Dyrektorzy szpitali liczą straty, ale Ministerstwo Zdrowia wszystkie sygnały o potrzebie zmiany w ustawie antynikotynowej ignoruje. Nie chce złagodzić jej wymogów chociażby w stosunku do pacjentów przebywających w szpitalach psychiatrycznych. Jedynie Adam Fronczak, wiceminister zdrowia, ma swój autorski, jak na razie, pomysł na jej nowelizację. Proponuje zaostrzenie prawa poprzez wprowadzenie całkowitego zakazu tworzenia palarni w firmach.

Groźne pożary

Ustawa antynikotynowa, która obowiązuje od 15 listopada 2010 roku, wprowadziła zakaz palenia w szpitalach. Na ich terenie nie można tworzyć palarni. Jednak pacjenci nagminnie go łamią. Skutki tego są tragiczne. W lutym na jednym z oddziałów Szpitala Sióstr Elżbietanek w Cieszynie, wybuchł groźny pożar. Strażacy musieli ewakuować pacjentów. Jedna z osób miała poparzoną twarz.
Gdzie nie można palić / DGP
– Okazało się, że ogień w jednej z sal zaprószyła pacjentka. Była podłączona do tlenu – tłumaczy Dariusz Babiak, rzecznik prasowy szpitala.
W kwietniu tego roku podobny przypadek miał miejsce w szpitalu psychiatrycznym w Morawicy (woj. kieleckie). Pożar wybuchł na jednym z oddziałów, z którego trzeba było ewakuować 30 pacjentów. Oddział na czas remontu niezbędnego po pożarze musiał czasowo zawiesić działalność.
– Straty spowodowane tym, że przez trzy miesiące szpital przestał udzielać świadczeń, idą w setki tysięcy złotych – tłumaczy Jacek Musiał, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Psychiatrii w Morawicy.

Łamany zakaz

Z obawy przed pożarem w wielu szpitalach psychiatrycznych zakaz palenia jest oficjalnie łamany.
– Chorzy psychicznie przebywają w nich miesiącami, a w wielu przypadkach są leczeni bez ich zgody. Nie można pozbawiać ich prawa do palenia, tym bardziej że gwałtowne odstawienie nikotyny może u nich skutkować pogorszeniem stanu zdrowia – mówi prof. Aleksander Araszkiewicz, kujawsko-pomorski konsultant wojewódzki.
Pacjenci Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie mogą palić papierosy w palarni, której po wejściu w życie ustawy nie zlikwidowano. Powstała 16 lat temu, kiedy w szpitalu doszło do tragedii. W wyniku pożaru spowodowanego przez pacjenta zginęły dwie osoby.
– Nie ma możliwości pozbawienia chorych możliwości palenia, nie dając im nic w zamian. Jeśli zakazujemy im palenia, powinniśmy zapewnić im nikotynową terapię zastępczą i zatrudnić instruktorów, a na to szpitali psychiatrycznych nie stać – mówi prof. Jacek Wciórka, konsultant wojewódzki ds. psychiatrii.

