Czy instytuty badawcze potrzebują reformy? Czy konieczne jest powołanie Narodowego Instytutu Technologicznego? Czy to szansa, czy zagrożenie dla rozwoju polskiej myśli badawczej? O przyszłości i wyzwaniach rozmawiali przedstawiciele świata nauki i biznesu.
DEBATA
Czy instytuty powinny zostać skonsolidowane?
Piotr Dardziński
Decyzja o konsolidacji instytutów badawczych została podjęta przez dwóch wicepremierów – Jarosława Gowina i Mateusza Morawieckiego. Po pierwsze, chcemy je zmienić, by w dużo większym stopniu koncentrowały się na współpracy z biznesem. Po drugie dlatego, abyśmy lepiej wykorzystali potencjał, który nawet jeżeli istnieje, to jest rozproszony w bardzo dysfunkcjonalnej strukturze 114 instytutów nadzorowanych przez 16 ministrów.
Już te liczby pokazują, że trudno jest mówić o współpracy i koordynacji działań tych jednostek. Nawet jeżeli ona występuje, to jest podejmowana doraźnie, uzależniona od woli i chęci poszczególnych dyrektorów, a nie jest elementem państwowej polityki. Dlatego przeprowadziliśmy analizę, np. sprawdziliśmy, w jakiej kondycji są instytuty, jakie doświadczenia mają partnerzy zagraniczni. Konkluzja jest jedna – potrzebna jest konsolidacja i zbudowanie silnej marki. Dlatego proponujemy powołanie Narodowego Instytutu Technologicznego. Planujemy przesłać do konsultacji społecznych projekt ustawy o NIT już w najbliższych dniach. Chcemy, aby została uchwalona do jesieni. Co oznacza, że NIT powinien powstać na początku 2018 r.
Jadwiga Emilewicz podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju / Dziennik Gazeta Prawna
Jadwiga Emilewicz
Znajdujemy się w samym środku rewolucji przesyłowej. Dzisiaj nie mamy do czynienia z fikcją rodem z opowieści Stanisława Lema, ale z faktami, z którymi będziemy musieli się zmierzyć w najbliższych latach. Dlatego teraz, stojąc w obliczu ważnej zmiany, musimy odpowiedzieć sobie na jedno bardzo ważne pytanie – czy chcemy być twórcą tych nowoczesnych rozwiązań, czy jedynie ich odbiorcą? Jeżeli chcemy być ich twórcą, musimy stworzyć markę, dzięki której będziemy realizować projekty na swoich warunkach. Obecnie instytuty mają niezwykły potencjał, ale jedynie w wymiarze krajowym. W warunkach gospodarki globalnej to jest niestety za mało. Dzięki NIT instytuty będą konkurowały nie tylko o środki na poziomie krajowym, ale również międzynarodowym. Staną się interdyscyplinarne.
Jeżeli mamy ambicje, aby być współtwórcami zmian, a nie jedynie konsumentami, to musimy stworzyć ramy, dzięki którym będzie to możliwe. NIT jest tego gwarancją.
Do NIT będą zapraszane instytuty, te, które do niego nie wejdą, progresywnie będą miały wygaszaną dotację statutową, którą otrzymują na działalność z budżetu państwa.
prof. Ryszard Pregiel
Wszyscy zgadzamy się, że nie warto dyskutować nad dwoma kwestiami. Po pierwsze nad potrzebą reformy nauki przemysłowej. Po drugie nad samym pomysłem powołania dużej, interdyscyplinarnej jednostki badawczej w Polsce.
