- Nie chcemy, aby bez głębszej refleksji podzielono instytuty na dobre i słabe. W nauce tak to nie działa - mówi prof. Jerzy Duszyński, prezes Polskiej Akademii Nauk.
Kilka dni temu został opublikowany projekt ustawy o PAN przygotowany przez akademię. Zmobilizowała państwa propozycja Komitetu Polityki Naukowej?
Tak, trochę zmobilizowała. Tym bardziej, że pojawiły się zarzuty, że nasza propozycja powstawała w tajemnicy i pozostaje w ukryciu. Nic bardziej błędnego. Założenia naszego projektu były dyskutowane w środowisku akademii, a szerokie konsultacje już pełnego projektu mieliśmy w planach. Nasze plany pokrzyżowała epidemia COVID-19. Zastanawialiśmy się, czy w związku z tym nie zrobić konsultacji online. Uznaliśmy jednak, że zaczekamy, aż zagrożenie epidemiczne minie. Jednak i te plany zmieniliśmy, gdy opublikowano stanowisko Komitetu Polityki Naukowej (KPN). Nie chcieliśmy dopuścić do tego, aby pozostało ono bez przeciwwagi, bo władze PAN i wielu instytutów się z nim nie zgadzają. Co więcej nikt z komitetu (skład działający do 1 czerwca) nie jest pracownikiem PAN, nie zna więc realiów w niej panujących.
A może właśnie to pozwoliło spojrzeć im na sytuację obiektywnie?
Problem polega na tym, że członkowie KPN nie znali specyfiki ani zasad funkcjonowania akademii. Żeby reformować daną strukturę, dobrze mieć taką wiedzę.
Co konkretnie w propozycji KPN się państwu nie podoba?
Po pierwsze, oddzielenie instytutów PAN od korporacji to rozwiązanie szkodliwe. Korporacja jest organem, w którego skład wchodzą najwybitniejsi naukowcy pracujący w Polsce i za granicą. Można ją przyrównać do zarządu firmy. Takie grono osób jest olbrzymim atutem. Jest też gwarancją nieupolitycznienia instytutów, bo politycy nie mają wpływu na wybór korporacji. To bardzo ważne, bo działalność naukowa nie powinna być pod żadnym pozorem upolityczniona.
Po drugie, KPN postuluje stworzenie Towarzystwa Marii Skłodowskiej-Curie (TMSC), do którego miałyby wejść automatycznie instytuty PAN z kategorią A+ (czyli najwyższą) oraz nieliczne z górnej listy tych z kategorią A. Koncepcja TMSC jest wzorowana na Towarzystwie Maxa Plancka. Nikt jednak nie powiedział otwarcie, że instytuty Maxa Plancka nie mają osobowości prawnej i są bardzo silnie centralnie zarządzane. KPN zakłada, że docelowo w ramach TMSC nie powinno funkcjonować więcej niż 30 jednostek (obecnie w ramach PAN jest ich 68). Rozumiem pokusę stworzenia sieci wspaniałych instytutów naukowych, ale nie tak powinno się ją organizować. Opieranie się wyłącznie na kategorii naukowej bywa mylące i często nie odzwierciedla faktycznego poziomu instytutu. W ramach Akademii prowadzimy własne oceny merytoryczne instytutów i one w wielu przypadkach nie pokrywają się z ministerialną ewaluacją. Poza tym co się stanie z tymi 38 pozostałymi instytutami?
To propozycja KPN określa jasno. Instytutom PAN, które nie wejdą do TMSC, ma być stworzona możliwość restrukturyzacji w określonym czasie (np. czterech lat). Te, które mimo jej przeprowadzenia nie spełnią wymogów uprawniających do wstąpienia do towarzystwa, powinny być dołączone do uczelni.
Rozumiem, że te instytuty będą musiały w ciągu czterech lat awansować do kategorii A+ lub czołówki A. Jeśli im się to nie uda, mają zostać wcielone do uczelni. Nie jestem przekonany, czy szkoły wyższe przystaną na takie rozwiązanie. Szczególnie że mowa tutaj o instytutach, których prestiż zostanie bardzo obniżony. Co jednak najważniejsze, w każdym instytucie, nawet w tym z niższą kategorią, są bardzo dobre grupy badawcze, których nie możemy się ot tak pozbyć. To jak wyrzucenie w błoto wielu dekad pracy i osiągnięć. Jesteśmy za zmianami, ale z poszanowaniem tego, co w poszczególnych instytutach jest na dobrym europejskim poziomie.
Nie godzimy się też na odebranie instytutom możliwości kształcenia doktorantów i nadawania im stopnia doktora. Doktoranci to napływ świeżej krwi. Sprawiają, że grupy badawcze, które świetnie funkcjonują w danym instytucie, dynamicznie się rozwijają, bo to głównie do nich trafiają doktoranci.
W założeniach do państwa projektu można przeczytać, że reforma ma doprowadzić do wzmocnienia pozycji PAN w systemie nauki i szkolnictwa wyższego. Czyli zgadzacie się z KPN, że teraz jest ona za słaba?
