Rozważamy zdalną edukację nawet przy stacjonarnym kształceniu – w sytuacjach nadzwyczajnych i gdy dziecko jest długo chore - mówi minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.
Czy większość nauczycieli w pierwszej turze wyborów prezydenckich głosowało na Andrzeja Dudę?
Nie wiem, nie mam takich analiz.
A poprą go w drugiej turze?
Czas pokaże. Pan prezydent popierał rozwiązania, które były dla nauczycieli korzystne. W tych sprawach być może rozmawiał także ze swoją małżonką, która jest przecież nauczycielką.
Zgodził się jednak na reformę Anny Zalewskiej, która wiązała się z likwidacją gimnazjów.
Reforma nie była wymierzona w nauczycieli. Jej głównym celem była zmiana organizacyjna i programowa, która umożliwiłaby lepsze kształcenie dzieci, podwyższenie jakości edukacji. Ta zmiana była oczekiwana, dobra i potrzebna. Za kilka lat pierwsze wyniki egzaminów maturalnych będą wyraźnie to pokazywać. Już to widzimy przecież na przykładzie ubiegłorocznych egzaminów zewnętrznych ósmoklasistów. W porównaniu z gimnazjalnymi w zasadzie nie było znacznych różnic, a przecież był to rok przejściowy, trudny. A ten egzamin pisali uczniowie, którzy łączyli oba systemy.
Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy i kandydat na prezydenta, wytyka panu, że przez reformę miasto musi co roku dokładać do oświaty około pół miliarda złotych. Czy tak jest?
Przypomnę, że zgodnie z prawem samorząd nie ma zagwarantowanej subwencji ani dotacji na prowadzenie szkół i placówek oświatowych, która w 100 proc. pokryje wszystkie wydatki na ten cel. Subwencja jest jednym ze źródeł finansowania oświaty. Dodatkowo są to dochody własne samorządów i udział w innych podatkach, np. PIT i CIT. Warszawa na tych zwiększonych wpływach z podatków zyskała setki milionów złotych, a nawet miliardy. W skali kraju ten wzrost był na poziomie ok. 30 proc. Dochody ogółem Warszawy w 2019 r. wzrosły w stosunku do 2016 r. o 3,4 mld zł. Nigdy jednak nie słyszałem od prezydenta Warszawy, że uzyskał większe wpływy z podatków i przeznaczy je na oświatę. Ciągle mówi tylko, że mu brakuje pieniędzy.
Wydatki na szkołę powinny być traktowane przez samorządy jak długofalowa inwestycja w dobrze wykształcone kolejne pokolenia Polaków i wiele gmin tak do tego podchodzi. Przekazując subwencję oświatową, rząd pomaga samorządom prowadzić zadania własne. Subwencja w tym roku wzrosła o około 3 mld zł do niemal 50 mld zł. Rząd przekazuje też dotację na prowadzenie przedszkoli. Ponadto przekazujemy środki z różnych rezerw i programów, np. Aktywna tablica, Ogólnopolska Sieć Edukacyjna, wyposażenie pracowni przedmiotowych, Posiłek w szkole i w domu, wsparcie bibliotek szkolnych, bezpłatne podręczniki dla uczniów szkół podstawowych. Ostatnio przeznaczyliśmy dodatkowe 367 mln zł na zakup sprzętu komputerowego do szkół, rozumiejąc, że nikt nie był przygotowany na epidemię.
Czy decyzja, że w czerwcu uczniowie wracają do szkoły, była podjęta pod wpływem niezadowolenia rodziców z kształcenia zdalnego?
Pandemia jest na stabilnym poziomie.
Ale lekarze mówią, że jest tak samo jak w maju.
Czyli jest na stabilnym poziomie, a częściowe otwarcie przedszkoli i szkół nie spowodowało zwiększenia zachorowań. To pozwala przypuszczać, że uruchomienie tych placówek na większą skalę także nie spowoduje większego zagrożenia epidemicznego. Podobnie było z egzaminami. Uczniowie byli w salach po kilka godzin i nic niepokojącego się nie działo. To daje nam podstawy, aby myśleć o powrocie do kształcenia stacjonarnego. Przez ostatnie trzy miesiące udowodniliśmy, że możemy uczyć na odległość, ale taka forma nauki nie zastąpi bezpośredniego kontaktu nauczyciela z uczniami. Nauczanie stacjonarne jest lepsze i powinno być przywrócone, gdy tylko się da.
Użył pan określenia, że pandemia nie jest już tak groźna. Czy to oznacza, że wraz z powrotem do szkół nie będzie obostrzeń sanitarnych, np. wymogu 12 uczniów na klasę?
