Narodowy Fundusz Zdrowia nie zostanie zlikwidowany, ale jego rola będzie zmniejszona. Wykazy oczekujących na zabiegi i wizyty do specjalistów skrócą się, bo pacjenci zapiszą się tylko do jednej kolejki.
Wydatki na leczenie raka i wycenę świadczeń / Dziennik Gazeta Prawna
Listy kolejkowe mają być skuteczniej monitorowane, a informacje o czasie oczekiwania na zabieg czy wizytę u lekarza bardziej wiarygodne. Tak wynika z projektu nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, przekazanego przez ministra zdrowia do konsultacji społecznych. To jeden z aktów, które stanowią tzw. pakiet antykolejkowy.

Elektroniczne kolejki

Oddziały NFZ będą informowały pacjentów o pierwszym wolnym terminie danej usługi medycznej wykonywanej przez świadczeniodawców. Dane te pozyskają z raportów, które placówki medyczne będą musiały składać funduszowi raz w tygodniu.
Świadczeniodawcy zostaną zobowiązani do prowadzenia list kolejkowych w formie elektronicznej. Zdaniem resortu zdrowia ułatwi to placówkom medycznym zarządzanie kolejkami oczekujących, a NFZ pozwoli je monitorować.
– Nie sądzę, aby wdrożenie tego rozwiązania było dużym problemem dla świadczeniodawców. Przydałoby się jednak, aby takie narzędzie w dużych placówkach było wspólne dla wszystkich oddziałów i poradni – wskazuje Adam Kozierkiewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia.
Jego zdaniem będzie to wyzwanie technologiczne dla świadczeniodawców, ale dzięki niemu elektroniczny system kolejek będzie mógł być zarządzany przez administrację placówki medycznej, a nie jak dotychczas przez lekarzy.
Poradnie i szpitale będą miały również obowiązek przekazywania szczegółowych danych osób czekających na każde świadczenie, takich jak imię i nazwisko oraz numer PESEL. Dotychczas tak szczegółowe informacje przesyłały tylko w przypadku niektórych świadczeń, np. operacji zaćmy. Do tego rozwiązania eksperci mają jednak zastrzeżenia.
– W kraju wykonuje się około 200 mln porad ambulatoryjnych. Na większość z nich pacjenci muszą czekać w kolejce. NFZ będzie miał problem z przyjęciem tych danych i z sensownym ich wykorzystaniem – podkreśla Adam Kozierkiewicz.

Wycena poza NFZ

Kolejną ze zmian jest przekazanie wyceny świadczeń z Narodowego Funduszu Zdrowia do Agencji Oceny Technologii Medycznej. Głównym motywem tego rozwiązania jest to, by wycenę przeprowadzała niezależna instytucja. Aby nie tworzyć od podstaw nowej instytucji, wybrano właśnie AOTM, w którym ma powstać rada do spraw taryfikacji. Zasiadać mają w niej m.in. przedstawiciele ministra zdrowia, płatnika oraz świadczeniodawców. Jej zadaniem będzie określenie standardu wyliczania kosztów świadczeń.
W związku z brakiem pieniędzy w budżecie na tego rodzaju działania, autorzy ustawy uznali, że zostanie ono sfinansowane z pieniędzy NFZ. Ma on co roku przekazywać ok. 50 mln zł na rzecz AOTM.
Choć zmiana organizacyjna ma nastąpić w 2015 r., już teraz agencja otrzyma 10 dodatkowych etatów.
– Dla osób, które zajmą się przygotowaniem koncepcji funkcjonowania agencji z nowymi zdaniami i wykorzystaniem obecnych zasobów oraz określeniem potrzeb – deklaruje Sławomir Neumann, wiceminister zdrowia.
Jak podkreślają autorzy ustawy, NFZ nie będzie musiał prowadzić wielu dotychczasowych zadań. Nie będzie się zajmował np. kreowaniem polityki zdrowotnej.

