Przypomnijmy: aby umożliwić przeprowadzenie egzaminów w sytuacji, w której dojdzie do masowego strajku nauczycieli MEN umożliwiło powoływanie do zespołów egzaminacyjnych wszystkie osoby z przygotowaniem pedagogicznym.
Jak pisze MEN w odpowiedzi na nasze pytania, dyrektor może nawiązać z takimi osobami stosunek pracy lub zawrzeć umowę cywilnoprawną (odpłatną lub nieodpłatną). Osoba ta powinna zostać zweryfikowana w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym.
W piątkowym komunikacie MEN zapewniało, że chętni zostaną przeszkoleni w zakresie przeprowadzenia egzaminu.
Te zapewnienia nie uspokoiły RPO i ZNP. Rzecznik w swoim stanowisku zwraca uwagę na problemy wynikające z faktu, że nowelizacje rozporządzeń weszły w życie z dniem następującym po dniu ogłoszenia z uwagi na wskazaną w uzasadnieniu możliwą potrzebę skorzystania z nich jeszcze w roku szkolnym 2018/2019. Jak podkreśla informacja o sposobie organizacji i przeprowadzania egzaminu ósmoklasisty, gimnazjalnego i maturalnego powinna być ogłaszana przez Centralną Komisję Egzaminacyjną nie później niż do dnia 10 września roku szkolnego, w którym są przeprowadzane egzaminy. Na ten sam zapis wielokrotnie powoływało się MEN i CKE uspokajając, że ustalone w ten sposób terminy egzaminów są niezmienne. Nawet strajk nie może spowodować przesunięcia terminu czy przełożenia pierwszego – na dodatkowy.
„Taki tryb wprowadzania regulacji prawnych jest sprzeczny z zasadą poprawnej legislacji, może podważać zaufanie obywateli do państwa oraz wprowadzać atmosferę niepokoju i chaosu w szkołach, które znajdują się obecnie w bardzo trudnej sytuacji ze względu na konieczność przeprowadzenia egzaminów dla podwójnej liczby uczniów ubiegających się o przyjęcie do szkół średnich.” – pisze Adam Bodnar.
Wątpliwości budzi nie tylko sposób przeprowadzenia mian, ale także ich treść, która – jak pisze RPO – może być podstawą unieważnienia egzaminu.
Chodzi zwłaszcza o kwestię braku spełnienia wymagań, którym podlegają nauczyciele przy podejmowaniu pracy w szkole, np. przedstawienia zaświadczenia o niekaralności i odbycia badań lekarskich. – Kwalifikacje wymagane od nauczycieli to posiadanie wyższego wykształcenia z odpowiednim przygotowaniem pedagogicznym lub ukończenie zakładu kształcenia nauczycieli, przestrzeganie podstawowych zasad moralnych oraz spełnianie warunków zdrowotnych niezbędnych do wykonywania zawodu – czytamy w piśmie RPO.
Jednak największe zastrzeżenia Rzecznik wysuwa pod adresem sformułowania zawartego w rozporządzeniu określenia: „inni nauczyciele”. RPO przypomina, że w myśl Karty Nauczyciela nauczycie to: „nauczycieli, wychowawców i innych pracowników pedagogicznych zatrudnionych w przedszkolach, szkołach i placówkach wymienionych w art. 1 ust. 1” (publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach, placówkach doskonalenia nauczycieli, zakładach poprawczych, schroniskach dla nieletnich oraz publicznych kolegiach pracowników służb społecznych). „Dlatego też należy przyjąć, że z ustawy wynika, iż pomimo posiadania odpowiednich kwalifikacji nauczycielskich, przygotowania pedagogicznego oraz doświadczenia zawodowego, nie wszystkie osoby wykonujące pracę polegającą na uczeniu mogą być uznane za nauczycieli. Decydujące jest istnienie stosunku pracy w danym miejscu. Nauczycielami w świetle art. 3 pkt 1 Karty Nauczyciela nie są np. osoby o kwalifikacjach nauczycielskich zatrudnione na podstawie umowy cywilnoprawnej albo emerytowani pedagodzy” – pisze RPO. W związku z tym, wydane rozporządzenie jest niezgodne z ustawą Karta Nauczyciela.
Jeszcze inne argumenty wysuwa ZNP. Związek powołując się na komentarz dra Mateusza Pilicha do ustawy o systemie oświaty podkreśla, że szkoły jako jednostki organizacyjne nieposiadające osobowości prawnej nie mają zdolności do zawierania umów cywilnoprawnych takich jak np.: umowa o dzieło, umowa zlecenie. Potwierdza to również postanowienie Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 30 września 2014 r. (I ACz 692/14) wskazując: „(…) Żaden przepis prawny nie przyznaje szkole (lub zespołowi szkół) zdolności prawnej. Regulacje ustawy o systemie oświaty wyraźnie stanowią, że szkoły nie mogą we własnym imieniu nabywać praw ani zaciągać zobowiązań. (…) Fakt, że szkoła jest pracodawcą i zakładem pracy, mającym zdolność samodzielnego występowania w sporach z zakresu prawa pracy, nie pozwala na dopatrywanie się istnienia jej zdolności sądowej w sprawach cywilnych. (…)”.
Z kolei w piśmie do Głównego Inspektora pracy ZNP pisze: „Powołania do zespołu nadzorującego w innej szkole dokonuje podmiot, który nie jest dla nauczyciela pracodawcą zatem takie działanie nie może mieć ani charakteru czynności z zakresu prawa pracy, ani nie podlega podległości służbowej, ani też nie stanowi polecenia służbowego w znaczeniu, w jakim występuje w prawie pracy. Ponieważ pracodawcą nauczyciela jest wyłącznie szkoła lub placówka, w której jest zatrudniony, należałoby przyjąć, że obowiązek pracy w zespole nadzorującym dotyczy wyłącznie tej szkoły lub placówki. Dyrektor szkoły nie ma prawa delegować nauczyciela do pracy na rzecz innej szkoły, z którą nauczyciela nie wiąże stosunek pracy.”