Zakładamy, że od września wrócimy do stacjonarnych zajęć w szkołach. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmiemy po konsultacjach z głównym inspektorem sanitarnym i ministrem zdrowia.
Minister edukacji może chcieć powrotu do szkół, ale odpowiedzialność za zdrowie uczniów i nauczycieli ponoszą minister zdrowia oraz GIS.
Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego ostateczne decyzje będziemy podejmować wspólnie. Ostatnio wystąpiliśmy do GIS o kolejne poluzowanie obostrzeń w przedszkolach, aby przywrócić grupy 25-osobowe. I 2 lipca Główny Inspektor Sanitarny takie wytyczne wydał. Mam nadzieję, że poza np. obowiązkiem mycia rąk i przestrzegania, aby nie puszczać chorych dzieci do przedszkoli i szkół, nie będzie konieczności wprowadzenia innych dodatkowych obostrzeń.
Prawnicy na łamach DGP wskazywali, że potrzebne są przepisy, które dawałyby możliwość szybkiego przejścia na zdalne nauczanie, jeśli w klasie lub szkole pojawi się ognisko koronawirusa.
Chcemy takie rozwiązanie wprowadzić. Prawdopodobnie to dyrektor będzie miał możliwość przechodzenia na kształcenie zdalne w sytuacji zagrożenia epidemicznego w poszczególnych placówkach. Dziś minister edukacji może zawiesić funkcjonowanie szkół na terenie całego kraju, województwa, gminy lub powiatu, ale jednej szkoły lub klasy już nie. Dlatego stworzymy przepisy, które pozwolą dyrektorowi przejść na zdalne nauczanie, jeśli dojdzie do sytuacji nadzwyczajnej, np. zakażenia, powodzi, zerwania dachu.
Dlaczego ma o tym decydować dyrektor szkoły, a nie kurator?
Kurator oświaty nadzoruje tysiące szkół i przedszkoli. Zastanawiamy się jednak, czy dyrektor szkoły przed podjęciem decyzji o przejściu na zdalne nauczanie nie powinien wystąpić o opinię do kuratorium. W czasie pandemii zostawiliśmy dyrektorom dużo swobody i to się sprawdziło. Szkoły mają bardzo dużą autonomię także przy stacjonarnej formule nauczania. Nauczyciel ma przecież możliwość swobodnego wyboru podręczników i metod nauczania.
I nikt nie jest w stanie go zmusić, żeby chociaż raz w tygodniu łączył się z dziećmi przez internet. Uczniowie powinni mieć prawo do zdalnych lekcji, wysyłanie zadań i prezentacji to nie to samo.
Wprowadziliśmy zapisy, że lekcje nie mogą odbywać się wyłącznie przed monitorem, bo byłoby to szkodliwe dla uczniów. W starszych klasach dzieci musiałyby spędzać po 5–8 godzin przed ekranem, a to nie są higieniczne warunki nauki. Trzeba też brać pod uwagę wymagania sprzętowe. Aby nauczyciel mógł prowadzić zdalne lekcje, każdy uczeń powinien mieć nie tylko dobry komputer, ale też dostęp do internetu. Tymczasem mamy kilka procent powierzchni Polski, gdzie dostęp ten jest bardzo słaby. Sposób realizacji kształcenia na odległość nadzorowali kuratorzy oświaty.
W Warszawie chyba nie ma problemów z internetem, a i tam nie wszyscy nauczyciele łączyli się z uczniami.
Dlatego zastanawiamy się, czy wprowadzić standardy, które pozwoliłyby nawet przy stacjonarnym kształceniu korzystać ze zdalnej edukacji – w sytuacjach nadzwyczajnych, a także wtedy, kiedy dzieci są dłuższy czas chore i przebywają w domu. Nauczyciele mogliby się zdalnie z nimi łączyć i prowadzić w ten sposób część zajęć. Uczeń potrzebuje kontaktu z nauczycielem, a kamera tylko częściowo zaspokaja tę potrzebę. Osobistego kontaktu nie zastąpi żaden komunikator.
A czy będzie np. możliwość, aby raz w tygodniu lub miesiącu uczniowie nie przychodzili do szkoły i pracowali z domu?
Jest to jeden z pomysłów do rozważania.
A co z jednolitą platformą do nauki zdalnej?
