Reformę ochrony zdrowia minister zaczyna od onkologii. Finansowanie placówek ma zależeć m.in. od wyników ankiet wypełnianych przez chorych.

Zbliża się godzina prawdy dla Bartosza Arłukowicza. styczniu premier zlecił mu zadanie: ma doprowadzić do skrócenia kolejek. Dziś w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów minister zdrowia przedstawi swoje pomysły premierowi, a w przyszłym tygodniu opinii publicznej. Priorytetem ma być onkologia.

DGP dowiedział się, jakie rozwiązania znajdą się w pakiecie kolejkowym dla pacjentów, którzy walczą z rakiem. Dziś ich największym problemem jest dostęp do świadczeń oraz jakość opieki. Resort zdrowia jest zdeterminowany, aby zmierzyć się z obydwoma problemami.

Na to jest zgoda

Dostępność leczenia ma poprawić karta pacjenta onkologicznego. DGP jako pierwszy opisał to rozwiązanie w ubiegłym tygodniu. Posiadacze tego dokumentu uzyskają status przypadku pilnego i będą korzystać z porad lekarzy specjalistów i badań diagnostycznych poza kolejnością, nawet wtedy, gdy placówce, w której się leczą, skończy się kontrakt. Szybsze leczenie chorym na raka ma zapewnić także zmniejszenie nieuzasadnionych hospitalizacji. Takie zmiany postulowali onkolodzy.

Duża grupa pacjentów onkologicznych jest zbędnie poddawana leczeniu szpitalnemu, wyłącznie w celu podania leku lub skorzystania z radioterapii. Zdaniem ministra zdrowia powinni mieć świadczenia udzielane w trybie ambulatoryjnym i leczyć się w domu. Pozwoliłoby to obniżyć koszty np. chemioterapii aż o 25 proc.

Jakość świadczeń ma natomiast poprawić specjalna ankieta badania satysfakcji pacjentów.

Będą ją wypełniali chorzy hospitalizowani w szpitalu. Ocenią przestrzeganie praw pacjenta, warunki sanitarno-higieniczne panujące w placówce, jakość obsługi lekarskiej i pielęgniarskiej a także reakcje na potrzeby zgłaszane w trakcie pobytu. Wyniki ankiety będą jednym z kryteriów branych przez NFZ pod uwagę w konkursie ofert. Jednak Ministerstwo Zdrowia liczy, że sama świadomość personelu oraz zarządzających szpitalami, że są oceniani, poprawi jakość obsługi. Wzmocni się także pozycja pacjenta, bo będzie recenzentem świadczeń.

– Te rozwiązania mają szanse zostać zaakceptowane przez premiera, ponieważ nie wymagają zwiększenia nakładów finansowych, a mogą dać spektakularny wynik – mówi jeden z doradców ministra zdrowia.

Szybsze leczenie

W pakiecie onkologicznym mogą się jednak znaleźć także inne rozwiązania postulowane przez środowisko pacjentów z nowotworami. Chcą m.in. zdefiniowania maksymalnego dopuszczalnego czasu oczekiwania na świadczenia onkologiczne. Ich zdaniem powinien on zostać określony w koszyku świadczeń gwarantowanych. Przepisy wskazywałyby, ile czasu maksymalnie (np. 2–3 tygodnie) dany pacjent może czekać na wizytę u lekarza, hospitalizację, radioterapię czy włączenie do programu lekowego.

Pacjentowi, który zgłosi się do szpitala i dowie się, że czas oczekiwania w danej placówce jest dłuższy, NFZ musiałby wskazać innego świadczeniodawcę, który udzieli mu pomocy medycznej w czasie bezpiecznym ze względu na rozwój choroby.

– Dla ministra zdrowia to nie jest łatwa decyzja, bo zdefiniowanie maksymalnego czasu oczekiwania na świadczenie oznacza zobowiązanie do nieprzekraczania go. Nie będzie można powiedzieć choremu, żeby poczekał w kolejce – wskazuje Jerzy Gryglewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia Uczelni Łazarskiego. Dodaje, że każdy przypadek dłuższego oczekiwania na świadczenie będzie działaniem niezgodnym z prawem.

