Strajk nauczycieli, zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych, trwał od 8 do 27 kwietnia do godz. 6.00 rano. Polegał na całkowitym powstrzymywaniu się przez nauczycieli od pracy. Zgodnie z prawem strajkujący nie mogą otrzymać wynagrodzenia za czas, w którym nie wykonywali czynności zawodowych.
Nauczyciele dostają wynagrodzenie "z góry", czyli na początku kwietnia na ich konta wpłynęły pieniądze za cały miesiąc. Dlatego z początkiem maja otrzymują wynagrodzenie pomniejszone odpowiednio do dni, w których uczestniczyli w strajku.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski poinformował, że pozostawi w budżecie placówek oświatowych 100 proc. środków przewidzianych na tegoroczne wypłaty.
"Dyrektorzy szkół nie mają możliwości prawnych wypłaty wynagrodzenia za dni strajku nauczycieli, to oczywiste. Pozostawię jednak w budżecie placówek oświatowych 100 proc. środków przewidzianych na tegoroczne wypłaty" – zadeklarował Trzaskowski na Twitterze jeszcze przed rozpoczęciem strajku. Później jednak tłumaczył, że decyzja w sprawie wypłaty wynagrodzeń należy do dyrektorów szkół, którzy będą mogli wyrównać nauczycielom potrącenia z pensji poprzez wypłatę dodatków.
"To jest zgodne z prawem, zresztą taką decyzję podjęła większość miast w Unii Metropolii Polskich. Te pieniądze zostaną w szkołach i dyrektorzy będą mogli je wypłacić w przeciągu kilku miesięcy" – wyjaśnił. Zapewnił też, że będą to takie same kwoty, które nauczyciele dostaliby, gdyby pracowali.
Prezydent Lublina Krzysztof Żuk już przed strajkiem w specjalnym piśmie do dyrektorów placówek oświatowych zapewnił, że ich budżety nie będą ograniczone z powodu protestu. Takie stanowisko zajęła też rada miejska. Wiceprezydent Lublina Mariusz Banach mówił, że zgodnie z prawem za czas strajku nauczyciele nie mogą otrzymać wynagrodzenia, ale dyrektor może na przykład zaproponować im poprowadzenie dodatkowych zajęć, na które w budżecie szkoły nie było wcześniej pieniędzy.
Wiceprezydent Olsztyna Ewa Kaliszuk wyjaśniła – podobnie, jak inni włodarze – że pieniądze niewypłacone za strajk nauczycielom, pozostaną w dyspozycji dyrektorów szkół. Jak podkreśliła, samorząd, wspierając nauczycieli, zaproponował kilka rozwiązań, dzięki którym nauczyciele mogliby jak najmniej stracić finansowo. Wśród nich jest wcześniejsze uruchomienie dla nauczycieli tak zwanego świadczenia urlopowego (pieniądze na wczasy pod gruszą w czasie urlopu – PAP). Nauczyciele mogą otrzymać pomoc z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych w formie pożyczek i zapomóg. Dyrektorzy szkół mogą także rozłożyć na raty potrącenie wynagrodzenia dla nauczycieli za czas strajku albo zaproponować nauczycielom, by dla uczniów zorganizowali zajęcia dodatkowe za wynagrodzeniem.
Z kolei burmistrz Giżycka (warmińsko-mazurskie) Wojciech Iwaszkiewicz powiedział PAP, że pieniądze za czas strajku zgodnie z prawem nie mogą być wypłacone nauczycielom.
"Regionalna Izba Obrachunkowa jednoznacznie to określiła. Pozostawiliśmy niewypłacone pieniądze do dyspozycji dyrektorów szkół. Mamy nadzieję, że dojdzie do porozumienia na szczeblu krajowym między rządem a związkami zawodowymi, które by pozwoliło uruchomić pieniądze" – dodał burmistrz.
Wskazał, że w Giżycku są nauczyciele, którzy nie dostaną ani złotówki. To przypadki, gdy nauczyciel spłaca np. pożyczkę. Wówczas wynagrodzenie jest obniżone o kwotę za czas strajku oraz ratę pożyczki.
Podobnie samorząd Jeleniej Góry postanowił, że pieniądze przyznane poszczególnym szkołom pozostaną w budżetach placówek, ale z zastrzeżeniem, że nie mogą być wykorzystane na wynagrodzenia za okres strajku, bo to niezgodne z prawem.
"Nie jesteśmy pracodawcami nauczycieli. Dyrektorzy szkół mają obowiązek potrącić wynagrodzenie za okres strajku. To oni zdecydują, jak zgodnie z prawem zagospodarować te pieniądze, które pozostają w budżetach szkół" – powiedział rzecznik jeleniogórskiego magistratu Cezary Wiklik.
Podobnie sytuacja przedstawia się we Wrocławiu. Dyrektor Wydziału Komunikacji Społecznej wrocławskiego magistratu Przemysław Gałecki powiedział PAP, że zgodnie z decyzją prezydenta Jacka Sutryka budżety jednostek oświatowych prowadzonych przez miasto Wrocław na 2019 r. nie będą zmniejszane o kwoty wynagrodzeń potrąconych nauczycielom za czas strajku. "Dyrektorzy jednostek, zgodnie ze swoimi kompetencjami wynikającymi z przepisów Prawa oświatowego oraz ustawy o finansach publicznych, jako dysponenci środków finansowych, decydują o ich podziale pomiędzy poszczególnych pracowników swoich jednostek" – powiedział Gałecki
Rzecznik prezydenta Poznania Joanna Żabierek informowała PAP, że Jacek Jaśkowiak jeszcze na początku strajku zadeklarował, że plany finansowe placówek oświatowych w zakresie wynagrodzeń nie ulegną zmianie.
"Jednocześnie, wbrew krążącym opiniom, zgodnie z obowiązującą wykładnią prawną, potwierdzoną zarówno przez radców prawnych urzędu, jak i wykładnię Regionalnych Izb Obrachunkowych, nie ma możliwości, by wypłacić wynagrodzenia za czas strajku. Środki niewypłacone pozostają zatem w dyspozycji dyrektorów placówek i powinny trafić do wszystkich nauczycieli" – podała Żabierek w imieniu prezydenta.
Rzecznik prasowy prezydenta Torunia Magdalena Stremplewska poinformowała, że zgodnie z Kodeksem pracy wynagrodzenie przysługuje pracownikowi za pracę wykonaną. "Z kolei ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych mówi, że w okresie strajku zorganizowanego zgodnie z przepisami ustawy pracownik zachowuje prawo do świadczeń z ubezpieczenia społecznego oraz uprawnień ze stosunku pracy, z wyjątkiem prawa do wynagrodzenia. Oznacza to, że strajkujący pracownik – w tym przypadku nauczyciel – nie może otrzymać wynagrodzenia za czas strajku. Wypłata wynagrodzenia za czas strajku stanowiłaby naruszenie dyscypliny finansów publicznych" – wskazała rzecznik prasowy prezydenta Torunia Magdalena Stremplewska.
Władze miasta zaproponowały niedawno na spotkaniu z przedstawicielami związków zawodowych, żeby odliczenie za dni, w których nauczyciele nie pracowali, było rozłożone na trzy raty. Związkowcy poprosili o rozłożenie tego "odliczenia" na cztery raty.
Skarbnik miasta Magdalena Flisykowska-Kacprowicz podkreśliła, że miasto pochyli się nad tą sprawą, jednak "musi znaleźć odpowiednią formułę".