Od stycznia dostępny będzie w Polsce nowy lek wspomagający redukcję masy ciała – mówi prof. Paweł Bogdański z Katedry i Zakładu Leczenia Otyłości, Zaburzeń Metabolicznych oraz Dietetyki Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu
Media

Czy Polska jest w gronie krajów zmagających się z problemem otyłości?

Otyłość to już prawdziwa epidemia, z którą zmagają się nie tylko Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania, lecz wszystkie kraje na każdym z kontynentów, czyli także Polska. Co więcej, wzrost częstości występowania nadwagi i otyłości obserwuje się we wszystkich grupach wiekowych, bez względu na płeć. W Polsce szczególnie niepokoi tempo wzrostu otyłości, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Z nadwagą zmagają się już przedszkolaki, a nie tylko dzieci w wieku szkolnym. To zjawisko dotąd niespotykane w historii ludzkości. Nasila się od końca XX w. A trzeba podkreślić, że skutki otyłości u najmłodszych są dużo poważniejsze dla zdrowia niż u osób, które z nadmierną masą ciała zaczęły zmagać się w późniejszym wieku.

Pod względem tempa przyrostu nowych przypadków otyłości przypominamy Stany Zjednoczone sprzed lat. Co gorsza, bez dokładnej wiedzy epidemiologicznej i kontroli tego zjawiska. W Polsce nie prowadzi się bowiem systematycznych badań, które pozwoliłyby monitorować trend i szybko reagować.

Aby się przekonać, o czym mówimy, wystarczy pojechać podczas wakacji nad polskie morze. Problem ten widoczny jest gołym okiem. Na plażach trudno spotkać osobę z prawidłową masa ciała. Dominują te z nadwagą.



Dlaczego tak się dzieje?

W latach 90., gdy w Ameryce problem osiągnął poważną skalę, tamtejsi specjaliści postanowili sprawdzić, co tkwi u jego podstaw. Analizowali przyczyny otyłości i nadwagi, obliczali koszty, jakie ponosi z tego tytułu państwo. Ostatecznie powstała lista kilkuset przyczyn. Większość z nich zaliczono do tzw. czynników środowiskowych. Obecnie podobne prace prowadzone są w Polsce. Wnioski są podobne.

Okazuje się, że jesteśmy w pewien sposób predysponowani do otyłości. Nasze geny kształtowały się w warunkach, kiedy musieliśmy walczyć o pożywienie, czyli też i przetrwać bez niego przez pewien czas. Dziś mamy jedzenie w zasięgu ręki, nie musimy się o nie specjalnie starać, posilamy się, kiedy chcemy. Do tego przyczynia się dynamiczny rozwój sektora gastronomicznego. Bary i restauracje są dziś na każdym kroku, oferują jedzenie o każdej porze dnia i nocy, z dowozem do biura i domu. Geny pozostały natomiast te same, czyli nie nadążyły za zamianą stylu życia. To robi swoje. Podobnie jak to, że średnica talerza zwiększyła się w ostatniej dekadzie o kilka centymetrów, kaloryczność spożywanych w ciągu dnia posiłków o kilkaset kilokalorii, a do tego najwięcej jemy wieczorem, czyli nieprawidłowo rozkładamy kaloryczność przyjmowanych posiłków, spożywamy coraz więcej przekąsek i przetworzonych dań, zajadamy stres. Dodatkowo jesteśmy coraz mniej aktywni fizycznie. Nasza praca coraz częściej ma charakter siedzący. Do pracy i domu dojeżdżamy samochodem. Wszystkie te czynniki łącznie powodują, że istotnie wzrasta masa ciała. Równowaga między dostarczanymi kaloriami a wydatkiem energetycznym jest coraz bardziej zaburzana. Stąd epidemia.