Eksperci podkreślają jednak, że to uprawnienie chorych może pozostać martwym prawem.

– Wskazanie zbyt krótkiego czasu spowoduje, że nie będzie respektowany. Poza tym Europejski Trybunał Sprawiedliwości już 12 lat temu wskazał, że powinien być ustalany indywidualnie. Jeden pacjent może czekać na świadczenie kilka dni, a drugi dwa miesiące – wskazuje Adam Kozierkiewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia.

Rozwiązanie chwalą natomiast onkolodzy.

– Największą korzyścią z jego wprowadzenia byłaby konieczność monitorowania dostępności świadczeń onkologicznych. W tej chwili zadanie to nie jest realizowane. Dopuszczalny czas czekania na procedury radioterapii to np. miesiąc, ale są ośrodki, w których pacjent czeka dwukrotnie dłużej – wskazuje Rafał Dziaduszko, krajowy konsultant w dziedzinie radioterapii onkologicznej.

Pomysłodawcy wskazują, że taki monitoring mógłby prowadzić NFZ. Świadczeniodawcy mieliby obowiązek codziennego raportowania o przekroczeniu maksymalnego czasu oczekiwania. Podobnie postępują już teraz, weryfikując prawo pacjentów do ubezpieczenia za pomocą systemu eWUŚ. Fundusz, mając na bieżąco informacje ze szpitali, które nie są w stanie zapewnić pacjentowi szybkiego leczenia, kierowałby chorych do pozostałych placówek.

Organizacje pacjentów chcą, aby powstał także ogólnopolski portal informacyjny, przeznaczony tylko dla chorych onkologicznych. Ci po zdiagnozowaniu nowotworu uzyskaliby za jego pośrednictwem pełną informację, jakie powinni podjąć działania, gdzie się zgłosić, jakie placówki w regionie mają kontrakt i gdzie najszybciej mogą skorzystać ze świadczenia. Portal byłby interaktywny. Na każde zapytanie skierowane przez pacjenta czy jego rodzinę odpowiadałby lekarz.

– Dzięki temu skróciłyby się kolejki do lekarzy, bo wiele wizyt ma charakter wyłącznie informacyjny – podkreśla Jerzy Gryglewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia Uczelni Łazarskiego.

Zdaniem Adama Kozierkiewicza portal uzupełniony o infolinię telefoniczną ułatwiłby chorym korzystanie ze wsparcia. Dziś wielu z nich nie wie, np. do jakiego specjalisty powinni zgłosić się po pomoc.

Lekcje zdrowia

Pacjenci chcą także, aby w pakiecie kolejkowym znalazły się rozwiązania, które będą służyły profilaktyce zachorowań na raka. Podsunęli ministrowi zdrowia pomysł wprowadzenia – oprócz biologii – obowiązkowych lekcji z edukacji zdrowotnej w trzeciej klasie gimnazjum. Program zajęć powinny opracować dwa ministerstwa: edukacji narodowej oraz zdrowia. Młodzież uczyłaby się zdrowego stylu życia i zapobiegania chorobom cywilizacyjnym. Postulują także zwiększenie liczby programów badań profilaktycznych finansowanych przez NFZ (do 10). Obecnie bezpłatna diagnostyka przysługuje tylko osobom zagrożonym rakiem piersi, szyjki macicy oraz jelita grubego. Programy miałyby dotyczyć także innych najczęściej występujących nowotworów. Osobom włączonym do nich przysługiwałyby bezpłatne badania.

Najprawdopodobniej dziś premier zdecyduje o tym, które z tych pomysłów będą realizowane.

– Brakuje w tym pakiecie jeszcze jednego rozwiązania. Nie od dziś wiadomo, że onkologia jest dziedziną, w której wiele świadczeń jest przeszacowanych. Ich wycena jest zbyt wysoka w stosunku do kosztów wykonania. Zarabiają na tym prywatni inwestorzy. Robią kokosy np. na chemioterapii jednodniowej. To ewidentne marnotrawstwo – uważa Krzysztof Łanda z fundacji Watch Health Care.