Obok tych już od dawna znanych problemów w ostatnim czasie pojawiają się nowe. Głównie za sprawą wciąż wdrażanej reformy likwidującej gimnazja. Dużo trudności, a w związku z tym również emocji, wywołuje kwestia migracji między szkołami – przenoszenie klas i uczniów, zagospodarowanie budynków pozostałych po gimnazjach, przepełnienie podstawówek. Do tego w przyszłym roku do szkół średnich pójdzie podwójny rocznik, co już dziś spędza sen z powiek wszystkim zainteresowanym, a zwłaszcza rodzicom, którzy obawiają się, że przez to ucierpi edukacja ich dzieci.
Jak bumerang powracają również pytania o finansowanie zmian wprowadzanych reformą na poziomie samorządów. Wątpliwości dotyczą także przyznawania w przyszłości specjalnych dodatków dla nauczycieli dyplomowanych za wyróżniającą pracę. Wreszcie powraca też postulat ujednolicenia metody finansowania miejsc dzieci w przedszkolach – dziś jest bowiem tak, że na sześciolatki wypłacana jest subwencja, a na młodsze dzieci dotacja. Ta ostatnia jest przy tym niemal trzykrotnie niższa od subwencji.
Jak widać, w polskiej oświacie nie wszystko jest tak, jak być powinno, i o tym nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Zdaje sobie z tego sprawę również Anna Zalewska, minister edukacji narodowej, która dziś na naszych łamach zapowiada kolejne zmiany dotyczące systemu oceniania nauczycieli oraz odstępuje od regulowania kwestii przerw miedzy lekcjami w przepisach.
Wyzwania organizacyjne i kadrowe
Początek nowego roku szkolnego to jak zwykle czas zmian w prawie oświatowym. Nie inaczej jest i tym razem. Zwłaszcza że wciąż jesteśmy w trakcie wdrażania reformy likwidującej gimnazja. A proces ten powoduje wciąż nowe problemy. Z okazji 1 września przypominamy najważniejsze z nich, a także wracamy do tych, które są znane od lat, ale wciąż nierozwiązane.
PRZEJDŹ DO 10 NAJWIĘKSZYCH BOLĄCZEK POLSKIEJ OŚWIATY W TYGODNIKU DGP >>