Młodzi prawnicy masowo zapisują się na kursy przygotowujące ich do egzaminów radcowskich i adwokackich. Ich zdaniem na aplikacji nie uczą się przydatnych w zawodzie rzeczy.
Młodzi prawnicy masowo zapisują się na kursy przygotowujące ich do egzaminów radcowskich i adwokackich. Ich zdaniem na aplikacji nie uczą się przydatnych w zawodzie rzeczy.
/>
Reklamą i magnesem przyciągającym adeptów są najlepsi wykładowcy – sędziowie, prokuratorzy, radcy prawni i adwokaci. Koszt kursu to 2 – 5 tys. zł.
– Dzięki nim uczę się praktycznych rzeczy: jak pisać umowy, apelacje, skargi, pisma procesowe – mówi DGP aplikantka radcowska trzeciego roku.
Na jej roczniku uczy się 1200 osób. W marcu będą zdawać egzamin końcowy.
Aplikanci radcowscy, którzy masowo uczęszczają na kursy, zarzucają, że aplikacja jest czysto teoretyczna, a na zajęciach są powtórki tego, co przerabiali na studiach.
– Większość kursantów jest z naszej izby – przyznaje aplikantka z izby warszawskiej.
Czuje się oszukana przez własną izbę oraz Krajową Izbę Radców Prawnych, która sprawuje nad nią nadzór.
– Jestem rozczarowana aplikacją. Czuję, że niczego się nie nauczyłam. Mam poczucie, że te 15 tys. zł, które dotąd wpłaciłam na aplikację, to pieniądze wyrzucone w błoto – mówi.
Twierdzi, że izba radcowska warszawska utrudnia jej rocznikowi dostęp do zawodu.
– Nasz własny samorząd zamyka nam drogę do zawodu. Egzaminy są tak przeprowadzane, aby jak najwięcej osób odpadło – skarży się.
Zarzuca, że na egzaminach chodzi o wkuwanie szczegółowych przepisów na pamięć.
– A jeśli zmienią się przepisy za pół roku, moja wiedza pójdzie do kosza – potwierdza inny aplikant.
Pomysł prywatnych szkoleń przed egzaminem zawodowym krytykują korporacje. Ich zdaniem nie ma takiej potrzeby, aby dawać zarobić firmom szkoleniowym, bo aplikacja wystarczająco przygotowuje prawników do egzaminu. Według nich zainteresowanie prywatnymi kursami nie wynika ze złej jakości szkolenia. Uważają, że to formuła egzaminu spowodowała, iż jest tylu chętnych na dodatkową edukację.
– Nie mamy takich informacji, aby nasi aplikanci bardzo licznie uczęszczali na kursy. Wiem, że obecnie wiele firm ma je w swojej ofercie. Dużo podmiotów chce zarobić na szkoleniach. Firmy reklamujące się 100-proc. zdawalnością są niewiarygodne – tłumaczy Włodzimierz Chróścik, wicedziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie.
Do najbardziej obleganych należą kursy oferowane przez Ad Exemplum Szkoła Prawa Procesowego mec. Agaty Rewerskiej. Jak dowiedział się DGP, z powodu tej działalności ma ona problemy we własnej izbie samorządu radcowskiego. Niegdyś zasiadała we władzach i odpowiadała m.in. za aplikację. Podczas ostatnich wyborów została odsunięta, a jej sprawę bada rzecznik dyscyplinarny.
– Nie do zaakceptowania jest to, aby aplikant musiał płacić radcy prawnemu jakiekolwiek pieniądze za dodatkowe przygotowanie – dodaje Włodzimierz Chróścik. Uważa, że aplikacja jest najlepszą drogą dojścia do zawodu.
– Zdawalność na ostatecznym egzaminie naszych aplikantów wciąż wzrasta. Możemy się pochwalić tym, że 86,5 proc. aplikantów warszawskich zdało egzamin radcowski z sierpnia. Wynik jest wyższy od poprzedniego o ok. 20 proc. To sukces – mówi Włodzimierz Chróścik.
Jego zdaniem w ostatnim roku izba położyła duży nacisk na zajęcia praktyczne.
– Forma egzaminu ministerialnego wciąż jest formą nową. To powoduje, że ludzie nie do końca wiedzieli, czego się na tym egzaminie spodziewać. Teraz zdawalność rośnie – przekonuje wicedziekan.
– Musimy przygotować aplikantów do zdania ministerialnego egzaminu. Niestety na egzaminie końcowym są także testy. Aplikanci dobrze piszą opinie, umowy, skargi i apelacje. Ok. 30 proc. aplikantów, którzy nie zdali, nie zaliczyło testów. Musimy ich do tego przygotować, choć nie jest to nasza ulubiona forma egzaminacyjna – kończy Włodzimierz Chróścik.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama