Luka w Konstytucji dla nauki zwiększa biurokrację na uczelniach i może doprowadzić do kwestionowania ich decyzji
Główne założenia Konstytucji dla nauki: / DGP
Uprzednio obowiązująca ustawa – Prawo o szkolnictwie wyższym zawierała regulacje, zgodnie z którymi w sprawach np. rekrutacji, skreśleń studentów i doktorantów czy też dotyczących pomocy materialnej przepisy kodeksu postępowania administracyjnego należało stosować odpowiednio. Problem w tym, że w nowej ustawie 2.0 pominięto tę kwestię.

Więcej formalności

– Oznacza to, że do spraw związanych z funkcjonowaniem szkoły wyższej należy stosować k.p.a. wprost, bez uwzględnienia specyfiki prowadzonych postępowań – wyjaśnia dr hab. Robert Suwaj z Wydziału Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej.
Potwierdza to Łukasz Kierznowski, ekspert z zakresu prawa szkolnictwa wyższego i nauki.
– Nie ma wątpliwości, że w przypadkach, w których Konstytucja dla nauki w sprawach studenckich i doktoranckich nakazuje formę decyzji administracyjnej, należy wprost stosować przepisy k.p.a. – podkreśla.
Zaznacza jednocześnie, że wyjątek stanowią przypadki, w których w ustawie wskazano, że chodzi o odpowiednie stosowanie kodeksu postępowania administracyjnego (np. w postępowaniach dotyczących nadania stopnia doktora i doktora habilitowanego).
Eksperci nie mają wątpliwości, że pominięcie przez ustawodawcę tej kwestii rodzi poważne konsekwencje.
Robert Suwaj podkreśla, że problem dotyczy bardzo różnych przypadków, w tym np. możliwości stosowania karty obiegowej przed wydaniem dyplomu w kontekście art. 220 par. 1 pkt 1 k.p.a. – Zabrania on organom żądać zaświadczenia i oświadczenia na potwierdzenie faktów lub stanu prawnego, jeżeli znane są one jemu z urzędu. Skoro uczelnia jest w posiadaniu tych danych, to domaganie się ich potwierdzenia przez studenta stoi w oczywistej sprzeczności z prawem – tłumaczy ekspert.
Kolejnym przykładem istotnych komplikacji jest też stosunkowo nowa konstrukcja, zawarta w art. 79a k.p.a. Przepis ten zobowiązuje organ, aby przed wydaniem decyzji odmownej zawiadomił wnioskodawcę o możliwości uzupełnienia dowodów na poparcie okoliczności, na które ten się powoływał. W ten sposób daje mu możliwość udokumentowania wskazanych przesłanek nowymi środkami dowodowymi w wyznaczonym terminie.
– Prawidłowe zastosowanie tej konstrukcji w procedurze naboru np. na studia może tak mocno skomplikować cały proces, że trudno będzie ostatecznie ten nabór poprawnie zakończyć – wskazuje Robert Suwaj.
Jak zaznacza, w konsekwencji szkoły wyższe muszą w wielu przypadkach działać jak urzędy administracji publicznej, co nie tylko zwiększa biurokrację, ale może prowadzić do zasadnego kwestionowania wydawanych przez nie decyzji.
W jego ocenie konieczne będzie zupełne przeorganizowanie pracy administracji uczelnianej, aby mogła spełnić wymogi przewidziane przez ustawę.
– Trzeba bowiem brać pod uwagę, że świadomość prawna studentów i doktorantów wciąż rośnie i możemy spodziewać się skarżenia zarówno decyzji, jak i czynności, które tych wymogów nie będą spełniały – wskazuje Robert Suwaj.
Łukasz Kierznowski przyznaje, że zaniechanie ustawodawcy z jednej strony zwiększy obciążenie administracyjne uczelni oraz wymusi większą fachowość pracowników administracyjnych, ale z drugiej może przynieść też większą stabilność prowadzonych postępowań, właśnie przez brak swobody interpretacyjnej dotyczącej odpowiedniego stosowania przepisów k.p.a.

Szykują się zmiany

Departament szkolnictwa wyższego MNiSW potwierdza, iż w sprawach m.in. rekrutacji, skreśleń studentów i doktorantów czy pomocy materialnej w świetle obowiązujących przepisów uczelnie rzeczywiście powinny stosować przepisy kodeksu postępowania administracyjnego z uwzględnieniem wszystkich konsekwencji z tego wynikających.
Jednak z uwagi na dostrzeżone przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego obciążenia związane z nadmiarem biurokracji dla uczelni resort przygotował projekt wyłączeń stosowania niektórych przepisów k.p.a w wymienionych postępowaniach.
Propozycje stosownych zmian do ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (Dz.U. z 2018 r. poz. 1668 ze zm.) zostały zgłoszone do projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia obciążeń regulacyjnych, która znajduje się na etapie prac rządowych.
– Z perspektywy szkół wyższych na pewno odformalizuje to załatwianie spraw. Zastosowania do uczelnianych postępowań nie znajdzie bowiem zasada czynnego udziału strony w postępowaniu (art. 10 k.p.a.) czy wezwanie do uzupełnienia dowodów przed wydaniem decyzji odmownej (79a k.p.a.) – komentuje Robert Suwaj.
Ma jednak wątpliwości, czy całkowita rezygnacja z mediacji w przypadkach dotyczących odmowy przyjęcia na studia doktoranckie czy pomocy materialnej to słuszne rozwiązanie.
– Nie wpłynęłoby to niekorzystnie na długość tych postępowań, a w niektórych przypadkach mogłoby załagodzić spór – zaznacza.
Żałuje jednocześnie, że resort nie zdecydował się na uwzględnienie wszystkich uwag płynących od środowiska akademickiego.
– W kilku przypadkach można było się postarać o odformalizowanie i uproszczenie postępowań, korzystając np. z instytucji milczącej zgody przy skreśleniu studenta na jego wniosek – zaznacza.
Zwraca też uwagę, że nie zadbano o wprowadzenie przepisów precyzyjnie regulujących problem doręczeń pism w relacji uczelnia – student czy doktorant.
– W dalszym ciągu decyzja musi zostać doręczona żakowi w formie pisemnej, pomimo że szkoły wyższe już dawno mają narzędzia, aby ze studentami komunikować się za pomocą wewnętrznej komunikacji elektronicznej – dodaje.