prof. Leszek Rafalski przewodniczący Rady Głównej Instytutów Badawczych / Dziennik Gazeta Prawna
Nikogo do słuszności tych pomysłów nie trzeba przekonywać. Zależy nam na powodzeniu tej reformy, bo to jest przyszłość polskiej nauki i gospodarki. Problem leży gdzie indziej, a mianowicie w tym, jaki NIT będzie miał program, jak będziemy go tworzyć, komu będzie podlegał. Trzeba przede wszystkim określić, jakimi obszarami technologii zajmie się NIT. Nie może on zajmować się wszystkimi dziedzinami współczesnego przemysłu. Takiego rozwiązania nie ma nigdzie na świecie. Tymczasem w projekcie ustawy o NIT mamy bardzo ogólnikowy zapis, że do jego zadań należy realizacja projektów badawczych i prac rozwojowych, komercjalizacja wyników oraz współpraca z przedsiębiorstwami. Szczerze mówiąc, nic z tego zapisu nie wynika. W mojej ocenie trzeba stworzyć NIT dla wielkich programów horyzontalnych.
Natomiast obok wschodzących sektorów istnieją jeszcze branże dojrzałe, mające od lat silną pozycję na rynku globalnym, uzyskaną m.in. dzięki technologiom powstałym w instytutach branżowych. Instytuty sektorowe trzeba w tych branżach pozostawić. Włączenie ich do NIT bez wątpienia osłabi powiązania pomiędzy przedsiębiorstwami branży a działającymi na ich rzecz branżowymi instytutami badawczymi. Podejmując decyzję, warto pamiętać, że jednostki duże mają swoje zalety, ale teoria zarządzania mówi też o zaletach jednostek małych. To, która jest lepsza, zależy od tego, w jakim obszarze działa. Trzeba zatem dyskutować nie o samej idei, ale o koncepcji programowej NIT.
Jarosław Oleszczuk prezes Astra Zeneca Pharma Polska / Dziennik Gazeta Prawna
Jadwiga Emilewicz
Dzisiaj zaczynamy tę dyskusję. Rolą władz nowego instytutu będzie wybór obszarów, którymi będzie się zajmować.
Piotr Dardziński
Chcemy stworzyć możliwie szerokie ramy organizacyjne dla NIT, tak aby mógł elastycznie reagować na zmiany w nauce i technologii w polskiej i globalnej gospodarce.
prof. Leszek Rafalski
Na świecie funkcjonują różne rozwiązania. Tendencja do konsolidacji instytutów badawczych panuje w Europie, natomiast w Stanach Zjednoczonych jest inaczej – tam funkcjonuje odrębnie ponad 300 niezależnych instytutów i świetnie się rozwijają. Warto też pamiętać, że w ciągu ostatnich 20 lat instytuty badawcze były wielokrotnie restrukturyzowane. Ostatnia reforma miała miejsce w 2010 r. Była ona bardzo istotna i doprowadziła do wzmocnienia naszego środowiska. Jest to widoczne, przede wszystkim patrząc na zatrudnienie – w ciągu siedmiu ostatnich lat liczba zatrudnionych wzrosła z 24 tys. do 40 tys. pracowników we wszystkich instytutach. To pokazuje, że mechanizmy, które zostały przyjęte w tamtej ustawie, były dobre. Instytuty wzmocniły swoją pozycję. Można zastanowić się, co zrobić, aby było jeszcze lepiej. NIT jest dużym ryzykiem, ponieważ oznacza duże koszty. Instytuty stracą osobowość prawną. Trudno jest też powiedzieć, jak dużo czasu zajmie ukształtowanie się NIT. Problemem jest również to, że instytuty wyrobiły sobie pewną markę, którą stracą, bo już nie będą działać pod swoim szyldem, ale pod szyldem NIT. Dlatego nasza propozycja jest taka, aby stworzyć sieć instytutów – czyli NIT, ale w jego ramach jednostki zachowałyby swoją osobowość prawną. Główną zaletą naszej koncepcji jest to, że jest ona bezpieczna. Nie burzy żadnej struktury. Nie wymaga żadnych zmian wewnątrz instytutów, a daje wartość dodaną w postaci współpracy grupy placówek. Dzięki temu można by typować jednostki do konkretnych zadań. Jestem z zawodu inżynierem, dlatego uważam, że jeżeli jest możliwość prostszego załatwienia sprawy, to ja jestem jej zwolennikiem, a nie bardzo skomplikowanego i ryzykownego rozwiązania. Budowlę rozbiera się dopiero wtedy, gdy ona się rozsypuje. A nasza budowla nie jest najgorsza. Pracownicy instytutów badawczych wytwarzają 34 proc. dorobku naukowego i 84 proc. proc. wdrożeniowego, a stanowią zaledwie 13 proc. wszystkich naukowców w Polsce.
