Samorządowcy chcą, by MEN zlikwidował czternastkę dla nauczycieli, zwolnił pracowników dużych szkół ze składek do ZUS i zwiększył subwencję. Dariusz Piontkowski, uważa, że adresatem tych żądań jest resort finansów.
Samorządowcy chcą, by MEN zlikwidował czternastkę dla nauczycieli, zwolnił pracowników dużych szkół ze składek do ZUS i zwiększył subwencję. Dariusz Piontkowski, uważa, że adresatem tych żądań jest resort finansów.
/>
Wygrana Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich jest gwarantem, że resort edukacji narodowej będzie kontynuował zmiany w systemie oświaty. W najbliższych tygodniach Dariusz Piontkowski chce spotkać się ze związkowcami i samorządowcami, aby rozmawiać o zmianach w systemie wynagradzania nauczycieli i o reformie finansowania oświaty. W rozmowie z DGP („Najlepszy dla dzieci jest powrót do szkół” DGP 131/2020) minister deklarował, że takich zmian nie byłoby tylko wtedy, gdyby prezydentem została osoba niesprzyjająca obecnej ekipie rządzącej.
Samorządowcy przyznają, że wskutek pandemii ich sytuacja finansowa nie jest najlepsza. Co prawda w związku z kształceniem zdalnym liczba godzin ponadwymiarowych dla nauczycieli została ograniczona i mogli nieco zaoszczędzić na ich wynagrodzeniach, ale już w styczniu muszą liczyć się z wypłatą jednorazowego dodatku uzupełniającego, potocznie nazywanego czternastką.
– Nie wypłacaliśmy nauczycielom wcześniej zaplanowanych godzin ponadwymiarowych, ale zastanawiamy się, jak części z nich wynagrodzić dodatkowe zaangażowanie w czasie kształcenia zdalnego – deklaruje Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala.
Związek Miast Polskich (ZMP) ma pomysł na rozwiązanie finansowych kłopotów samorządów. – Domagamy się od MEN likwidacji czternastki i zwolnienia z opłacania składek do ZUS za pracowników ze szkół zatrudniających co najmniej 50 osób – mówi Marek Wójcik ze ZMP.
Dodaje, że bez tego samorządy mogą znaleźć się w poważnych tarapatach finansowych, dlatego ZMP będzie ponawiać te żądania na najbliższym posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu.
Dariusz Piontkowski woli jednak rozmawiać z samorządami o zmianach systemowych, a nie doraźnych (takich jak wspomniana likwidacja czternastki). W wywiadzie dla DGP zapewniał, że chce wypracować porozumienie między samorządami a związkami zawodowymi. Jeszcze przed pandemią deklarował też przygotowanie projektu dużej nowelizacji Karty nauczyciela.
– Nie możemy ciągle dyskutować – denerwuje się Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol i przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Uważa, że MEN powinien przedstawić swoje propozycje zmian systemowych.
– Potrzebujemy przede wszystkim nowej ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Chcemy też, aby nauczycielom i pozostałym pracownikom oświatowym wynagrodzenia wypłacał bezpośrednio rząd z budżetu. Samorządy powinny się tylko ograniczyć do wydatków związanych z dowożeniem uczniów i utrzymaniem szkół i przedszkoli – mówi.
Podkreśla, że takie zmiany są konieczne, bo inaczej samorządy nie zapewnią środków na wrześniowe podwyżki wynagrodzeń nauczycieli. Lokalni włodarze alarmują, że koszt tych podwyżek to ok. 840 mln zł, a subwencja na ten cel wzrosła zaledwie o ok. 100 mln zł. MEN broni swoich wyliczeń, zwracając uwagę, że pierwotne kwoty były przeszacowane o 7 tys. etatów nauczycielskich.
– Jeszcze na początku roku obiecywano nam, że docelowo ta subwencja będzie wyższa w przyszłym roku – ripostuje Eugeniusz Gołembiewski.
Dodaje, że samorządy z niepokojem czekają na to, jakie od sierpnia będą wpływy z PIT, które dla wielu gmin są podstawowym źródłem finansowania oświaty. – W sierpniu wiele mechanizmów z rządowych tarcz przestanie działać. Nie wiemy, jak zachowają się wówczas pracodawcy – podkreśla burmistrz Kowala.
– Na każdym posiedzeniu Rady Ministrów podkreślam, że na oświacie nie można oszczędzać. Wiele z tych samorządowych żądań powinno być jednak kierowanych do ministra finansów – odpowiada Dariusz Piontkowski.
Marek Wójcik deklaruje, że samorządy chętnie pomogą szefowi MEN w przekonywaniu resortu finansów do zwiększenia nakładów.
Oświatowe związki też mają obawy, co może się wydarzyć w najbliższych tygodniach.
– Możemy dyskutować o zmianach dopiero wtedy, gdy poznamy nowelizację budżetu, bo jest ona przecież planowana. Jakiekolwiek zmiany w prawie muszą być powiązane ze wzrostem nakładów na edukację. A to jest mało prawdopodobne. Niestety nie jestem w tej kwestii optymistą – mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Związkowcy przyznają, że resort edukacji przestał z nimi rozmawiać.
– Niemal od stycznia nie odbyliśmy żadnych bezpośrednich rozmów w ministerstwie przy udziale samorządowców – mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący branży nauki, oświaty i kultury w Forum Związków Zawodowych.
Dodaje: – Niezależnie od sytuacji finansowej domagamy się wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli również w 2021 r. Jeśli ten postulat zostanie spełniony, możemy rozważyć zmiany systemowe.
Związki zawodowe przypominają, że w konsultacjach społecznych jest tzw. mała nowelizacja Karty nauczyciela.
– Obawiamy się, że tak jak przy wcześniejszych nowelizacjach posłowie z koalicji rządowej będą zgłaszać poprawki prowadzące np. do zlikwidowania jednorazowego dodatku uzupełniającego lub innych niekorzystnych zmian dla nauczycieli. Jeśli będzie dochodziło do takich wrzutek, będziemy protestować, bo nie ma naszej zgody na niekorzystne modyfikacje bez rzetelnej dyskusji i konsultacji – przestrzega Krzysztof Baszczyński.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama