Największym osiągnięciem informatycznym minionej epoki jest system PESEL, który stworzyli dwaj pułkownicy SB. To nie pomyłka. Prawdziwą pomyłką jest 19 tys. niezgodności wykrytych, gdy porównano dane PESEL z bazą eWUŚ.
Koncepcja ewidencjonowania inteligentów, czyli PESEL, powstała 44 lata temu. W czasach socjalistycznych władza chciała kontrolować osoby z wyższym wykształceniem, by nie powtórzył się Marzec 1968.
Nieustannie słyszymy o nadchodzącej e-rewolucji w administracji. Sztandarowy projekt MSW to pl.ID – rozwiązanie, które ma poprawić jakość życia Polaków, ułatwić obsługę w urzędach. Tyle że opiera się na danych PESEL. A najlepsze systemy są ułomne, bo najsłabszym ogniwem jest człowiek. MSW na stronie internetowej podaje listę stu najpopularniejszych nazwisk – panów Nowaków jest 136 tys., a pań Nowak 137 tys. Problem w tym, że ta informacja pochodzi z bazy PESEL i trudno uwierzyć w jej wiarygodność.
Większość z zapowiadanych udogodnień na linii obywatel – urząd czeka podobny los. Pojawiają się daty uruchomienia, są przetargi. Potem start nieustannie się przesuwa, a sprzęt i oprogramowanie nadają się do wyrzucenia. Co gorsza, gdy urzędnicy nie wiedzą, jak naprawić błędy, to zwykle pojawia się nowy projekt. Baza Usług Stanu Cywilnego (BUSC) ma być remedium na ułomność PESEL. Szykuje się praca dla nowych urzędników.