Mniej kandydatów na jedno miejsce nawet do najlepszych szkół, ciągle nieobsadzone w pełni klasy dwujęzyczne – tak wygląda tegoroczna rekrutacja do liceów.
Tegoroczni absolwenci szkół podstawowych wybierali szkoły z większą ostrożnością. Z wstępnej sondy wynika też, że w niektórych miejscach większym zainteresowaniem cieszyły się technika i branżówki.
Wczoraj ogłoszono wyniki rekrutacji. Dyrektorzy i urzędnicy przyznają, że tegoroczne wybory różnią się od tych z ubiegłego roku. W większości miast spadło np. zainteresowanie klasami dwujęzycznymi, które uchodzą za bardziej prestiżowe. W Lublinie jest tak mało chętnych do nich, że np. w XXIII Liceum Ogólnokształcącym zamiast zaplanowanych dwu oddziałów powstanie jeden. Podobnie w Gdyni. Małgorzata Omachel-Kwidzińska, rzeczniczka urzędu miasta, przyznaje, że w tym roku było mniejsze zainteresowanie klasami dwujęzycznymi niż w roku ubiegłym. Mniej chętnych było również w Olsztynie i w Warszawie – klasy, do których trzeba zdawać dodatkowy egzamin i były do tej pory oblegane, miały wolne miejsca.
– Do zwykłych klas zgłosiło się po 600 chętnych, a do dwujęzycznej 300 – mówi Marcin Konrad Jaroszewski, dyrektor XXX LO im. Jana Śniadeckiego w Warszawie.
Taka sytuacja to zdaniem naszych rozmówców wypadkowa wielu czynników. Zmian w kalendarzu, m.in. w niektórych miejscach egzaminy odbywały się już po zakończeniu roku szkolnego, w trakcie wakacji. Nie było również dni otwartych, a jeżeli już, to online.
– Mieliśmy w planach stworzenie drugiej klasy dwujęzycznej. Tym razem z językiem niemieckim. Chętnych jednak nie było, dlatego nie powstanie – mówi Romuald Lis, dyrektor VI LO z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Jana Kochanowskiego w Radomiu.
W efekcie w tym roku klasy dwujęzyczne dysponują największą liczbą wolnych miejsc. Dyrektorzy wielu szkół wpadli więc na pomysł, by ponownie przeprowadzić do nich nabór. Dodatkowe egzaminy wstępne zostaną przeprowadzone po zakończeniu pierwszego etapu rekrutacji.
W tym roku również część szkół, które do tej pory cieszyły się dużym zainteresowaniem, mniej chętnie były wskazywane jako te pierwszego wyboru. Na przykład do liceum im. Hoffmanowej w Warszawie było w tym roku średnio 2,5 chętnych na miejsce, podczas gdy rok temu 3,5. Z kolei szacuje się, że w całych Kielcach kandydatów do szkół ponadpodstawowych było o 1/3 mniej niż rok temu. – Ciągle mamy w związku z tym wolne miejsca. Choć nie jest ich wiele, po kilka na klasę – mówi dyrektor LO w Kielcach.
Większe szanse na dostanie się mieli też uczniowie aplikujący do VI LO z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Jana Kochanowskiego w Radomiu, gdzie jeden kandydat przypadał na jedno miejsce. Przed rokiem było to 1,5 osoby. – Wolne miejsca czekają zarówno w popularniej klasie o profilu biologiczno-chemicznym, jak i humanistycznym – wyjaśnia mgr inż. Romuald Lis, dyrektor radomskiego liceum.
Sytuacja może być nieco inna w przypadku placówek, które mocno postawiły na promocję. Tak jak w przypadku XXX LO im. Jana Śniadeckiego w Warszawie, które skutecznie reklamowało się w internecie. Dzięki temu o miejsce w tym liceum ubiegało się w tym roku prawie 2,5 tys. osób, o ponad 500 więcej niż rok wcześniej. – W pierwszej preferencji szkołę wskazało prawie 250 osób, a miejsc dostępnych jest 150. Tym samym na jedno przypadało 1,66 kandydata. Dla porównania przed rokiem na 150 miejsc było około 180 kandydatów – mówi Marcin Konrad Jaroszewski i dodaje, że po pierwszym etapie rekrutacji mimo wszystko wciąż są dostępne miejsca. Jest ich około 20.
Dyrektorzy przekonują, że to być może dlatego, że uczniowie, niepewni, jak im pójdą egzaminy po zdalnym nauczaniu, nie szarżowali z wyborem szkoły.
Jak przyznaje Monika Głazik, rzeczniczka miasta Lublin, w rekrutacji na rok szkolny 2020/2021 odnotowano mniejszą liczbę kandydatów ubiegających się o przyjęcie do klas I szkół ponadpodstawowych. Po pierwsze z uwagi na sytuację epidemiczną i demograficzną, po drugie ze względu na podwyższone progi punktowe. – Wpływ na tę sytuację mają zarówno mniejsza liczba kandydatów ubiegających się do poszczególnych klas, wyniki ósmoklasistów uzyskane na świadectwie ukończenia szkoły podstawowej i brak dodatkowych punktów za aktywności typu udział w zawodach, olimpiadach, prace na rzecz szkoły i środowiska – wylicza rzeczniczka.
Za to w niektórych miastach zwiększyło się zainteresowanie technikami i szkołami branżowymi. – W porównaniu do zeszłego roku wśród gdyńskich uczniów było zdecydowanie większe zainteresowanie szkołami branżowymi, szczególnie kształcącymi w zawodach takich jak fryzjer, sprzedawca, kucharz. Podobnie w ubiegłym roku wiele osób aplikowało do technikum elektronicznego i chłodniczego. Oblegane są kierunki kształcenia takie jak technik informatyk i programista – przyznaje Małgorzata Omachel-Kwidzińska.
W Lublinie do szkół branżowych I stopnia w tym roku zakwalifikowało się 318 – o jedną trzecią więcej niż rok temu, kiedy ta liczba wynosiła 210.
W Częstochowie też jest zauważalna zmiana. – Dzięki zachętom ze strony miasta, w tym takim projektom jak „Zawodowa współpraca”, w ostatnich latach odbudowało się też zainteresowanie technikami, których absolwenci są często pracownikami pożądanymi przez lokalny rynek pracy – mówi Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy UM Częstochowy.