Pytany w radiowej "Jedynce" o kolejne, zaplanowane na 1 kwietnia, rozmowy z nauczycielskimi związkami zawodowymi o wzroście wynagrodzeń dla nauczycieli i o nowych propozycjach rządu w tej sprawie, szef MSWiA powiedział, że będą one "na pewno niezaspokajające w pełni roszczenia nauczycieli".
"Jestem przekonany, nawet mam taką 100 proc. pewność, że ten, który je najgłośniej formułuje, czyli pan przewodniczący Broniarz, ma pełną świadomość, że są to oczekiwania nierealistyczne i nie do zrealizowania" – powiedział Brudziński.
"To nie jest 1000 zł. 1000 zł to jest kwota netto do podstawy (...), bo od tego 1000 później nalicza się z kolei różnego rodzaju dodatki. Po ubruttowieniu, w wypadku nauczycieli dyplomowanych, to byłoby nawet ok. 2800 zł" – tłumaczył, zwracając przy tym uwagę na liczbę nauczycieli w Polsce.
Szef MSWiA zapewnił jednocześnie, że solidaryzuje się z oczekiwaniami nauczycieli, ale – jak mówił – ich spełnienie oznaczałoby rocznie kwotę 17 miliardów złotych z budżetu państwa. Podkreślił też, że władze Związku Nauczycielstwa Polskiego mają świadomość takiego kosztu.
"Kto jak kto, ale pan Broniarz, który sam przyznał na antenie jednej z rozgłośni radiowych, że od tablicy odszedł bodajże w 1995 roku i najczęściej widzimy go za plecami polityków takiej czy innej partii politycznej, czyli jest de facto stroną sporu politycznego, tę świadomość ma" – dodał Brudziński.
W poniedziałek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Prezydium Rady Dialogu Społecznego na temat sytuacji w oświacie. Uczestniczyli w nim m.in. wicepremier Beata Szydło, minister edukacji narodowej Anna Zalewska i szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska. Według związkowców, strona rządowa nie przedstawiła podczas spotkania żadnych nowych propozycji. Szydło poinformowała zaś, że rozmowy w sprawie sytuacji w oświacie będą kontynuowane w poniedziałek 1 kwietnia. Zapewniła, że rząd jest otwarty na dialog.
ZNP chce zwiększenia o 1000 zł tzw. kwoty bazowej służącej do wyliczania średniego wynagrodzenia nauczycieli. Forum Związków Zawodowych żąda zwiększenia o 1000 zł wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli na wszystkich stopniach awansu zawodowego. Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" domagała się natomiast wcześniej podwyżki o 15 proc. jeszcze w tym roku, a później poinformowała, że żąda m.in. podniesienia płac w oświacie, podobnie jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż 650 zł od stycznia tego roku i kolejnych 15 proc. od stycznia 2020 r. do wynagrodzenia zasadniczego bez względu na stopień awansu zawodowego nauczyciela.
Procedury sporu zbiorowego w styczniu rozpoczęły ZNP i Wolny Związek Zawodowy "Solidarność – Oświata", należący do FZZ, prowadząc referenda strajkowe. Jeśli taka będzie – wyrażona w referendum – wola większości, strajk rozpocznie się 8 kwietnia. Oznacza to, że jego termin może zbiec się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia – egzamin ósmoklasisty, a 6 maja mają rozpocząć się matury.
W ramach negocjacji płacowych, które rozpoczęły się w styczniu, szefowa MEN zaproponowała nauczycielom przyspieszenie trzeciej z zapowiedzianych pięcioprocentowych podwyżek. Chodzi o trzy podwyżki wynagrodzeń nauczycieli po 5 proc., zapowiedziane w 2017 r. przez ówczesną premier Beatę Szydło. Pierwszą podwyżkę nauczycielom przyznano od kwietnia 2018 r., drugą – od stycznia 2019 r. Trzecią podwyżkę nauczyciele mają otrzymać – zgodnie z projektem nowelizacji ustawy Karta nauczyciela, który trafił na początku marca do konsultacji – we wrześniu 2019 r.
Pierwotnie trzecią podwyżkę nauczyciele mieli dostać w styczniu 2020 r. Podczas negocjacji szefowa MEN zapowiedziała też przyznanie dodatku "na start" nauczycielom stażystom, a dodatku za wyróżniającą się pracę nie tylko nauczycielom dyplomowanym, ale także kontraktowym i mianowanym.