Piotr Dardziński
To nie liczba osób zatrudnionych w instytutach świadczy o tym, czy jest dobrze, czy źle, ale wyniki ich prac. Tymczasem liczba patentów uzyskanych przez pracowników naukowych instytutów badawczych w latach 2009–2015 wzrosła o 30 proc. Natomiast uczelnie zwiększyły swoje wyniki w tym obszarze o 140 proc., a instytuty Polskiej Akademii Nauk o 190 proc.
prof. Leszek Rafalski
Ale z jakiego poziomu, panie ministrze? To ma znaczenie.
Piotr Dardziński
Panie profesorze, cztery uczelnie w tym okresie miały więcej patentów niż wszystkie instytuty. To jest odpowiedź na pana pytanie. Te dane pokazują, że dynamika wzrostu jest, ale zbyt mała.
Mamy inną perspektywę patrzenia na ten proces. Parą słów obrazujących nasz spór są wyrazy „bezpieczeństwo” i „ryzyko”. Pan profesor twierdzi, że sieć zapewni bezpieczeństwo. Tymczasem zarówno z ekonomii, jak i z technologii wiemy, że postęp następuje tam, gdzie występuje ryzyko. Jak będziemy zarządzać procesem w sposób bezpieczny, to, owszem, będziemy się posuwać naprzód, ale bardzo powoli. Jesteśmy gotowi podjąć ryzyko, oczywiście powinniśmy je minimalizować i dołożyć wszelkich starań, aby nie było nadmierne. Propozycja sieci nie daje zmiany jakości. Jedynie w jakimś stopniu zmierza ku temu, aby trochę polepszyć to, co już istnieje. Taką drogą szli Francuzi i po 10 latach tworzenia sieci planują pójść jeszcze dalej i utworzyć spółkę z instytutów.
prof. Witold Wiśniowski dyrektor Instytutu Lotnictwa w Warszawie / Dziennik Gazeta Prawna
Gdyby instytuty badawcze w ciągu tych 20 lat reform z własnej woli podjęły działania reformatorskie i się np. sfederalizowały, to być może mielibyśmy dzisiaj w Polsce placówkę na miarę Instytutu Fraunhofera, który przecież jest stowarzyszeniem instytutów. Gdyby w Polsce taki proces nastąpił oddolnie, to nie musielibyśmy go teraz moderować. Dajemy impuls do zmodernizowania.
Jadwiga Emilewicz
Posłużę się anegdotą. Na piątej alei w Nowym Jorku w 1900 r. jeździły same dorożki. W 1913 r. nie było już tam ani jednej, a jeździły głównie samochody Forda. W 1921 r. Ford powiedział, że gdyby miał wtedy słuchać ludzi, czego oni chcą, to usłyszałby, że potrzebują szybszych koni. Nie mógł brać pod uwagę ich opinii, skoro zależało mu na postępie. Teraz jesteśmy w takiej sytuacji, że chcemy zamienić konia na samochód. Wydaje się, że w takiej strukturze, w jakiej instytuty są obecnie, jest to niemożliwe, zatem potrzebujemy zmienić tę strukturę. Czy postęp się wówczas uda – zobaczymy. Czy ten proces powinien być moderowany? Według mnie tak. To jest na tyle duże wyzwanie, że potrzebne jest stworzenie struktury przez państwo.
A czy dzięki NIT przedsiębiorcom będzie łatwiej nawiązać współpracę z naukowcami?