Dłuższe umowy

Mniejsze obciążenie NFZ spowoduje również wydłużenie kontraktów. Projekt nowelizacji ustawy zdrowotnej przewiduje, że umowy ze świadczeniodawcami będą zawierane na 5 lat, a ze szpitalami nawet na 10, a nie jak dotychczas maksymalnie na trzy lata. Najdalej idące zmiany w tym zakresie dotyczyć będą jednak umów zawieranych ze świadczeniodawcami podstawowej opieki zdrowotnej (z wyjątkiem świadczeń nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej). Umowy na ten rodzaj świadczeń zawierane będą na czas nieoznaczony. Zmiany te powinny być korzystnie ocenione przez tych świadczeniodawców, którzy realizować będą kontrakty już na nowych zasadach.
– Przystępując do postępowań konkursowych, ponoszą oni istotne nakłady finansowe na podniesienie jakości oferowanych świadczeń i zwiększenie konkurencyjności swoich ofert. Wydłużenie okresu obowiązywania umów niewątpliwie pozwoli na pełniejsze zbilansowanie poczynionych nakładów – wskazuje Marta Bogusiak, aplikant radcowski z kancelarii Fortak & Karasiński Radcowie Prawni. Podkreśla jednak, że z drugiej strony rozwiązanie to będzie problematyczne dla tych świadczeniodawców, którzy utracą aktualnie realizowane kontrakty.
– Szczególnie boleśnie odczują to szpitale, którym może być ciężko przez tak długi okres utrzymać się wyłącznie na rynku usług komercyjnych – dodaje.
Jednocześnie NFZ zostanie zobowiązany do wykonywania nowych obowiązków. Będzie kontraktował, kontrolował i rozliczał świadczenia wysokospecjalistyczne, czyli te najbardziej kosztowne (np. przeszczepy). Dotychczas zajmowało się tym Ministerstwo Zdrowia i ono finansowało te procedury. Od przyszłego roku obowiązki te przejmie fundusz, ale za te świadczenia nadal będzie płacił minister zdrowia.
Pomysł nie podoba się Maciejowi Hamankiewiczowi, prezesowi Naczelnej Rady Lekarskiej. – Kwestionujemy sposób przeprowadzania konkursów przez NFZ, nie jest to więc instytucja, której powinno się powierzać kolejne zadania – podkreśla.
Zgodnie z projektem zmieni się także procedura zażaleniowa przed prezesem NFZ. Każdemu świadczeniodawcy realizującemu umowę z funduszem przysługuje zażalenie na czynności dyrektora wojewódzkiego oddziału dotyczące realizacji umowy. Do tej pory postępowanie to było dwuetapowe. W razie wydania niekorzystnego rozstrzygnięcia świadczeniodawca mógł zwrócić się do prezesa z wnioskiem o ponowne zbadanie jego sprawy. Ponowne badanie niejednokrotnie było znacznie wydłużone w czasie i utrzymywało stan niepewności co do rozstrzygnięcia spornej kwestii. Często też kończyło się podtrzymaniem dotychczasowego stanowiska prezesa. Pomimo tych mankamentów wyczerpanie tej procedury było potrzebne przed ewentualnym poddaniem sporu pod rozstrzygnięcie sądu. Zgodnie z projektem zrezygnowano z etapu ponownego badania sprawy i skrócono procedurę.
– Dzięki temu szybciej zakończy się postępowanie wewnętrzne i otworzy ewentualna droga do dochodzenia roszczeń w postępowaniu cywilnoprawnym – wskazuje Marta Bogusiak.

Ocena potrzeb

Projekt ustawy zdrowotnej przewiduje również, że powstaną mapy potrzeb zdrowotnych. Jedną z przyczyn jest to, że w Polsce obserwuje się duże różnice w tym zakresie na poziomie województw i powiatów. I tak np. w jednych ujawnia się większa zapadalność na konkretny typ raka, w innych jest więcej chorób związanych z układem oddechowych, zaś jeszcze gdzie indziej jest większe zapotrzebowanie na położnictwo. Dlatego sieć usług powinna być zindywidualizowana.
Analiza potrzeb musi objąć przede wszystkim prognozowaną sytuację demograficzną oraz zdiagnozować dostępność pacjentów do anestezjologii, intensywnej terapii, chirurgii ogólnej, chorób wewnętrznych, pediatrii oraz ginekologii i położnictwa. I powinna być przeprowadzona na poziomie poszczególnych powiatów. Zająć się tym – według wzoru przygotowanego przez resort zdrowia – mają wojewodowie, którzy będą takie mapy raz na trzy lata przygotowywać we współpracy z Narodowym Instytutem Zdrowia Publicznego. Przy czym aktualizacja ma się odbywać raz na rok. Efektem ma być z jednej strony bardziej racjonalne finasowanie opieki zdrowotnej w regionie, ale także zwiększenie transparentności zawierania umów z placówkami medycznymi.
Zdaniem Szymona Ogłazy, dyrektora biura wojewody opolskiego, może to zracjonalizować politykę zdrowotną w regionie. Obecnie, jak tłumaczy, jeżeli jakaś placówka spełnia wymagane standardy pod kątem kadry, sprzętu itp., wojewoda musi ją zarejestrować. A to oznacza dużą szansę na kontrakt. Fundusz ma bowiem obowiązek brać pod uwagę ofertę każdej placówki. – Kłopot polega na tym, że nikt się nie zastanawia, czy jest nam potrzebna kolejna placówka zajmująca się konkretną dziedziną, skoro jest już 10 takich w najbliższym regionie – mówi Ogłaza.
Budżet NFZ jest ograniczony, więc albo jakiś ośrodek traci kontrakt, albo wszystkim się go obniża, bo dzieli się tę samą kwotę na więcej podmiotów. Dla przykładu w województwie opolskim, zdaniem ekspertów, potrzeby ludności co do opieki kardiologicznej są już zabezpieczone. Brakuje natomiast geriatrii. Jeżeli jednym z instrumentów będzie mapa potrzeb, NFZ może nie podpisać nowej umowy, odwołując się do argumentu zdrowotnego, zaś wojewoda może wydać negatywną opinię nowo powstającej placówce – również powołując się na mapę. Jest jednak pewien kłopot – zdaniem autorów projektu pomysł nie generuje żadnych dodatkowych kosztów – bo dodatkowe kompetencje będą wykonywane w ramach istniejących zasobów województwa. Zdaniem Szymona Ogłazy tym powinien zajmować się zespół ekspertów. To będzie jednak powodować koszty.
Etap legislacyjny
Projekt w trakcie konsultacji