przepisem, uczą się matematyki.
Niestety, proces zmian zatrzymała pandemia koronawirusa. Szkoły w całej Polsce z dnia na dzień stały się ośrodkami kształcenia zdalnego. Nikt jednak nie był do tego przygotowany. Uczniowie, nauczyciele, dyrektorzy, organy prowadzące, a także rodzice, w zdecydowanej większości przypadków, nie mieli doświadczenia w tej kwestii. Potwierdzają to wyniki badania ankietowego przeprowadzonego w maju w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Płużnicy. Zdecydowana większość nauczycieli (97 proc.) nie miała wcześniej jakichkolwiek doświadczeń z prowadzeniem edukacji zdalnej. Jedynie jeden nauczyciel (3 proc.) wykazał, że wcześniej takim doświadczeniem dysponował. Kadra pedagogiczna musiała w krótkim czasie wypracować nowe narzędzia pracy. Najczęściej stosowanym sposobem realizowania edukacji zdalnej było wysyłanie uczniom linków do lekcji online/materiałów, które są znajdowane w internecie. Ten sposób jako główną metodę wskazało 42 proc. nauczycieli, a kolejne 56 proc. posiłkowało się tą metodą. Nieznacznie mniej popularnym sposobem było przysyłanie uczniom informacji o stronach, które mają przeczytać, i ćwiczeniach które mają wykonać (w zabranych do domu ćwiczeniach, zeszytach i podręcznikach). Ten sposób jako główną metodę wskazało 40 proc. nauczycieli, a kolejne 43 proc. posiłkowało się tą metodą. Najrzadziej stosowanym sposobem realizowania edukacji zdalnej było nagrywanie lekcji wideo. Aż 97 proc. nauczycieli odpowiedziało, że nie korzysta z tej metody. Większość nauczycieli nie stosowała metody wysyłania uczniom dokumentu z zadaniami na poszczególne dni (55 proc.) oraz prowadzenia lekcji na żywo (52 proc.).
Pandemia koronawirusa w krótkim czasie uwypukliła problemy polskiej oświaty. Potwierdziło się, że szkoły publiczne w większości przypadków nie nadążają za szybko zmieniającym się światem. Często są instytucjami z innej epoki, w których proces dydaktyczny oparty jest na metodzie podawczej, a kluczowym celem są dobre oceny i wysokie wyniki na egzaminach końcowych. Tymczasem szkoła powinna być miejscem odkrywania i rozwijania talentów uczniów, organizacją uczącą, która szybko dostosowuje się do zmieniającej się rzeczywistości. Można to osiągnąć poprzez zmianę kultury organizacyjnej, na taką w której grono pedagogiczne wspólnie z dyrektorem określa cele, nauczyciele czują się częścią zespołu, a najważniejszy jest dobrostan dzieci, czyli ich zdrowie i szczęście.
To możemy robić oddolnie. Rząd z kolei powinien zadbać o to, aby zwiększyć środki na finansowanie oświaty, gdyż szybko rosnące wydatki są zagrożeniem dla budżetów naszych gmin i powiatów. Potrzebne jest również większe merytoryczne wsparcie szkół ze strony MEN w czasach COVID-19, ponieważ obecna sytuacja spowodowała duże różnice w nauczaniu dzieci, które trudno będzie w przyszłości zniwelować.