Jarosław Oleszczuk
Koncepcja stworzenia NIT jest niezwykle interesująca, a sama skrótowa nazwa przywołuje pozytywne skojarzenia. Złożenie trzech liter NIT, to prawie jak MIT (Massachusetts Institute of Technology), czyli jedna z najbardziej prestiżowych technicznych uczelni w USA. Marzy mi się polska instytucja, która mogłaby wesprzeć intensywny rozwój biotechnologii na rodzimym gruncie. Możemy jako kraj być liderem w tej dziedzinie, pod warunkiem jednak że zaczniemy działać natychmiast – dziedzina ta stoi bowiem u progu rewolucji w skali globalnej i tylko ci gracze będą się liczyć, którzy podejmą odważne decyzje, by być częścią tego procesu, tu i teraz. Niewątpliwie warto wskazać obszary, które będą priorytetowe w przyspieszaniu rozwoju i w nie inwestować. Trudno oceniać na razie szczegóły tego rozwiązania, ale idea, aby stworzyć taką narodową placówkę, jest jak najbardziej słuszna. Istotne będzie, aby za stworzeniem instytucji NIT znalazło się dedykowane wsparcie finansowe ze strony państwa dla start-upów biotechnologicznych, których projekty są z natury ryzykowne, długotrwałe i kosztowne. To element, który był kluczowy w powstaniu innych prężnych centrów biotechnologii, takich jak Cambridge w Anglii, Boston w USA, czy Flandria w Belgii.
Adam Piotrowski prezes Vigo System / Dziennik Gazeta Prawna
prof. Witold Wiśniowski
NIT powinien być zbudowany na trzech głównych filarach. Pierwszym jest zdefiniowanie narodowego programu, który opiera na się internacjonalizacji i współpracy międzynarodowej. Drugim jest zdefiniowanie narodowego laboratorium. W Polsce bowiem przeprowadzono gigantyczne inwestycje, aparatury mamy mnóstwo, ale może się jednak okazać, że po jej zsumowaniu Polska nie posiada wystarczającego wyposażenia laboratoryjnego. Trzecim jest wyznaczenie podległych pod NIT instytutów.
Zgodnie z pierwszym filarem NIT powinien mieć ustalony przez rząd program, a w nim wskazane priorytety, którymi się zajmie, np. rewitalizacja polskiego przemysłu. Przypomnę, że przykładowo wielkie programy do lądowania na księżycu pociągnęły całą gospodarkę. Podobnie Ludwik II Wittelsbach, zwany Szalonym, budując swoje pałace w Bawarii, rozwinął tak rzemiosło, że od tej pory nie mieli sobie równych. Według mnie zadaniem NIT powinno być szkolenie naukowców do tego, aby mogli realizować programy narodowe wyznaczone przez rząd.
prof. Zbigniew Śmieszek
Instytuty w całej Europie odgrywają bardzo istotną rolę, jeżeli chodzi o naukę przemysłową i innowacyjność. Nasze instytuty w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zdały egzamin w tym zakresie. Odegraliśmy kluczową rolę w rozwoju polskiej gospodarki. Instytuty muszą zachować swoją tożsamość. Nie można ich nadmiernie centralizować. Przecież przez lata wypracowywały swoją pozycję. Nie można uznać, że to, co dotychczas działo się w naszym kraju w tym zakresie, szło w złym kierunku. Instytuty stworzyły bardzo wiele nowoczesnych technologii. Co nie oznacza, że nie należy robić stale postępu, ale tak to jest w badaniach naukowych, że zawsze jest niedosyt. Nie możemy zatem krytykować nadmiernie obecnego modelu, w jakim funkcjonują instytuty. To model pewnej równowagi – ministerstwo prezentuje politykę państwa, natomiast instytuty realizują badania w kontakcie z przedsiębiorstwami. To jednak nie oznacza, że nie należy tworzyć NIT. Kilka elementów musi jednak zostać koniecznie zachowanych z obecnego modelu. Przede wszystkim instytuty muszą utrzymać osobowość prawną – nie może być tak, że dyrektor instytutu rozmawia z prezesem przedsiębiorstwa, ale nie może podjąć żadnych decyzji i wziąć na siebie zobowiązań. Musimy bowiem pozyskiwać środki od przedsiębiorców. Przecież budżet instytutu to zaledwie średnio 10–12 proc. pieniędzy z budżetu państwa na prowadzenie badań wyprzedzających ze środków statutowych. Pozostałe sami musimy zarobić.
