Szefowie szkół muszą do września opracować wskaźniki ewaluacji pedagogów. Na ich podstawie, przy udziale rady rodziców, będą decydować, kto pracuje najlepiej i kto może liczyć na bonus.
ikona lupy />
Ocena pracy nauczyciela / Dziennik Gazeta Prawna
Anna Zalewska, minister edukacji narodowej, mimo wielu sprzeciwów dyrektorów szkół, nauczycieli, oświatowych związków zawodowych, a także innych zainteresowanych podmiotów, podpisała i skierowała do publikacji rozporządzenie w sprawie szczegółowych kryteriów i trybu dokonywania oceny pracy nauczycieli, zakresu informacji zawartych w karcie oceny pracy, składu i sposobu powoływania zespołu oceniającego oraz trybu postępowania odwoławczego.
Cykliczna ocena
Do tej pory nauczyciel w ciągu 10 lat zdobywał najwyższy stopień awansu zawodowego (od września będzie on wydłużony do 15 lat, ale za wzorową pracę będzie można go skrócić) i po tym czasie nie musiał być poddawany ocenie swojego dorobku zawodowego. W efekcie w szkołach są tacy, którzy nie byli oceniani od 20 lat i więcej. Ministerstwo postanowiło to zmienić i od września wszyscy nauczyciele w ciągu trzech lat muszą być zweryfikowani. Na tych z najwyższym stopniem awansu zawodowego i wyróżniającą się oceną czeka bonus w postaci miesięcznego dodatku do pensji, który ma wynosić docelowo ponad 500 zł.
Związkowcy obawiają się jednak, że procedura oceniania może być sposobem na pozbycie się niewygodnych pedagogów. Sprzeciwiają się, aby w opiniowaniu brała udział rada rodziców, choć do tej pory jej opinia także była brana pod uwagę.
– Z całym szacunkiem dla rodziców, ale oni nie mają kompetencji, aby oceniać pracę nauczyciela, bo nie uczestniczą w zajęciach. To będzie jakaś fikcja – oburza się Sławomir Wittkowicz, szef Branży Nauki, Oświaty i Kultury w Forum Związków Zawodowych.
– Dyrektorzy mogą wykorzystywać rodziców do tego, aby pozbyć się kompetentnego, ale np. niewygodnego dla kierownictwa pracownika. Ich opinia może też rzutować na wynik ostatecznej noty, a na to nie ma naszej zgody – dodaje.
Związkowcy podkreślają, że pierwotnie MEN chciało, aby negatywna opinia rodziców skutkowała tym, że nauczyciel nie ma co liczyć na wyróżniającą ocenę, ale ostatecznie z tego pomysłu się wycofano. Jednak w dalszym ciągu ministerstwo naciska, aby rodzice aktywnie włączyli się w weryfikowanie nauczycielskiej pracy.
– Rodzice w każdej klasie powinni otrzymywać np. anonimowe arkusze z pytaniami do oceniania pracy nauczyciela, które byłyby ciekawym materiałem poglądowym dla dyrektora – uważa prof. Krzysztof Kiciński, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Zastrzega, że mogą występować też opinie nieobiektywne, ale w niewielkim stopniu. – Dyrektor powinien być przeszkolony, w jaki sposób ma czytać ankiety, które powinny mu służyć jako pomoc, a nie podstawa do wystawienia decydującej oceny – uważa Kiciński.
Zależy od szefa
Dyrektorzy szkół przyznają, że taki sposób oceniania będzie sprawiał kłopoty.
– Niezależnie od tego, w jakim stopniu będą angażowani rodzice do wydawania opinii o pracy pedagoga, musimy się liczyć z tym, że będzie bardzo dużo odwołań. Każdy nauczyciel, a przede wszystkim ci dyplomowani, których jest najwięcej, będzie chciał mieć wyróżniającą notę, bo to jest podstawą do wypłacania przez kolejne trzy lata 500 zł dodatku – zauważa Izabela Leśniewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 23 w Radomiu.
Wtóruje jej Tomasz Malicki, były wieloletni dyrektor szkoły podstawowej i liceum w Krakowie. Jego zdaniem dyrektor będzie między młotem a kowadłem, bo jeśli organ prowadzący, czyli gmina, nie zapewni środków na dodatek za wyróżniającą się pracę odpowiedniej liczbie nauczycieli, to trzeba będzie nawet tym najlepszym wystawiać ocenę bardzo dobrą tylko dlatego, że nie będzie pieniędzy na to świadczenie.
Nauczyciele przyznają, że resort edukacji narodowej poszedł na wiele ustępstw w sprawie ocen. Zniknęły np. przepisy mówiące o tym, że będą oni sprawdzani z postaw etycznych i moralnych. Zmniejszono też ilość kryteriów oceny. Dla dyplomowanych pierwotnie planowano ich ponad 40, obecnie jest o połowę mniej.
Związkowcy chcieliby jednak, aby w tej materii nic nie zmieniać. Posłowie klubu PO przygotowali nawet projekt nowelizacji ustawy, który uchyla cykliczną ocenę okresową. MEN jednak ustępować nie zamierza.
Pracowity koniec roku
– Wyznaczeni przeze mnie nauczyciele na podstawie projektu, a teraz tego rozporządzenia, przygotowują już wskaźniki oceny pracy pedagogów, które musimy mieć określone w specjalnym regulaminie – mówi Izabela Leśniewska. – Przypuszczam, że wielu pracodawców wyłoży się na tym dokumencie i sąd pracy będzie musiał analizować te kwestie – dodaje.
Podobne prace toczą się już w innych placówkach. – Trochę przeraża nas, że to rozporządzenie zostało podpisane dopiero teraz. Zbieramy materiały i szkolimy, a także informujemy nauczycieli, na czym te rozwiązania w regulaminie będą polegały – opowiada Anna Sala, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego nr 1 w Suchej Beskidzkiej. – Uważamy, że w szkołach prowadzonych przez powiat powinny być zbliżone do siebie wskaźniki oceny pracy nauczycieli. Zdajemy sobie sprawę, że to wrażliwa materia, bo dotyczy też pieniędzy przy uzyskaniu wyróżniającej oceny – dodaje.
Dyrektorzy wskazują, że przecież inaczej trzeba oceniać i ustalać wskaźnik realizacji zadań opiekuńczych przez nauczyciela świetlicy, a inaczej uczącego matematyki. Podobne różnice powinny być zachowane w przypadku dydaktyki u polonisty i logopedy.
ZNP od początku uważa, że przez tego typu wewnętrzne regulaminy w każdej szkole będą różne oceny dla osób, które np. tak samo angażują się w swoją pracę. Sławomir Broniarz mówi otwarcie, że nowy sposób oceniania nauczycieli będzie wypaczony i krzywdzący dla samych zainteresowanych.
Etap legislacyjny
Rozporządzenie czeka na ogłoszenie w Dzienniku Ustaw