Państwo musi stworzyć warunki, aby aptekarze mogli wykonywać swój zawód w sposób wolny od nacisków właściciela apteki. Dla którego najważniejszy jest zysk - mówi w wywiadzie dla DGP Alina Fornal, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Niedawno rozgorzał spór o to, czy apteki powinny kserować recepty, aby dostarczać je firmom farmaceutycznym. Główny Inspektorat Farmaceutyczny dostrzega problem, lecz zarazem podkreśla, że to próba przeciwdziałania wywożeniu leków z kraju. Pani się z tym stanowiskiem nie zgadza?
Faktycznie, skala wywozu jest ogromna. W ubiegłym roku wartość wywiezionych samych leków refundowanych to ok. 3,5–4 mld zł. Nie można jednak tym uzasadniać niezgodnego z prawem wprowadzania karkołomnych zasad zamawiania dla wszystkich aptek. Niedopuszczalne jest, aby apteka przekazywała dane z recept, ale niedopuszczalne jest również, aby farmaceuta musiał przez kilka godzin zamawiać kolejne leki u kolejnych producentów.
W jaki więc sposób rozwiązać ten problem?
Pierwszym krokiem powinno być moratorium na otwieranie nowych aptek do czasu stworzenia nowych przepisów. Nie będą wtedy mogły powstawać placówki, których faktycznym celem działalności jest nielegalna sprzedaż leków za granicę.
Ale przecież nie wszyscy otwierający aptekę chcą oszukać.
Odpowiem pytaniem. Jak można to zweryfikować na etapie wydawania zezwolenia na prowadzenie apteki? Niestety, nie obowiązuje w Polsce zasada apteka dla aptekarza, obowiązująca w większości krajów UE. Trybunał Europejski stwierdził, że tylko farmaceuta swoim prawem wykonywania zawodu daje gwarancję prawidłowej pracy apteki.
To dość radykalne podejście.
Proszę pamiętać, że mówimy o kwestii zapewnienia społeczeństwu leków. W Belgii, aby uporządkować obrót, wprowadzono moratorium początkowo na 10 lat, a następnie na kolejne 5 lat. Wbrew temu, co niektórzy sądzą, nie chcemy ograniczać konkurencji. Zależy nam na ukróceniu procederu, który uderza przede wszystkim w pacjentów. Jeśli ktoś powie, że jest to ograniczenie swobody działalności gospodarczej, to ja odpowiem: na drugiej szali leży zdrowie, a być może życie pacjenta, dla którego nie możemy kupić leków. Chyba oczywiste, co jest ważniejsze.
Moratorium powinno obowiązywać wszystkich, czy tylko przedsiębiorców, którzy dopiero chcą wejść na rynek?
Absolutnie wszystkich. Nie można zwiększać liczby aptek, dopóki nie uporządkuje się rynku według nowych przepisów prawa.
Zmiany nie uderzą w samych aptekarzy?
Aptekarze, którzy pracują rzetelnie, w zgodzie z przepisami, nie mają się czego obawiać, bo nie ryzykują prawa wykonywania zawodu. Bać się powinni ci, którzy pomimo informacji przekazywanych przez izby aptekarskie nie przestrzegają ustalonych norm.
Aptek jest za dużo?
W świetle norm, jakie ustalone są w większości krajów UE, na 40 mln mieszkańców powinniśmy mieć w Polsce ok. 10 tys. aptek, a jest ich ok. 14 tys. i 4 tys. punktów aptecznych. Proszę zwrócić uwagę na dodatkowy aspekt. W świetle przepisów absolutnym minimum jest zatrudnienie dwóch magistrów farmacji. W Okręgowej Izbie Aptekarskiej w Warszawie w aptekach otwartych (a więc nie np. szpitalnych), których jest prawie 1800, czynnie wykonuje zawód ok. 3000 farmaceutów. Czyli brakuje ich co najmniej 600, aby zapewnić prawidłową pracę apteki.
Mówi pani, że powinien być czas na wprowadzenie zmian w przepisach. Gdyby zamiast mnie siedział tu minister i poprosił o wskazanie kluczowych kwestii, które należałoby zmodyfikować, co by mu pani odpowiedziała?
O reformie prawa farmaceutycznego mówi się już od 2008 r. i efektów nie widać. Co najwyżej proceduje się nad kosmetycznymi poprawkami. A należałoby ustalić system funkcjonowania aptek oparty na kryteriach demograficznych i geograficznych. Jedna placówka powinna przypadać na ok. 4500 mieszkańców i w odległości ok. 500–1000 m.
Należy też przekształcić punkty apteczne w apteki. W punktach pracują technicy farmaceutyczni, którzy mają ograniczone uprawnienia zawodowe. Ponadto kontrolę nad działaniem apteki powinien sprawować aptekarz albo spółka aptekarzy, a ich udział własności powinien wynosić powyżej 50 proc. Wtedy będziemy mogli mówić, że farmaceuta wykonuje zawód niezależnie od nacisków przedsiębiorcy.