Ile razy płacę na stacji benzynowej lub kupuję gazety w kiosku, widzę mnóstwo prażących się w słońcu leków. Zastanawiam się, jakie mają właściwości i jak bardzo mogą być szkodliwe, zwłaszcza że sprzedawane są przez personel bez żadnych kwalifikacji. Czy taka sprzedaż medykamentów jest zgodna z prawem? – pyta pan Juliusz.
Katarzyna Sabiłło, Fundacja Lege Pharmaciae / Media
Sklepy spożywcze, stacje benzynowe, kioski ruchu mogą mieć w ofercie niektóre leki dostępne bez recepty, o ile taki asortyment mają wpisany w zezwoleniu na prowadzenie działalności gospodarczej. Produkty, które mogą być dostępne poza apteką, są wymienione w rozporządzeniu ministra zdrowia. Na półkach sklepów mogą być między innymi preparaty z witaminą C, środki przeciwbólowe, leki na choroby gardła i środki antyseptyczne. Według prawa placówki te nie muszą spełniać szczególnych wymagań, ale powinny zagwarantować właściwe przechowywanie medykamentów, aby zachować ich jakość, ze szczególnym uwzględnieniem temperatury i wilgotności.
Wprawdzie aby sprzedawać leki, należy mieć odpowiednią wiedzę medyczną i farmaceutyczną, ale o ile w aptece będzie nas obsługiwał farmaceuta, o tyle w kiosku niestety prawie na pewno nie spotkamy fachowca. W sklepach, w których możemy kupić leki, sprzedawca powinien posiadać wiedzę na temat wydawanych preparatów, ich oznakowania i ulotek informacyjnych. Czyli w zasadzie wystarczy, że potrafi czytać, bo na żadne szkolenia lub kursy zafundowane przez firmy farmaceutyczne raczej liczyć nie może. Co prawda Państwowa Inspekcja Farmaceutyczna zajmuje się kontrolowaniem takich miejsc, ale biorąc pod uwagę wszystkie sklepy, stacje, kioski ruchu, to kontrole nie są powszechne i częste.
Poza apteką możemy też trafić na leki niebezpieczne. Firmy farmaceutyczne lub główny inspektor farmaceutyczny mogą nakazać wycofanie danego leku bądź partii z obrotu, ale szansa, że taka informacja szybko dotrze na stację benzynową, do kiosku lub sklepu, jest niewielka. Właściciele punktów pozaaptecznych nie mają obowiązku sprawdzania komunikatów na stronie GIF, zaś kontakt z hurtownią farmaceutyczną, w której mogliby uzyskać informacje o wycofaniu, może być bardzo rzadki.
Łatwy dostęp do farmaceutyków i brak możliwości uzyskania fachowej porady niesie za sobą poważne ryzyko dla zdrowia. Nieświadomie możemy przedawkować jakąś substancję (np. paracetamol, który na opakowaniu kryje się pod wieloma nazwami), narażeni jesteśmy także na wiele niepożądanych objawów (podanie leku na przeziębienie podnoszącego ciśnienie osobie cierpiącej na nadciśnienie) lub możemy jednocześnie zażyć leki, które wejdą w niebezpieczną reakcję. Każdy sprzedawca może odmówić wydania leku dziecku, można się tego spodziewać zarówno w sklepie spożywczym jak i w aptece, ale żadne przepisy nie precyzują, kiedy powinien jednoznacznie odmówić wydania medykamentu.
Naczelna Rada Aptekarska dąży do ustanowienia prawa, które zabroni handlu lekami w innym miejscu niż apteki. Nie będzie jednak łatwo je przeforsować, ponieważ rynek leków bez recepty w Polsce jest szacowany na prawie 10 mld zł. W wielu krajach europejskich poza apteką dostaniemy jedynie suplementy diety, które nawet nie mogą być eksponowane w witrynie, klient musi specjalnie o nie poprosić.
Podstawa prawna
Art. 71 ustawy – Prawo farmaceutyczne z 6 września 2001 r. (Dz.U. z 2008 r. nr 45, poz. 271 ze zm.). Rozporządzenie ministra zdrowia z 22 października 2010 r. (Dz.U. z 2014 r. poz. 1353).
OPINIA EKSPERTA
Sprzedaż leków w sklepach ogólnodostępnych jest dozwolona na podstawie przepisów ustawy – Prawo farmaceutyczne, natomiast w dwóch rozporządzeniach wykonawczych określone są warunki takiej sprzedaży wraz z kwalifikacjami sprzedawców oraz substancje aktywne, które mogą znajdować się w składzie leków, które można kupić w tych placówkach. Leki te muszą posiadać status leku dostępnego bez recepty (OTC). Rozporządzenia powyższe nie dotyczą suplementów diety, które nie są lekami, chociaż również ich sprzedaż musi odpowiadać odpowiednim kryteriom.
Przepisy dotyczące kwalifikacji sprzedawców są oderwane od rzeczywistości. Według nich bowiem sprzedawca np. na stacji benzynowej powinien posiadać wiedzę z zakresu zastosowania sprzedawanych leków i ich przechowywania nabytą z informacji zawartych w ulotkach przylekowych. Sam zaś sklep na stacji benzynowej musi zapewnić przechowywanie leków w sposób gwarantujący zachowanie ich właściwej jakości określonej przez producenta lub farmakopeę, szczególnie w zakresie odpowiedniej temperatury i wilgotności, oraz musi zabezpieczyć przed bezpośrednim dostępem dzieci. Trudno byłoby znaleźć placówkę ogólnodostępną spełniającą wszystkie powyższe kryteria.
Szczególnie kuriozalny wydaje się wymóg zapewnienia właściwego przechowywania, zgodnego z farmakopeą. O ile bowiem w ulotce przylekowej można znaleźć informację na temat temperatury, w jakiej powinien być przechowywany lek, lub np. konieczności ochrony przed światłem, o tyle posługiwanie się farmakopeą wymaga już posiadania profesjonalnej wiedzy.
Dodatkowo ani dla właścicieli stacji benzynowych, ani dla pracujących tam sprzedawców nie są przewidziane prawem odpowiednie szkolenia, które mogłyby przygotować ich do właściwego wywiązywania się z obowiązków określonych w rozporządzeniach. Ważny byłby również odpowiedni system kontroli takich placówek.
Jeżeli więc istnieje społeczna potrzeba dostępności wybranych leków na stacjach benzynowych, np. przeciwbólowych, należy zastanowić się nad wprowadzeniem takich przepisów, które nie będą zabezpieczały pacjenta jedynie teoretycznie, czyli nie zabezpieczały, ale będą gwarantowały w sposób rzeczywisty, że leki nabywane w sklepach ogólnodostępnych spełniają kryteria jakościowe gwarantowane przez producenta.