Zgadzamy się z komitetem, że poziom każdego instytutu PAN powinien być coraz wyższy. Szczególnie teraz, gdy zmieniła się duża część systemu nauki w Polsce. Powstały uczelnie badawcze, które mają w swym składzie jednostki przypominające instytuty PAN, których działalność ukierunkowana jest bardziej na naukę niż na dydaktykę. To wymusza na nas zmiany. Jesteśmy tego świadomi.
A jednak tych zmian na przestrzeni lat nie było zbyt wiele.
To prawda. Mamy bowiem ograniczenia wynikające z przepisów. Po 1989 r. systemowo zaczęto odchodzić od centralizacji, w PAN też. W konsekwencji instytuty uzyskały dużą niezależność. Okazało się po latach, że de facto nikt (ani prezes PAN, ani minister nauki, ani premier – przyp. red.) nie ma wystarczających uprawnień, żeby je skutecznie nadzorować. Nie byliśmy też w stanie wymóc restrukturyzacji tych instytutów, które radziły sobie słabo.
W wyniku reformy Gowina studia doktoranckie ustąpiły miejsca szkołom doktorskim. Na dużych uniwersytetach, które wielkością odpowiadają często całemu PAN, powstało ich po kilka – na UW i UJ po cztery. W akademii powstało z kolei 19 takich szkół. Koncepcja zakładająca założenie w PAN jednej, maksymalnie trzech dużych szkół doktorskich, które miałyby odpowiedni prestiż, została odrzucona. Prawie każdy z instytutów miał ambicję, żeby utworzyć swoją szkołę. Teraz na niektórych z nich kształci się po kilku studentów, często mniej niż pracowników administracyjnych wyznaczonych do ich obsługi. Problemem jest więc wydatek 2 tys. zł na cyfrowy system obsługi szkoły doktorskiej. To przykład, jak trudno wyznaczyć i realizować duże i ambitne wspólne cele instytutów PAN.
Jako prezes PAN czuję się odpowiedzialny za to, żeby akademia odpowiadała na potrzeby kraju. Dobrym przykładem takich działań jest zaangażowanie niektórych instytutów w rozwiązywanie zagrożeń związanych z epidemią COVID-19. Ale moglibyśmy jeszcze mocniej i szybciej się w to zaangażować, gdybyśmy działali w sposób skoordynowany. Dlatego chcielibyśmy, aby osoba zajmująca stanowisko prezesa PAN miała więcej narzędzi do sprawowania realnej kontroli finansowej i merytorycznej nad instytutami.
Co oprócz tego rozwiązania znalazło się w państwa propozycji?
Planujemy zmiany w korporacji. Chcemy doprecyzować status członków seniorów i w ten sposób nieco ją odmłodzić. Wzmocnić pozycję wydziałów. Zależy nam na tym, aby miały one szersze kompetencje doradcze względem instytutów. Chcemy też powołać Zgromadzenie Ogólne Instytutów PAN jako organ pomocniczy, w skład którego weszliby przedstawiciele kierownictwa instytutów. Planujemy też aktywować naszych członków zagranicznych. Zamierzamy też powołać federację szkół doktorskich PAN.
Propozycja KPN, którą odrzucacie, koncentrowała się na problemie słabych instytutów. Co państwo chcą z tym zrobić?
W naszej ocenie remedium byłoby zwiększenie narzędzi kontroli, które ma do dyspozycji prezes PAN. Zagwarantowana prawnie zostałaby również wykonalność jego zaleceń pokontrolnych. Zależy nam też na tym, aby powstawały nowe instytuty odpowiadające na potrzeby zmieniającego się świata. Chodzi m.in. o kwestie związane z klimatem i wirusologią. Nie chcemy, aby bez głębszej refleksji podzielono instytuty na dobre i słabe. W nauce tak to nie działa. Poza tym te słabe instytuty same sobie nie poradzą. Ktoś musi im pomóc. Kto? Tego propozycja KPN nie wyjaśnia. Poza tym co mają zrobić pracownicy instytutu, który trafi na tę gorszą listę?
Robić wszystko, żeby go nie zamknięto?
Prawda jest taka, że najpewniej będą szukali innego pracodawcy. Szczególnie ci najlepsi nie będą chcieli pracować w jednostce o słabym prestiżu i z groźbą likwidacji. Czyli doprowadzimy do sytuacji, że te słabe instytuty staną się jeszcze słabsze.
Wiele osób odebrało propozycję KPN jako głos ministerstwa. Jakie są szanse, że przeforsują państwo swoją wizję reformy PAN?
Nie sądzę, żeby było to oficjalne stanowisko ministerstwa. Nie dostałem żadnego sygnału ze strony nowego szefa resortu nauki, że zamierza reformować akademię bez konsultacji z nami. Otrzymałem za to z ministerstwa zapewnienie, że praca nad reformą PAN będzie przebiegać w duchu szerokich i otwartych konsultacji. Dlatego teraz skupiamy się na konsultacjach naszego projektu z całym środowiskiem naukowym.