Adam Piotrowski
Dobrze współpracujemy z instytutami badawczymi. Jednak obecnie wskaźnikiem wydajności instytutów jest przede wszystkim liczba publikacji. Tymczasem w mojej ocenie najważniejsze są wdrożenia. I chciałbym, aby to leżało u podstaw tej reformy. Powinna ona przede wszystkim objąć zmiany wewnątrz samych instytutów. To jest kluczowe, aby kadry naukowe nauczyły się służyć gospodarce. Instytuty badawcze powinny mieć na sztandarach to, że wypuszczają specjalistów na rynek. Przecież oni potem wrócą do nich już jako mentorzy. Powinna następować wymiana kadr w tym zakresie między przemysłem a nauką. Badacze często nie mają pojęcia o rynku komercyjnym. Dlatego dobrze, aby powstały mechanizmy, które pozwolą taki dialog nawiązać między przemysłem a nauką. Natomiast dyskusja na temat tego, czy utworzyć NIT, czy sieć, to dla mnie wszystko wtórna sprawa. Najważniejsze dla nas jest to, żebyśmy wiedzieli, czym się kto zajmuje i jak możemy prowadzić razem pracę.
Wygląda na to, że NIT powstanie, a decyzja już zapadła. Czy w takim razie możemy pójść krok do przodu i wyciągnąć z naszej dyskusji jakieś wnioski?
Piotr Dardziński podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego / Dziennik Gazeta Prawna
Piotr Dardziński
W trakcie tej debaty pojawiło się kilka wątków, których nie ma w projekcie ustawy, nad którym pracujemy, a chcielibyśmy, aby się tam znalazły.
Instytuty, które trafią do NIT, nie będą parametryzowane przez Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych. Będą natomiast oceniane, ale na podstawie efektów współpracy z biznesem.
Chcielibyśmy, aby dla instytutów badawczych w NIT dotacja z budżetu państwa była wyższa – wynosiła jedną trzecią środków, którymi dysponuje instytut, pozostałą część również po jednej trzeciej powinny stanowić środki z projektów i przemysłu. Niektóre instytuty, które nie będą w NIT, będą państwowymi instytutami badawczymi i ministerstwa będą mogły finansować zadania, które są w nich realizowane. Inne ulegną przekształceniom – będą mogły np. być połączone z uczelnią lub skomercjalizowane. Jeżeli chodzi natomiast o kwestię zatrudnienia w NIT, to praca powinna być kontraktowana. Też jestem zdania, że NIT powinien kształcić kadry dla przemysłu.
Teraz następuje ten trudny moment decyzji. Największą siłą najlepszych instytutów na świecie jest marka – dobrze organizowana i wspierana przez państwo instytucja jest w stanie mocniej zaistnieć na globalnym rynku. Bardzo cenimy dotychczasowy dorobek instytutów, ale wydaje nam się, że można je jeszcze lepiej rozwijać. Mamy głębokie przekonanie, że połączenie potencjałów instytutów przy zachowaniu ich tożsamości na to pozwoli. NIT ma być wsparciem dla instytutów. To, jaki będzie ich kształt, jak będą funkcjonować, jakie będą realizować zadania, jakie podejmować projekty, jak będą współpracować z biznesem, to będzie decyzja autonomiczna kadry zarządzającej NIT.
