13 na 16 z nich należy do PiS – wynika z sondy przeprowadzonej przez DGP. Wielu przyznaje się do aktywnego udziału w życiu politycznym i startu w wyborach. Skokowe upolitycznienie tych instytucji nastąpiło wraz z reformą oświaty
Zadaliśmy obecnym kuratorom konkretne pytania: czy są lub w ostatnich latach byli członkami PiS? Czy startowali, od czasu wybrania na stanowisko, w wyborach samorządowych i parlamentarnych? Czy uczestniczyli w wydarzeniach o charakterze ideologicznym, czy politycznym, jak np. wiece i konwenty partyjne? Na 16 kuratorów jedynie trzech – wielkopolski, lubelski oraz łódzki – odpowiedziało na te pytania negatywnie.
– Jako urzędnik nie mogę swoich poglądów manifestować, jako obywatel mam do tego prawo. Ale robię to po godzinach pracy – mówi w rozmowie z DGP Grzegorz Wierzchowski, ostatni z tej krótkiej listy.
Większość od lat angażuje się w politykę pod szyldem PiS. Są też i tacy urzędnicy, którzy już po wyborze na kuratora próbowali swych sił w wyborach samorządowych i parlamentarnych. Do tego grona należy Aurelia Michałowska – mazowiecka kurator oświaty. W wyborach samorządowych w 2018 r. startowała do sejmiku Mazowsza z list PiS. Rok później próbowała dostać się do Sejmu. Również Magdalena Zarębska-Kulesza, zachodniopomorski kurator oświaty, startowała w 2019 r. z list PiS. Spytaliśmy w urzędzie, jak pani kurator udawało się łączyć pracę z kandydowaniem. – Jako kurator w kampanii nie uczestniczyła, a jako kandydatka pewnie wykorzystała na ten cel urlop – usłyszeliśmy.
„Stanowisko kuratora oświaty (…) nie jest objęte zakazem przynależności partyjnej” – czytamy z kolei w stanowisku śląskiego kuratorium. Jego szefowa, Urszula Bauer, była kandydatką PiS na burmistrza Myszkowa. „Pomysł na Myszków jest mocno osadzony w pomyśle naszego premiera. Na konwencji PiS przedstawiono konkretny program i naszym obowiązkiem jest go wdrażać. (…) Jesteśmy wartościom wierni od lat, zarówno słowom Jana Pawła II. Jestem głęboko wierzącym człowiekiem. Zaufanie Bogu i opatrzności to daje siłę” – przekonywała.
Wśród obecnych kuratorów nie brakuje tych, którzy mają za sobą nieudane starty w wyborach. Marek Gralik, Kujawsko-Pomorski Kurator Oświaty, przed laty bez sukcesu ubiegał się m.in. o mandat senatora z ramienia PiS czy fotel prezydenta Bydgoszczy. Jego zdaniem przynależność partyjna nie może dyskryminować go jako kuratora. – To moja prywatna sprawa – ocenia. Przekonuje, że nie promuje jednej ideologii czy wizji świata. W korespondencji z dyrektorami szkół przestrzega jednak przed organizowaniem zabaw w stylu Halloween. Zachęca też nauczycieli, by szli do kin ze starszą młodzieżą na film o aborcji – „Nieplanowane”.
Kazimierz Mądzik (w naszej ankiecie odpowiedział, że należy do PiS), świętokrzyski kurator oświaty, przekonuje, że od objęcia stanowiska nie brał udziału w partyjnych konwentach. Zaznacza, że dba o neutralność szkoły.
Problemów z udziałem polityków w imprezach szkolnych nie ma Małgorzata Bielang, pomorski kurator oświaty od 2019 r. Sama jest byłą radną PiS i dyrektor szkoły w Rutkach na Podlasiu. Swojego światopoglądu nie ukrywa Barbara Nowak, małopolski kurator oświaty. Jest członkiem PiS, do 2016 r. była radną Krakowa, nie startowała w ostatnich wyborach, ale uczestniczyła we wszystkich wiecach i wydarzeniach organizowanych przez PiS – o czym informowała na swoim Twitterze, pozując do zdjęć z Jarosławem Kaczyńskim.
Sprawdziliśmy, jak to wyglądało przed objęciem władzy przez PiS w 2015 r. W trzech przypadkach kuratorami były osoby bezpośrednio związane z partią. Na Mazowszu szef kuratorium w wyborach samorządowych w 2014 r. został wybrany radnym Radomia z listy Platformy Obywatelskiej. Jego następczyni była bezpartyjna. Świętokrzyski kurator była z kolei związana z PSL.W Poznaniu przedostatnia kurator nie kryła, że popiera KOD. Białostocki szef kuratorium był radnym PO.
