W połowie stycznia prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zapowiedział podwyżki dla 9,6 tys. nauczycieli stażystów i kontraktowych, a także podwyżki dla 7,1 tys. pracowników obsługi w szkołach i przedszkolach.
Pytany o podwyżki w środę w Polsat News prezydent Warszawy powiedział, że była decyzja, by wprowadzić podwyżki już od stycznia br. "Natomiast związek nauczycielstwa poprosił nas o chwilę zwłoki" - powiedział. Wyjaśnił, że podwyżki mieli otrzymać nauczyciele, którzy dopiero zaczynają pracę w swoim zawodzie. "Dokładnie to samo, jak usłyszeliśmy, chce zrobić pani minister (edukacji narodowej - przyp. PAP)". MEN zaproponowało dodatek dla rozpoczynających pracę w zawodzie nauczycieli "Stażyści na start". "To by znaczyło, że nauczyciele zaczynający w zawodzie zarabialiby prawie tyle samo, co ci, którzy już od lat są w zawodzie. Trwają negocjacje, chcemy prawdopodobnie te podwyżki odrobine rozszerzyć. Wprowadzimy je od lutego z wyrównaniem za styczeń" - zapowiedział Trzaskowski.
W połowie stycznia prezydent stolicy mówił też, że dodatkowe fundusze trafią także na walkę ze smogiem. Na ten cel miasto ma przeznaczyć 30 mln w 2019 r. Pytany o kwestię smogu w środę Trzaskowski powiedział: "To jeden z moich absolutnych priorytetów". Poinformował, że zaprosił do pracy nad realizacją tego celu Justynę Glusman (kandydatka z ramienia ruchu Miasto jest Nasze! na prezydent Warszawy).
Zapowiedział, że w ciągu 3-4 lat ma być zlikwidowana w Warszawie połowa tzw. kopciuchów. Ma też powstać więcej zieleni, aby pochłaniać smog. Dodał, że walka ze smogiem ma być teraz jednym z priorytetów straży miejskiej. Powiedział, że miasto ma do dyspozycji drony, które w ciągu kilku minut będą w stanie stwierdzić w miejscu zgłoszenia, czy ktoś np. pali w domu plastikiem.
Pytany, czy należy donosić na sąsiadów za zanieczyszczanie powietrza, Trzaskowski powiedział, że donos to złe słowo. "Jeśli ktoś zatruwa nas, nasze dzieci, uważam, że takie rzeczy absolutnie trzeba zgłaszać" - zaznaczył. Porównał, że to tak, jakby ktoś dolewał do studni truciznę. "Trzeba powiadamiać" - ocenił.
Namawiał, by korzystać z komunikacji miejskiej, co ograniczy ilość spalin generowanych przez prywatne samochody. "Jeśli wszyscy nie będziemy tego wcielać w życie, problemu nie rozwiążemy. Potrzeba jest pomoc wszystkich" - powiedział. Jego zdaniem, taka zmiana świadomości jest możliwa. Podał przykład zwyczaju sprzątania po swych psach - dawniej robiło to niewiele osób, a dziś to norma.
Prezydent Warszawy pytany był też o żłobki. "Od września wszystkie żłobki miejskie będą darmowe" - poinformował. Zapewnił, że ci, którzy się zgłoszą, wejdą w procedurę uzyskania miejsca w żłobku i takie miejsce uzyskają. Pytany, czy do takiej kolejki trzeba będzie zgłaszać dziecko jeszcze zanim przyjdzie ono na świat, odpowiedział: "To bzdura". Wyjaśnił jednak, że dziś kolejka do uzyskania miejsca w żłobku ma prawie 10 tys. miejsc. "Będziemy to sukcesywnie rozładowywać" - zapewnił. Dodał, że dzisiaj miasto nie jest w stanie wykupić 10-15 tys. miejsc w żłobkach prywatnych, "bo tych miejsc nie ma". "Zmieniamy cały system" - stwierdził. Zapowiedział, że m.in. będą preferencje dla tworzących żłobki, a także wsparcie dla żłobków przyzakładowych.