We wtorek Ministerstwo Edukacji Narodowej zamieściło na Twitterze dwa wpisy, w których szef resortu wypowiada się na temat przygotowań do nowego roku szkolnego.
"Chcemy, aby uczniowie od września wrócili do tradycyjnej nauki w szkołach. Pracujemy nad przepisami, które zagwarantują bezpieczeństwo uczniów po powrocie do szkół" – powiedział Piontkowski. "Gdyby pojawiło się ognisko epidemii czy realne zagrożenie dla zdrowia uczniów i nauczycieli, chcemy, aby dyrektor, po zasięgnięciu opinii GIS, mógł szybko zareagować. Ważna będzie również rola kuratora" – wyjaśnił.
Na początku lipca w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" minister edukacji powiedział, że epidemia jest na stabilnym poziomie. Wskazał, że częściowe otwarcie przedszkoli i szkół nie spowodowało zwiększenia zachorowań, tak samo przeprowadzone egzaminy, a to pozwala przypuszczać, że uruchomienie tych placówek na większą skalę także nie spowoduje większego zagrożenia epidemicznego.
"Zakładamy, że od września wrócimy do stacjonarnych zajęć w szkołach. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmiemy po konsultacjach z głównym inspektorem sanitarnym i z ministrem zdrowia" – dodał.
Pytany, czy będą wprowadzone przepisy, które dawałyby możliwość szybkiego przejścia na zdalne nauczanie, jeśli w klasie lub w szkole pojawi się ognisko koronawirusa, odpowiedział: "Chcemy takie rozwiązanie wprowadzić". Podał, że prawdopodobnie to dyrektor będzie miał możliwość przechodzenia na kształcenie zdalne w sytuacji zagrożenia epidemicznego w poszczególnych placówkach. Jak mówił, przepisy mają pozwolić dyrektorowi przejść na zdalne nauczanie, jeśli dojdzie do sytuacji nadzwyczajnej, np. zakażenia, powodzi, zerwania dachu.
"Zastanawiamy się jednak, czy dyrektor szkoły przed podjęciem decyzji o przejściu na zdalne nauczanie nie powinien wystąpić o opinię do kuratorium" – zaznaczył.
W związku z epidemią od 12 marca w szkołach i w przedszkolach w całej Polsce zostały zawieszone stacjonarne zajęcia. Od 25 marca wprowadzono obowiązkowe kształcenie na odległość i w takim trybie szkoły pracowały do końca zajęć dydaktycznych, czyli do 26 czerwca.
Od początku maja zaczęto stopniowo wznawiać działalność przedszkoli, następnie umożliwiono udział w zajęciach opiekuńczych uczniom klas I-III szkół podstawowych, potem wprowadzono konsultacje dla uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Zaczęto też przywracać zajęcia praktyczne w szkolnictwie zawodowym. Przesunięto też egzaminy zewnętrzne. Egzamin ósmoklasisty, który powinien być przeprowadzony w kwietniu, odbył się w połowie czerwca. Matury zamiast w maju były w czerwcu.
Odmrażanie oświaty odbywało się w reżimie sanitarnym według wytycznych przygotowanych przez MEN wraz z Ministerstwem Zdrowia i głównym inspektorem sanitarnym.
Przeddzień zakończenia roku szkolnego premier Mateusz Morawiecki, pytany o organizację roku szkolnego 2020/2021, odpowiedział, że rząd chce, aby uczniowie od 1 września wrócili do szkół.
"Chcemy, żeby w zależności od tego oczywiście, czy nie będzie jakiś bardzo niespodziewanych wydarzeń, ale takich dzisiaj nie oczekujemy, żeby od 1 września dzieci i młodzież normalnie wróciły do szkół, od 1 października młodzi ludzie, żeby wrócili na uczelnie" – powiedział. Wyraził przekonanie, że czas wakacji "dyrekcje, organy prowadzące i organy stanowiące odpowiednie regulacje wykorzystają do tego, żeby przygotować się we właściwy sposób od strony operacyjnej".