– Nie ma sprzeczności prawnej. Ani konfliktu interesów – bronił się wówczas Jerzy Kiszkiel, podlaski kurator oświaty i białostocki radny. Ale to m.in. dlatego w nowelizowanej ustawie oświatowej w 2013 r. znalazł się zapis, że stanowiska kuratora i wicekuratora oświaty nie można łączyć z mandatem radnego.
– Kuratorzy podlegają Karcie nauczyciela, która nie zabrania działalności politycznej. Wiele zależy tu od jednostki. A także od tego, czy sam będąc osobą niekryjącą swoich sympatii, zezwoli na podobną swobodę nauczycielom w podległych mu szkołach – precyzuje mec. Robert Kamionowski. Cytuje preambułę ustawy Prawo oświatowe, która mówi o nauczaniu i wychowaniu z respektem dla chrześcijańskiego systemu wartości „przy jednoczesnym otwarciu się na wartości kultur Europy i świata” i w oparciu o zasady „tolerancji, sprawiedliwości i wolności”.
Jak to wygląda w praktyce? Na swoich stronach kuratorium w Kielcach zaprasza na widowisko o ks. Popiełuszce, informuje o obchodach patriotycznych, jak Dni Żołnierzy Wyklętych. Jest tu również konkurs wiedzy o Romanie Dmowskim, organizowany przez IPN i Katolickie Stowarzyszenie Civitas Christiana. Podkarpackie informuje o uruchomieniu portalu IPN, w którego logo są Józef Piłsudski i Anna Walentynowicz, jako „osoby szczególnie nawiązujące do historii XX w”. Olsztyńskie mówi o konkursie „Dar na stulecie” upamiętniającym setną rocznicę urodzin Jana Pawła II. Krakowskie – o olimpiadzie historycznej „Przywrócić głos Niezłomnym”. Obok jest też apel samej kurator Nowak: „Młoda nasza wolność i odkrywanie kart historii raz po raz doznaje ataków ze strony żyjących jeszcze wyznawców komunizmu, funkcjonariuszy partii komunistycznej PZPR, a także służby bezpieczeństwa i co gorsza młodych ludzi, którzy komunizmu nie doświadczyli, ale którzy ulegli propagandzie jego propagatorów i kontynuatorów”.
Do kuratorium w Kielcach (kojarzonego z PiS) trafiły w tym roku trzy sprawy dotyczące LGBT. Dyrektor poskarżył się, że jego nauczyciel aktywnie promuje poglądy przeciwne ideologii gender. Rzecznik dyscyplinarny w kuratorium odmówił wszczęcia sprawy. Równocześnie nie rozpoczął postępowania, kiedy wpłynął do nich anonim, że nauczyciel opowiada o swoich poglądach, chwaląc LGBT. Z kolei jeden z rodziców poskarżył się, że dyrektor odmówił wywieszenia plakatu informującego o marszu równości.
W Katowicach najwięcej telefonów i sygnałów było przed tęczowym piątkiem (ostatecznie dyrekcja zakazała go. Część uczniów przyszła do szkoły z tęczowymi torbami). Kuratorium wszczęło też kontrolę po skardze, że szkoła promuje w mediach społecznościowych komunizm pod płaszczykiem LGBT. W żadnym z kuratoriów nie wszczęto jednak sprawy ani nie wyciągano konsekwencji wobec nauczycieli czy dyrektorów w kwestii promocji lub krytyki LGBT.
Jest jeszcze jedna kwestia – kuratorium powinno wspierać politykę oświatową państwa. W tym roku zaraz na drugim miejscu pojawia się zapis o „wychowaniu do wartości poprzez kształtowanie postaw obywatelskich i patriotycznych”. W takim samym dokumencie z czasów rządów PO-PSL pojawiają się tylko kwestie bezpieczeństwa czy dostosowania edukacji do potrzeb rynku pracy.
