Aby zmniejszyć skalę rozprzestrzeniania się koronawirusa, od poniedziałku do 25 marca szkoły i przedszkola w całym kraju są zamknięte. Nauczyciele mają być w gotowości do pracy. MEN zaleca, by prowadzili nauczanie online.
Jak tłumaczy w nagraniu minister, zgodnie z przepisami Kodeksu pracy jeżeli pracownik nie świadczy pracy z przyczyn leżących po stronie pracodawcy, wówczas należy mu się wynagrodzenie. "Jeżeli pracownik był poza miejscem pracy, nie wykonywał żadnych zadań zleconych przez dyrektora - to dotyczy nauczycieli, ale także pracowników obsługi, administracji - należy mu się wynagrodzenie zasadnicze według stawek miesięcznego zaszeregowania, ponieważ nie wykonywał żadnych czynności i ma tylko i wyłącznie gotowość do pracy" - podkreślił w środę Piontkowski.
"Jeśli natomiast dyrektor zlecił jakiekolwiek obowiązki czy pracownikom administracji, obsługi czy nauczycielom, czyli np. uzupełnienie dokumentacji, pracę zdalną bądź inne czynności: udział w jakiś zajęciach, radzie pedagogicznej, przygotowanie klasopracowni, wówczas należy mu się wynagrodzenie: zarówno wynagrodzenie zasadnicze, dodatek stażowy, także dodatek funkcyjny. Nie jest więc prawdą, jak piszą niektóre gazety, że nauczyciel będzie otrzymywał tylko 60 proc. wynagrodzenia za czas ograniczenia zajęć w szkołach" - zapewnił Piontkowski.
Minister dodał, że MEN przygotowuje rozporządzenie, które wprowadzi możliwość realizacji podstaw programowych poprzez nauczanie zdalne. "Wtedy nauczyciel wykonując swoje obowiązki w sposób zdalny będzie w pełni otrzymywał swoje wynagrodzenie" - stwierdził.
We wtorek Piontkowski oświadczył, że wydanie rozporządzenia w sprawie zdalnej nauki to kwestia jednego, dwóch dni i że systematyczne nauczanie na odległość mogłoby się zacząć od przyszłego tygodnia.