Ona już jest – epodręczniki.pl. Podczas kształcenia na odległość codziennie było ponad milion odsłon, od połowy marca do końca czerwca łącznie ponad 100 mln. Korzystało z niej kilkaset tysięcy użytkowników dziennie. Większość funkcjonalności już ma. Pracujemy nad ostatnim elementem, którym jest komunikator wideo. W sierpniu takie rozwiązanie powinno już funkcjonować. Będziemy też pracowali nad zwiększeniem liczby materiałów w formie elektronicznej. Nie widzę przeszkód, aby nauczyciel podczas lekcji stacjonarnej, korzystał z tej platformy. Szkolimy nauczycieli w ramach ogólnokrajowych projektów, takich jak Centrum Mistrzostwa Informatycznego i Lekcja: Enter. W najbliższym czasie będzie przeszkolonych około 75 tys. osób. Uruchomimy dodatkowe kursy kwalifikacyjne i doskonalące studia podyplomowe dla nauczycieli informatyki oraz edukacji informatycznej.
A jeśli w nowym roku szkolnym po powrocie do kształcenia stacjonarnego w szkole pojawi się ognisko wirusa, to czy nauczyciel na kwarantannie będzie pracować zdalnie?
Nad tym także się zastanawiamy.
Za jego zgodą czy dyrektor może mu to polecić?
To jest do rozważenia. Dopiero pracujemy nad tymi przepisami. Trzeba będzie jednak w tych przypadkach wprowadzić pewne zasady.
Czy wyniki wyborów prezydenckich będą miały wpływ na dalsze plany resortu – reformę systemów wynagradzania nauczycieli i finansowania zadań oświatowych?
Niesprzyjający prezydent blokowałby z czysto politycznych pobudek wszystkie rozwiązania, także te korzystne dla nauczycieli. Wtedy nie ma sensu podejmować jakichkolwiek prób zmian. A przecież domagają się ich samorządy i oświatowe związki zawodowe.
Samorządy chcą likwidacji czternastki. Pod koniec czerwca miał być projekt dużych zmian w Karcie nauczyciela. Co się z nim dzieje?
Zapowiadałem kontynuowanie rozmów z samorządami i związkami, nie deklarowałem konkretnych terminów na przedstawienie projektów ustaw. Pojawiła się też epidemia.
Podczas ostatniej naszej rozmowy takie deklaracje padały. Dyskusje to pan prowadzi ciągle, tak samo jak pańscy poprzednicy. A tu trzeba konkretnych działań.
Nie można mówić o likwidacji czternastki w oderwaniu od systemowych rozwiązań.
Ile powinien zarabiać nauczyciel dyplomowany?
Nauczyciele powinni być dobrze wynagradzani za dobrą pracę. W ostatnich latach były znaczące podwyżki. Pensja powinna być co najmniej na poziomie średniej krajowej.
Ale już teraz średnia płaca dyplomowanego wynosi więcej, bo ponad 6 tys. zł brutto.
Na średnie wynagrodzenie nauczycieli składa się wiele dodatków, które nie wszyscy otrzymują. Mnie zależy na tym, aby pensja zasadnicza odpowiadała średniej krajowej.
Jeden z kandydatów na prezydenta wysunął pomysł przywrócenia wcześniejszych emerytur dla nauczycieli.
Nie przekreślam takiej propozycji. Dyskusja musi jednak być szersza i dotyczyć całego systemu emerytalnego.
Czyli powrót do podwyższania wieku emerytalnego?
Nie, chodzi o pomysł Solidarności, aby pracownicy po 40 latach pracy mogli przechodzić na emeryturę bez względu na wiek. Przy tej okazji warto też rozważyć powrót do wcześniejszych emerytur nauczycieli. Trzeba pamiętać, że to jest zawód szczególny. Przypomnę, że wśród rozwiązań są już świadczenia kompensacyjne.
Czy to prawda, że od września ubędzie 7 tys. etatów nauczycielskich? Takie wyliczenia resort podawał przy naliczaniu subwencji.
To nie oznacza, że 7 tys. nauczycieli straciło pracę. Po prostu wcześniej przyjęliśmy wyższe szacunki dotyczące liczby etatów w stosunku do rzeczywistości.
Czy w przyszłym roku będą podwyżki dla nauczycieli?
To zależy do sytuacji budżetowej, ale nie wykluczam takiej możliwości.
Czy inicjatywa prezydenta Dudy dotycząca zmian w prawie oświatowym jest potrzebna przy obecnym stanie prawnym?
Projekt ten wzmacnia obecne rozwiązania prawne dotyczące obecności organizacji pozarządowych w szkołach oraz prawa rodziców do wychowania dzieci. Zgodnie z ustawą – Prawo oświatowe mają oni prawo decydowania, jakie treści są przekazywane w szkole. Treści te są zawarte w programie wychowawczo-profilaktycznym uchwalanym przez radę rodziców w porozumieniu z radą pedagogiczną. Inne projekty i inicjatywy edukacyjne zawierające treści wychowawcze powinny uwzględniać kierunki interwencji przewidziane we wspomnianym programie, w tym realizować wyniki wspólnych ustaleń z rodzicami i nauczycielami.