O centralizacji w oświacie pisaliśmy trzy lata temu. Wówczas weszły w życie nowe przepisy. – Zmiana nastąpiła przede wszystkim w samym systemie powoływania kuratorów – ocenia mec. Robert Kamionowski. – Poprzednia ustawa o systemie oświaty mówiła, że kuratora powołuje i odwołuje wojewoda za zgodą ministra edukacji. Kandydat był wyłaniany przez komisję, w skład której wchodzili: trzej przedstawiciele Ministerstwa Edukacji, 3 – wojewody, 2 – sejmiku wojewódzkiego i po jednym z wojewódzkich struktur związków zawodowych (głównie ZNP i „Solidarność”). Dziś dużo większą moc decyzyjną ma minister, który może, ale nie musi, uznać wniosku wojewody. Inny jest też skład komisji, z której zniknęli przedstawiciele samorządu. Przy takim rozłożeniu sił podczas głosowania strona rządowa zawsze ma przewagę. Do tego kuratorzy zyskali więcej kompetencji. Obecnie likwidacja, zakładanie lub przekształcenie przedszkola, szkoły jest możliwa tylko po uzyskaniu pozytywnej opinii kuratora. Wcześniej wydawał on opinię, której samorządy nie musiały brać pod uwagę. W efekcie kurator przestał być urzędnikiem państwowym, a stał się rządowym.

rozmowa

Kuratoria do lamusa

Jan Wróbel nauczyciel, publicysta DGP / DGP
Kuratoria są w rękach polityków. To dobrze?
Moim zdaniem dla pracy szkoły nie ma to znaczenia…
Kurator ma wpływ na pracę szkoły.
Niestety. Szczerze mówiąc, to, czy kuratoria są powiązane z władzą centralną, jest mało istotne. Bo tak naprawdę – moim zdaniem – w ogóle nie są one potrzebne oświacie.
Szkoła nie potrzebuje takiej formy nadzoru?
Gdyby powołać kuratora ds. kuratorium, żeby sprawdzał stan oświetlenia, to zapewniam, że miałby ręce pełne roboty: powstałoby pełno wniosków pokontrolnych i sążnistych raportów, które omawiałyby sposób rozmieszczenia lamp. Wskazywano by, czy lepiej wypada Podlasie, czy raczej zachodniopomorskie. Problem jest taki, że to urząd, który wysyła urzędników do sprawdzenia tysięcy spraw, których w większości nie da się skontrolować. Pytanie, czy to podnosi poziom nauczania albo wpływa pozytywnie na pracę w szkole?
Dla rodziców to instytucja, do której mogą się odwołać, w razie wątpliwości.
Ale szkoła ma dyrektora.
… który nie zawsze reaguje.
Lub organ założycielski, do którego można się zawsze zwrócić. Po co komuś instytucja, która skupia się na wyszukiwaniu złych praktyk, żeby potem zajmować czas pracownikom szkoły, którzy piszą odwołania, omawiają raporty, przygotowują plany naprawcze. W wielu przypadkach jest to angażowanie szkoły w sprawy indywidualne, które powinny być załatwiane wewnątrz szkoły. Co innego, gdyby kuratoria szukały dobrych praktyk. Jak np. szkoły sobie radzą z tym, że zmniejsza się liczba uczniów, którzy uczęszczają na wf, i nagłaśniały skuteczne, ciekawe rozwiązania. Może to przyniosłoby większe korzyści. Wracając więc do pytania, czy robią to osoby powiązane politycznie z rządem czy nie – w tym kontekście nie ma to większego znaczenia.
Ma o tyle, że to przejęcie pełnej kontroli, a także wyraźny krok ku centralizacji oświaty. Odejście od modelu dającego większą samorządność szkołom.
Widocznie były słabe i trzeba było je scentralizować. Ale, poważnie mówiąc, to całkiem logiczne: jeżeli jakaś partia wygrywa wybory i wprowadza tak dużą reformę, stara się przejąć nad działaniami pełną kontrolę. Chodzi o to, żeby wesprzeć pracę ministra edukacji w wielkiej przebudowie. Nie pomagać szkołom, tylko ułatwić pracę rządowi. Poza tym fakt, że jest to osoba z klucza partyjnego, nie oznacza, że jakość pracy kuratorium się obniża. A każdy kurator ma jakieś poglądy. Dzięki takiemu układowi przynajmniej wiadomo, czego można oczekiwać. To uczciwsze. Jak w przypadku kurator Barbary Nowak. Oczekiwałbym teraz czegoś innego: żeby kuratoria, skoro już istnieją, przestały rozmawiać ze szkołami za pomocą chaotycznie prowadzonych kontroli, ale konstruktywnej rozmowy. Żeby nie zajmowały się wyszukiwaniem złych rzeczy. Wtedy upolitycznienie przestaje mieć znacznie.