Jadwiga Emilewicz
prof. Ryszard Pregiel prezes Polskiej Izby Gospodarczej Zaawansowanych Technologii / Dziennik Gazeta Prawna
Najlepszą oceną, czy ten projekt się nam uda, nie będzie wcale zmiana liczby parametrów, np. patentów, publikacji, ale liczba zadowolonych przedsiębiorców. To, czy za rok, czy za dwa lata powiedzą, że dzięki tej strukturze łatwiej jest znaleźć partnera do rozmów. Chcemy też, aby dzięki NIT było nam łatwiej nawiązać współpracę z dużymi partnerami. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, co my mamy do zaoferowania tym największym? Nie chcemy się z nimi ścigać, ale czy w ogóle mamy z nimi o czym rozmawiać? Trzeba też dokonać rewizji i zastanowić się, jakie obszary, dziedziny warto dofinansowywać. Po to nam NIT, aby dla najlepszych naukowców, dla których ważniejsza jest bardziej aplikacja, a nie publikacja, był on atrakcyjnym miejscem pracy. Chcemy tam ściągać najlepszych. Ma to być miejsce, do którego będą chcieli przyjechać nie tylko najlepsi polscy badacze, ale również ci zagraniczni. Tylko jeżeli przemysł miesza się z nauką, osiąga się najlepsze efekty. Teraz niestety zdarza się, że naukowcy z sąsiadujących ze sobą ośrodków pracują nad tym samym, nawet o tym nie wiedząc. My chcemy, aby przy jednym stole usiedli np. informatyk, biotechnolog, filozof i rozmawiali o najważniejszych dla nich sprawach, wymieniali się informacjami. Taki jest cel tej reformy.
prof. Ryszard Pregiel
Decyzja o powstaniu NIT już zapadła. Dlatego teraz trzeba zrobić wszystko, by ta inicjatywa się udała. NIT musi powstać po to, aby skoncentrować badania na wschodzących horyzontalnych gałęziach techniki, takich jak nanotechnologia, zaawansowane materiały, biotechnologia, fotonika i sensory, robotyka czy sztuczna inteligencja. Tych sześć niezwykle ważnych obszarów zostało słusznie uznanych w „Strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju” za decydujące o przyszłości polskiego przemysłu.
Dlatego trzeba najpierw określić zadania badawcze dla NIT, a dopiero potem wyznaczać instytuty, które będą je realizować.
Nie wolno nam, tworząc NIT, osłabiać rozwoju technologicznego branż tradycyjnych, przynoszących dziś wielkie korzyści dla polskiej gospodarki. Stąd instytuty ściśle branżowe powinny pozostać poza strukturą NIT. Powinny one, działając nadal w środowisku branżowym, budować dobre imię polskich tradycyjnych specjalizacji technologicznych.
prof. Zbigniew Śmieszek
prof. Zbigniew Śmieszek dyrektor Instytutu Metali Nieżelaznych w Gliwicach / Dziennik Gazeta Prawna
Musi być jakaś idea, zakres działalności i programy, które przyświecają funkcjonowaniu NIT. Po co włączać do niego instytuty, które całkowicie powiązane są z daną branżą. Przeniesienie ich do nowej struktury będzie niezrozumiałe dla przedsiębiorców.
prof. Leszek Rafalski
Nie krytykujemy samego NIT, ale w mojej ocenie jest to model przeregulowany, który nie jest dobry w naszej obecnej sytuacji. 27 lat temu tworzenie nowej struktury miało sens i wówczas to rozwiązanie byłoby do zaakceptowania. Teraz jesteśmy po wielu przekształceniach i przemianach. Zmiana proponowana przez rząd tworzy zupełnie nową strukturę. Model instytutów badawczych przyjęty w 2010 r. jest dobry. Daje dobre rezultaty. Sprawa jednak wydaje się przesądzona. Dlatego w mojej ocenie trzeba powalczyć o to, aby instytuty, które będą w strukturze NIT, zachowały swoją osobowość prawną. To jest klucz do powodzenia tej reformy.