Rząd ubolewa, że większość Polaków nie czyta, ale równocześnie zaniedbuje oddolne inicjatywy ułatwiające dostęp do książek.
Rząd ubolewa, że większość Polaków nie czyta, ale równocześnie zaniedbuje oddolne inicjatywy ułatwiające dostęp do książek.
2,67 pkt zabrakło Fundacji Nowoczesna Polska do otrzymania dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Kultura cyfrowa”. Fundacja prosiła o dofinansowanie Wolnych Lektur – internetowej biblioteki, którą prowadzi pro publico bono. Bez wsparcia budżetu państwa projektowi grozi likwidacja.
Celem programu „Kultura cyfrowa” jest „udostępnianie i umożliwianie ponownego wykorzystywania zasobów cyfrowych do celów popularyzacyjnych, edukacyjnych i naukowych, uwzględniające opracowanie i digitalizację zasobów dziedzictwa kulturowego”. Jak ulał pasuje do projektu, w ramach którego tradycyjne książki przerabia się na elektroniczne, a później umożliwia ich bezpłatne czytanie lub pobieranie w sieci. A jednak Wolne Lektury – ocenione przez resort kultury pod względem organizacyjnym, merytorycznym i strategicznym – zebrały 69,83 pkt, podczas gdy dotacje zaczynają się od 72,5 pkt.
Chodzi o platformę udostępniającą ponad 5,5 tys. tytułów, z której rocznie korzysta ok. 6 mln czytelników. Wolne Lektury digitalizują książki z domeny publicznej, na które wygasły prawa autorskie, oraz pozycje dostępne na wolnej licencji („Creative Commons Uznanie autorstwa − Na tych samych warunkach 3.0”). Ta ostatnia jest też podstawą udostępniania kilkuset audiobooków, czytanych m.in. przez Danutę Stenkę, Jana Peszka, Andrzeja Chyrę i Adama Fidusiewicza.
Przed publikacją e-booki przechodzą redakcję merytoryczną i są opatrywane przypisami. W katalogu jest głównie klasyka – polska i światowa, w tym tłumaczenia Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Ale rośnie też kolekcja polskiej poezji współczesnej, obejmująca tomiki Julii Fiedorczuk, Justyny Bargielskiej, Wioletty Grzegorzewskiej, Piotra Sommera i Jakuba Kornhausera. Oprócz najpopularniejszych formatów ePUB, MOBI i PDF można też pobrać e-booki w formacie DAISY dla osób niewidomych lub niedowidzących. Z zasobów serwisu można ponadto korzystać przez bezpłatną aplikację mobilną.
Przynajmniej na razie, bo odrzucenie wniosku o dofinansowanie z Ministerstwa Kultury zachwiało finansami Wolnych Lektur. „Nasza trudna sytuacja właśnie stała się jeszcze trudniejsza” – stwierdzają twórcy internetowej biblioteki.
Decyzja resortu jest o tyle zaskakująca, że dotychczas wspierał Wolne Lektury – i stale deklaruje, że rozwój czytelnictwa należy do jego priorytetów.
Tymczasem sytuacja pod tym względem nie jest różowa. Od kilku lat większość Polaków w ogóle nie czyta. Ostatnim rokiem, w którym przynajmniej jedną książkę przeczytała więcej niż połowa z nas, był – według cyklicznych badań Biblioteki Narodowej – 2004. W 2018 r. (brak nowszych danych) po przynajmniej jedną książkę sięgnęło 37 proc. Polaków. Co niekoniecznie oznacza, że ją przeczytało, bo pytanie ankiety BN dotyczy zapoznania się z choćby fragmentem. Ułatwienie ludziom dostępu do lektur – wszelkimi możliwymi sposobami – wydawałoby się więc ze strony resortu kultury działaniem racjonalnym.
Szczególnie że z zasobów Wolnych Lektur korzystają nie tylko indywidualni czytelnicy. Po zdigitalizowane przez tę platformę tytuły sięga również serwis Lektury.gov.pl, utworzony w końcu 2017 r. przez Ministerstwo Cyfryzacji, Ministerstwo Rozwoju, NASK – Państwowy Instytut Badawczy. Ogromna większość dostępnych tam książek jest sygnowana przez Wolne Lektury (część pozycji udostępniły: Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny, Ośrodek Rozwoju Edukacji i serwisy Legimi oraz Nexto).
Na stronie Wolnych Lektur MKiDN wciąż figuruje jako patron projektu, obok m.in. BN, Biblioteki Ślaskiej, Biblioteki Elbląskiej i Ministerstwa Edukacji. W ostatnich latach resort kultury na różne projekty przekazał WL ponad 300 tys. zł – przy czym największe wspólne przedsięwzięcie „Wolna literatura na Wolnych Lekturach”, zakończone w ubiegłym roku, opiewało na 230 tys. zł.
Spytaliśmy MKiDN, czy planuje w tym roku jakiekolwiek wsparcie Wolnych Lektur. Czy nie szkoda takiej inicjatywy, zwłaszcza w obliczu utrzymującego się w kraju niskiego poziomu czytelnictwa? Centrum informacyjne ministerstwa odparło na to, że „Fundacja Nowoczesna Polska ma szansę na otrzymanie dofinansowania w drodze odwołania, podobnie jak inne podmioty, które złożyły odwołanie w przewidzianym terminie”.
„Liczymy na to, że premier odwołanie uwzględni ze względu na ważny interes społeczny” – stwierdza fundacja. Równolegle zabiega też o datki czytelników. Wyliczyła, że wystarczy jej, by tysiąc osób wpłacało co miesiąc po 10 zł.
Na co właściwie potrzebuje pieniędzy, skoro nie płaci za prawa autorskie? Udostępniane bezpłatnie e-booki nie powstają za darmo. Zaczyna się od skanów książki papierowej. Czasami Wolne Lektury otrzymują je bezpłatnie od partnerów – np. Biblioteki Narodowej. W innych przypadkach kosztuje to co najmniej 20 zł za 100 stron. Drugim etapem jest redakcja techniczna, a więc odpowiednie formatowanie tekstu i tworzenie zestawu metadanych. Prezes Fundacji Nowoczesna Polska Jarosław Lipszyc wyliczał w serwisie SwiatCzytnikow.pl, że kosztuje to od 24 zł (proza) do 72 zł (dramat i poezja, które są trudniejsze) za 100 stron. Następnie odbywa się redakcja merytoryczna – 480 zł za 100 stron. A to nie wszystko, bo dochodzą koszty obsługi informatycznej (40 proc. kosztów redakcji) i koszty organizacyjne (30 proc.). W sumie na digitalizację dramatu średniej grubości trzeba wydać 1300 zł.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Powiązane
-
Małgorzata Szejnert laureatką Nagrody Literackiej im. Juliana Tuwima Reportażystka i pisarka Małgorzata Szejnert została laureatką Nagrody Literackiej im....
-
Reforma edukacji: Podwójny rocznik dodatkowo poszkodowany. Za książki trzeba zapłacić nawet 700 zł
-
Poczet polskich przedsiębiorców - historia polskiej gospodarki
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama