MEN w trosce o uczniów reguluje długość i miejsce spędzania przerw. Organizacje rodziców alarmują, że zapomina jednak o najpoważniej udręce uczniów: hałasie.
MEN w trosce o uczniów reguluje długość i miejsce spędzania przerw. Organizacje rodziców alarmują, że zapomina jednak o najpoważniej udręce uczniów: hałasie.
Ministerstwo Edukacji Narodowej zaktualizowało rozporządzenie dotyczące zasad bhp w szkole. Nowe jest w konsultacjach. Reguluje m.in. takie kwestie jak te, że szkoła powinna mieć stołówkę, a uczniowie jak najczęściej spędzać przerwy na zewnątrz. Organizacja Obywatele dla Edukacji alarmuje, że choć dokument jest bardzo szczegółowy, zupełnie pomija jedną z najpoważniejszych szkolnych bolączek – przekraczanie norm hałasu.
– W całym rozporządzeniu poświęconym bezpieczeństwu, higienie i zdrowiu uczniów nie pada ani jedno słowo o hałasie – pisze w komentarzu do dokumentu Zofia Grudzińska, z zawodu realizator dźwięku i nauczycielka. – Kiedy jako Ruch Społeczny Obywatele dla Edukacji wystosowaliśmy do MEN petycję w tej sprawie, dowiedzieliśmy się, że obowiązek zapewnienia odpowiednich warunków należy do dyrektora – dodaje.
MEN potwierdza to także w korespondencji z DGP. – Od nowego roku szkolnego ministerstwo planuje wprowadzenie ustawowego obowiązku przeprowadzania corocznej diagnozy potrzeb rozwojowych uczniów i uwzględniania jej wyników w programie wychowawczo-profilaktycznym. Wszystkie czynniki ryzyka zdiagnozowane przez dyrektora szkoły powinny zatem znaleźć swoje odzwierciedlenie w uchwalanym przez radę rodziców programie wychowawczo-profilaktycznym – dodaje Łukasz Trawiński z resortu edukacji.
Jak wynika z badań, hałas jest jednym z największych problemów w polskich szkołach. Od stycznia obowiązuje wydana przez ministra infrastruktury i budownictwa norma dotycząca warunków akustycznych, jakie muszą spełniać pomieszczenia. Urzędnicy wprost piszą, że na szkolnych korytarzach poziom hałasu osiąga 80–90 dB. „Powoduje on rozdrażnienie, zmęczenie i utrudnia koncentrację” – nie mają wątpliwości autorzy dokumentu. Nie lepiej jest w świetlicach szkolnych, salach przedszkolnych, w stołówkach i salach gimnastycznych, gdzie poziom hałasu także sięga 80 dB. Takie wskazania potwierdzają analizy Państwowego Zakładu Higieny, sanepidu czy Państwowej Inspekcji Pracy.
Prawo pracy przewiduje, że przy hałasie powyżej 80 dB pracownikowi przysługują środki ochrony, np. słuchawki lub stopery.
Jak szkoły walczą z hałasem? Pionierskie rozwiązanie zastosowała szkoła podstawowa nr 162 w Łodzi. W klasach instalowano kolejno „elektroniczne ucho”, którego zadaniem jest ostrzeganie uczniów, kiedy są zbyt głośno. Dzięki temu dzieci same mogą się pilnować i, jak przyznawała dyrektor placówki, zamiast przekrzykiwać się, uczyć się rozmawiać. Za jej przykładem poszły inne szkoły.
– Problem hałasu ma każda szkoła. Nie spotkaliśmy dyrektora, który nie chciałby czegoś takiego mieć u siebie – mówi pracownik jednej z firm zajmujących się dystrybucją „elektronicznych uszu”. – Szkoły są zainteresowane, ale nie mają na to pieniędzy. Jeśli już ktoś kupuje, to najtańsze modele – słyszymy w innej. Takie urządzenie to wydatek co najmniej 200 zł.
Inny pomysł na zaangażowanie uczniów w rozwiązanie problemu z decybelami mieli nauczyciele z gimnazjum w Branicach. W ramach projektu edukacyjnego realizowanego na fizyce drugoklasiści mierzyli natężenie hałasu w różnych miejscach swojej szkoły. Okazało się, że w części zajmowanej przez podstawówkę maksymalny poziom dźwięku wyniósł ponad 100 dB. Najgłośniej było na korytarzu szkolnym i w hali gimnastycznej.
W gimnazjum było jeszcze głośniej – maksymalny zarejestrowany wynik: 108 dB (to minimalnie poniżej progu bólu). Podsumowując badania, drugoklasiści przygotowali też zestaw rekomendacji dla dyrekcji, między innymi: powołanie wśród uczniów „strażników ciszy”, którzy mieli przypominać o niehałasowaniu, przygotowanie znaków ostrzegających przed hałasem czy wreszcie zamontowanie w szkole sufitów dźwiękochłonnych.
Tym ostatnim trafili zresztą w sedno problemów wielu szkół. Bo nadmiernym hałasom winne są też źle zaprojektowane pomieszczenia, które zamiast wspierać wyciszanie, wręcz potęgują dźwięk.
– Nie ma reguły, że stare budynki są pod tym względem gorsze. Fatalne wyniki uzyskują też nowe szkoły, w których projektant nie przemyślał kwestii hałasu – mówi Hubert Jastrzębski z firmy Falcon Acoustics, która zajmuje się między innymi modernizacją budynków pod kątem akustyki.
I podaje przykład: – Często stosowanym rozwiązaniem są sufity kasetonowe. Wykonane z wełny mineralnej pochłaniają dźwięk. Z gipsu – odbijają go i wzmacniają pogłos. W szkołach bywają stosowane obydwa.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama