Tak jak za pensję urzędnika odpowiada minister, policjanta - komendant główny, żołnierza - minister obrony, a posła - marszałek Sejmu, tak za nauczycielskie wynagrodzenie odpowiedzialny musi być minister edukacji narodowej - mówił w środę w Sejmie prezes ZNP Sławomir Broniarz.

W środę w Sejmie odbywa się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy przygotowanego przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, który zakłada, że środki na wynagrodzenia nauczycieli pracujących w szkołach mają pochodzić nie z subwencji oświatowej, ale z dotacji celowej budżetu państwa.

Przedstawiając projekt prezes ZNP zauważył, że pierwsze czytanie projektu odbywa się po raz drugi. "Nasza inicjatywa obywatelska miała swoje pierwsze czytanie we wrześniu 2016 r. Wówczas decyzją wszystkich klubów parlamentarnych została skierowana do dalszych prac w komisjach. Niestety, od 2016 roku utknęła w sejmowych szufladach. Teraz po czterech latach wraca do Sejmu, ponieważ proces legislacyjny w poprzedniej kadencji nie został zakończony. Dziś pierwsze czytanie odbywa się w zupełnie innej rzeczywistości prawnej i systemowej" - powiedział Broniarz.

"W ciągu minionych czterech lat zmienił się ustrój szkolny, zlikwidowano gimnazja, wprowadzono 8-letnią szkołę podstawową, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum. Zmieniła się ustawa o systemie oświaty, przyjęto nową ustawę Prawo Oświatowe, natomiast problem z finansowaniem wynagrodzeń nauczycieli nie tylko pozostał bez zmian, a wręcz pogłębił się. Jedną z przyczyn było m.in. przeprowadzenie reformy bez należytego zabezpieczenia finansowego przy spadających nakładach na oświatę w wydatkach budżetu państwa. Fakt ten odbił się bardzo niekorzystnie na budżetach jednostek samorządu terytorialnego" - ocenił prezes ZNP.

Jak mówił, zgodnie z obecnie istniejącym systemem prawnym to parlament określa wysokość nauczycielskich wynagrodzeń, ministerstwo edukacji wydaje na tej podstawie szczegółowe decyzje i rozporządzenia, minister finansów przekazuje samorządom pieniądze, a samorząd może je wydać na inne niż pensje nauczycieli cele, np. na budowę kanalizacji czy spłatę długów.

"Związek Nauczycielstwa Polskiego uważa, że ten funkcjonujący od kilkunastu lat system, w którym nikt de facto nie odpowiada za nic, należy wreszcie zmienić. Uważamy, że czas, by jasno wskazać odpowiedzialnych za wypłatę nauczycielskich świadczeń. Nie domagamy się niczego nadzwyczajnego. Tak jak za pensję urzędnika odpowiada minister, policjanta - komendant główny, żołnierza - minister obrony, a posła - marszałek Sejmu, tak za nauczycielskie wynagrodzenie też musi być odpowiedzialny konkretny organ państwa. Chcemy, żeby był nim minister edukacji narodowej. I do tego właściwie sprowadza się nasz obywatelski projekt ustawy" - powiedział prezes ZNP.

Wskazał, że wzrost kwoty subwencji oświatowej od kilku lat nie zabezpiecza w pełni wydatków związanych z nowymi zadaniami, a także podwyżkami wynagrodzeń nauczycieli. "Podwyżki w ostatnich latach nie posiadały zabezpieczenia w budżecie państwa, ponieważ kwota bazowa dla nauczycieli nie była zmieniana w związku z wprowadzaną zmianą wysokości wynagrodzeń zasadniczych (...). Taka sama sytuacja dotyczyła podwyżki wynagrodzeń zasadniczych od 1 września 2019 r. i dotyczy planowanej od 1 września 2020 r. podwyżki wynagrodzeń nauczycieli. Kosztów tych nie uwzględnia ani ustawa budżetowa, ani rozporządzenie o podziale części oświatowej subwencji ogólnej. Tak więc koszt sfinansowania tego zadania zostanie przeniesiony do budżetów samorządowych i finansowany z ich dochodów własnych" - mówił Broniarz.

Według niego może to doprowadzić do wystąpienie tych samych problemów w systemie oświaty, które miały miejsce w poprzednich latach. "To jest bezprawnego wyzbywania się przez jednostki samorządu terytorialnego prowadzenia szkół, prywatyzację oświaty, jak również oszczędności organów prowadzących w zakresie wynagrodzeń nauczycieli, ale także pracowników administracji i obsługi szkół" - wyjaśnił.

"Edukacja to przyszłość nas wszystkich, naszych dzieci i wnuków, naszego kraju. Zapewnijmy odpowiedni mechanizm finansowania edukacji, który sprawi, że wszyscy uczniowie - niezależnie od tego, czy mieszkają w biednej czy zamożnej gminie - będą mieli zagwarantowany równy dostęp do publicznej edukacji" - zaapelował do posłów.