Zamiast palarni świetlica

Szpitale próbują więc obchodzić zakaz. W Wojewódzkim Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych Drewnica w Ząbkach oficjalnie palarni nie ma, ale jest miejsce, gdzie pacjenci mogą zapalić papierosa, tyle że nazywa się świetlicą
– Jesteśmy po kontrolach NIK i sanepidu i nie było do nas zastrzeżeń. To, czego wymaga ustawa, szpital spełnia. Wprowadziliśmy słowno-graficzne znaki informujące o zakazie palenia – Waldemar Giza, dyrektor ząbkowskiej placówki.
Dyrektorzy podkreślają, że ustawa nie daje im żadnych środków prawnych do ścigania chorych za to, że palą w ukryciu.
– Wyegzekwowanie zakazu jest praktycznie niemożliwe, pacjenci będą palić, jeżeli nie w palarni, to w toalecie albo pod kołdrą – dodaje Marzena Grochowska, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Babińskiego w Krakowie.
Dyrektorzy szpitali psychiatrycznych domagają się od ministra zdrowia, aby zezwolił im na tworzenie palarni. Ten jednak jak na razie nie zamierza tego robić. Rząd poprzedniej kadencji nie poparł również pomysłu zgłoszonego przez Marka Balickiego, ówczesnego posła lewicy.
Szpitale nie przestrzegają zakazu palenia także dlatego, że nie grożą im za to wysokie kary. Z danych Państwowej Inspekcji Sanitarnej wynika, że w tym roku sanepid przeprowadził ponad 33 tys. kontroli w zakładach opieki zdrowotnej. Nałożył jednak tylko 7 mandatów za złamanie zakazu palenia na łączną kwotę 1,2 tys. zł. Średnio jeden wynosił 171 zł.

Bez papierosa w pracy

O ile resort nie chce nowelizować przepisów o paleniu w szpitalach, o tyle mogą zmienić się te dotyczące tworzenia palarni w miejscach pracy. Zdaniem Adama Fronczaka, wiceministra zdrowia, do Sejmu powinien trafić projekt nowelizacji ustawy antytytoniowej, który wprowadzi kolejne ograniczenia palenia w miejscach publicznych. Wówczas prawo do tworzenia palarni w zakładach pracy straciliby pracodawcy. Teraz ich wydzielanie w firmach jest dobrowolne i zależy wyłącznie od decyzji szefa.
– To rozwiązanie sprawdziło się. Zyskują na nim i pracodawcy, i pracownicy – tłumaczy Marek Nościusz, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pracowników Służby BHP.
Pracodawcy mogą samodzielnie decydować o stworzeniu miejsca do palenia, biorąc pod uwagę np. liczbę uzależnionych pracowników. Jeśli nie chcą, aby w czasie pracy wychodzili na zewnątrz mogą wydzielić miejsce na palarnię. Co więcej, od 6 września tego roku pomieszczenie takie nie musi już spełniać rygorystycznych norm przewidzianych w przepisach bhp (np. dotyczące dziesięciokrotnej wymiany powietrza w ciągu godziny). Wystarczy, że będzie ono zaopatrzone w wywiewną wentylację mechaniczną w taki sposób, aby dym tytoniowy nie przenikał do innych pomieszczeń.

Dodatkowe przerwy

– Jeśli zostanie wprowadzony całkowity zakaz palenia w zakładach pracy, częściej może dochodzić do jego naruszania. Nikt nie lubi przecież, gdy się go do czegoś zmusza – dodaje Marek Nościusz.
Tłumaczy, że obecnie udało się już w praktyce zlikwidować np. problem palenia w toaletach czy szatniach zakładów, co zawsze grozi np. zaprószeniem ognia. Podkreśla jednocześnie, że pracownicy przebywają w pracy codziennie po osiem godzin lub dłużej, więc nadzieje, że osoby palące w tym czasie nie będą szukały możliwości palenia, są złudne.
– To nie jest restauracja czy kino, w przypadku których łatwiej przyzwyczaić się do obowiązującego tam zakazu – dodaje.
Jednocześnie to na pracodawców spadłby obowiązek dbania o przestrzeganie całkowitego zakazu palenia.
– Gdyby został on wprowadzony, pracodawcy i tak mogą wprowadzić rozwiązania dotyczące palenia, które będą obowiązywać tylko w ich firmach – mówi Grażyna Spytek-Bandurska z PKPP Lewiatan.
Mają prawo np. wprowadzić dodatkowe przerwy w pracy dla palących.
Firmy mogą poradzić sobie także z naruszeniem zakazu.
– Pracownik, który stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa i zdrowia innych osób, może być przecież ukarany karą porządkową – mówi Grażyna Spytek-Bandurska.