Nawet 90 proc. leków kupowanych w sieci może pochodzić z nielegalnych źródeł.
Nawet 90 proc. leków kupowanych w sieci może pochodzić z nielegalnych źródeł.
W ostatnich latach gwałtownie wzrosła liczba udaremnionych przemytów. Z danych resortu finansów wynika, że w 2007 r. zatrzymano na polskich granicach 1356 opakowań nielegalnych farmaceutyków. W 2012 r. celnicy zarekwirowali ponad 80 tys. opakowań. Ministerstwo szacuje, że wartość przechwyconych transportów sięgnęła w ubiegłym roku 520 tys. zł. To może się wydawać małą kwotą, bo wartość rynku leków w Polsce sięga według szacunków PharmaExpert 27,7 mld zł, jak jednak wynika z danych niemieckich służb, przemyt przez Polskę ma znacznie większe rozmiary.
– Są różne szacunki dotyczące tego, ile takich fałszywych leków znajduje się w sprzedaży – wyjaśnia prof. Zbigniew Fijałek, dyrektor Narodowego Instytutu Leków. – Niektórzy twierdzą, że może być to nawet 90 proc. wszystkich kupowanych w internecie preparatów. Z ostatniego badania Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że wśród suplementów diety aż połowa zawiera substancje, które nie są wymienione na opakowaniu. A każda taka substancja może potęgować działania niepożądane u pacjenta – dodaje.
Fijałek zaznacza, że podróbki najczęściej zdarzają się wśród sterydów i leków na potencję – Levitra, Cialis, Viagra. W ostatnim przypadku zbyt duża dawka substancji czynnej w preparacie może doprowadzić do śmierci. – Mamy rocznie blisko 600 zleceń na przebadanie różnych specyfików. Z analiz wynika, że we wszelkiego rodzaju viagropodobnych lekach mogą być śladowe ilości sildenafilu, czyli substancji czynnej, ale też dwa razy tyle, ile normalnie – twierdzi szef NIL. – A zbyt duże jej stężenie może wywołać atak serca – dodaje.
Zdarzają się także podróbki leków na raka, HIV, nadciśnienie i depresję. Dużą grupę fałszowanych leków stanowią też środki na odchudzanie.
W produkcji fałszywek przodują Indie i Chiny. A najwięcej sprzedaje się ich w Afryce i Azji. – Interpol ocenia, że jesteśmy krajem wysokiego ryzyka, m.in. ze względu na naszych sąsiadów ze Wschodu. Szacuje się, że nawet 20 proc. leków w tych krajach to podróbki – wyjaśnia prof. Fijałek.
Według WHO Polacy wydają na podróbki ok. 100 mln zł rocznie. Kwota to w ostatnich latach rośnie z uwagi na to, że coraz częściej robimy zakupy przez internet. O ile w 2009 r. w sieci zaopatrywało się w farmaceutyki 4 proc. internautów, to jak wynika z badania Megapanel PBI/Gemius, trzy lata później po witaminy lub kosmetyki apteczne sięgnęło tą drogą 25 proc. internautów, a 16 proc. zaopatrzyło się tam w preparaty wspomagające odchudzanie.
– Nie należy kupować leków na bazarach, w siłowniach czy sex shopach – zaznacza główny inspektor farmaceutyczny Zofia Ulc. Przypomina też, że polskie prawo zabrania sprzedaży przez internet leków wydawanych na receptę.
Jacek Szwajcowski, szef Pelionu, hurtowego dystrybutora leków, radzi, by kupować medykamenty tylko w pewnych miejscach. – Koncesjonowane apteki dają możliwość zamawiania leków przez internet. Pacjent ma pewność, że lek pochodzi od prawdziwego wytwórcy, bo dostawcy monitorują całą drogę dostawy od producenta do sprzedawcy – zaznacza.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama