Rząd zdecydował, że nie będzie przekształcał zerówek funkcjonujących w szkołach w samodzielne przedszkola . Nie przesądził jednak jak należy traktować pedagogów tam zatrudnionych.
Od blisko dwóch tygodni trwają ferie w części województw. Ostatnia grupa uczniów będzie mogła skorzystać z wypoczynku w drugiej połowie lutego. Nauczyciele szkolni w tym czasie mają wolne – jasno precyzują to przepisy. Ale w przypadku zerówek zlokalizowanych w podstawówkach regulacje już tak jasne nie są.
Wątpliwości związane z przerwą dla osób uczących najmłodsze dzieci w takich placówkach miały rozwiać przepisy przygotowane przez poprzednią ekipę rządzącą. Zakładały one utworzenie zespołów szkolno-przedszkolnych. Miało to nastąpić we wrześniu 2016 r. Tak się jednak nie stało. Obecny rząd zrezygnował z tego pomysłu. Niestety, problem przerw feryjnych dla nauczycieli pracujących w szkolnych zerówkach pozostał.
Związkowcy domagają się ostatecznego rozwiązania kwestii uprawnień nauczycieli ze szkolnych zerówek. Oczywiście, na ich korzyść.
Nauczyciele szkół i przedszkoli / Dziennik Gazeta Prawna
– Ma się tym zająć specjalnie powołany zespół. Próbowaliśmy rozstrzygnąć wątpliwości już wcześniej na korzyść nauczycieli, ale napotykaliśmy na opór ze strony rządzących. To jest trudny temat, bo z jednej strony rodzice domagają się opieki nad dziećmi, a z drugiej pedagodzy chcą być równo traktowani – mówi Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”.
– Zgłaszają się do nas nauczyciele z pretensjami, że w jednej gminie szkolne zerówki w czasie ferii są zamknięte, a w innych część nauczycieli musi pracować. Z punktu widzenia kodeksu pracy takie różnicowanie uprawnień jest dyskryminujące i nie powinno mieć miejsca – dodaje.
Potwierdza to Sławomir Wittkowicz, przewodniczący Branży Nauki, Oświaty i Kultury Forum Związków Zawodowych. – Chodzi o to, żeby nie było wątpliwości, że wszystkie osoby uczące w szkołach, niezależnie od tego, którymi dziećmi się zajmują, w czasie ferii i wakacji miały czas wolny – dodaje.
Problem dostrzegają nie tylko związkowcy. Niejasne przepisy, to przede wszystkim problem dla zarządzających szkołami.
– Gminy zmuszają dyrektorów podstawówek, aby z nauczycielami zerówek podpisywać odrębne kontrakty, z których wynika, że pracują w placówce nieferyjnej. U mnie takiej praktyki na szczęście nie ma. Zawieram z nimi umowy, które gwarantują czas wolny w ferie i wakacje – mówi Izabela Leśniewska, dyrektor publicznej Szkoły Podstawowej nr 23 w Radomiu.
Ostrzega również, że część sądów podważa umowy zmuszające nauczycieli szkolnych zerówek do pracy w okresach ustawowo wolnych od nauki.
Opinie sądów i związkowców na razie nie są brane pod uwagę przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Resort podkreśla, że zgodnie z art. 64 ust. 1 i 3 ustawy z 26 stycznia 1982 r. – Karta nauczyciela (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 191 ze zm.), nauczyciel zatrudniony w szkole na czas ferii zimowych i letnich ma prawo do urlopu wypoczynkowego. W kolejnym jednak zdaniu wskazuje, że pracownikom szkół, w których nie obowiązują przerwy feryjne, przysługuje urlop wypoczynkowy w wymiarze 35 dni roboczych w czasie ustalonym w planie urlopów. Z oceny MEN wynika, że skoro praca oddziałów przedszkolnych w szkole jest tak samo zorganizowana, jak w pozostałych przedszkolach (tj. bez ferii), to do osób tam pracujących należy stosować przepisy odnoszące się do pedagogów przedszkolnych. MEN podkreśla, że odmienny pogląd prowadziłby do nieuzasadnionego zróżnicowania uprawnień nauczycielskich. Szefów placówek takie wyjaśnienie jednak nie uspokaja.
– To oburzające, że resort wydaje opinie do kulawego prawa, które sam tworzy – mówi Izabela Leśniewska
Jej zdaniem związki powinny wypracować kompromis z rządem i jednoznacznie przesądzić, czy nauczyciele w zerówkach mają pracować w ferie i wakacje, czy też nie mają takiego obowiązku. Propozycje zmian w tym zakresie, a także w kwestii finansowania oświaty, mają się pojawić w ciągu kilku miesięcy.