Ciekawe norweskie badania wykazały, że problemem mogą być również nowe technologie. Wynalezienie i popularyzacja pilota i telefonu komórkowego spowodowała, że średnio dziennie pokonujemy pieszo o 400 m mniej niż przed laty. Rocznie daje to już 146 km, co przekłada się na 25 godz. aktywności fizycznej mniej. A to wszystko przekłada się na 1 kg więcej masy ciała rocznie. Innym przykładem wpływu udogodnień z dziedziny nowoczesnych technologii jest branża ochroniarska. Dziś ochroniarze poruszają się na segwayach, a nie pieszo. Z tych przykładów można wnioskować, że dynamiczny rozwój społeczeństwa w zakresie technologii i industrializacji wymaga również zmian w odniesieniu do promocji zdrowia i kształtowania odpowiednich zachowań zdrowotnych.



Jakie są konsekwencje otyłości dla zdrowia?

Zacznę o tego, że otyłość została wpisana przez WHO na listę chorób przewlekłych. To już pokazuje, z czym mamy do czynienia. Poza tym nie znam drugiego takiego schorzenia, które miałoby tak długą listę powikłań w zakresie zaburzeń metabolicznych, sercowo-naczyniowych, a także konsekwencji psychospołecznych.

Zacznę od cukrzycy typu 2. To najczęstsza postać cukrzycy. U kobiet z poziomem wskaźnika BMI powyżej 35 ryzyko zachorowania na nią wzrasta 60 razy, a u mężczyzn o 40 razy.

Jedyną skuteczną metodą niedopuszczenia do pojawienia się cukrzycy typu 2 jest zahamowanie wzrostu masy ciała i podjęcie aktywności fizycznej. Najczęściej rozpoznawana jest u osób dorosłych. Ponad 90 proc. z nich to pacjenci z nadmierną masą ciała, o małej aktywności fizycznej. Ze względu na niespotykany dotychczas wzrost otyłości i nadwagi w młodszych grupach wiekowych coraz częściej cukrzyca typu 2 rozpoznawana jest już u nastolatków. W odróżnieniu od cukrzycy typu 1, która najczęściej zaczyna się w wieku dziecięcym, wymaga od początku leczenia insuliną i której nie umiemy skutecznie zapobiegać, rozwojowi cukrzycy typu 2 jesteśmy w stanie skutecznie zapobiec. Najskuteczniejsza profilaktyka cukrzycy typu 2 to utrzymywanie prawidłowej masy ciała lub jej redukcja, jeśli doszło już do rozwoju nadwagi lub otyłości.

W przypadku osób otyłych zwiększa się też ryzyko zachorowania na nadciśnienie tętnicze. Zgodnie z wytycznymi Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego redukcja masy ciała to najskuteczniejsza metoda zapobiegająca rozwojowi nadciśnienia i jeden z kluczowych elementów postępowania niefarmakologicznego u chorych, u których nadciśnienie już występuje. 10 kg mniej u pacjenta przekłada się na spadek o 10 mm słupa rtęci ciśnienia tętniczego. Przyjmuje się, że blisko połowa występujących przypadków nadciśnienia w kraju to efekt nadwagi i otyłości. Szacuje się, że na nadciśnienie choruje 10 mln osób. To ogromna grupa pacjentów ze zwiększonym ryzykiem zdarzeń sercowo-naczyniowych.





To zapewne niejedyne ryzyka.

Otyłość sprzyja też miażdżycy, chorobie zwyrodnieniowej stawów, utrudnia zajście w ciążę, zaburza potencję. Prowadzi do zwiększonego ryzyka rozwoju chorób sercowo-naczyniowych: choroby niedokrwiennej serca i niewydolności serca.

Wreszcie udowodniono, że ma wpływ na rozwój wielu nowotworów m.in. piersi, jelita grubego, przełyku, nerek, trzustki. Szacuje się, że 100 tys. z kilku milionów chorych w Europie ma raka z powodu nadwagi. Onkolodzy podkreślają, że jeśli nie zaczniemy dbać o masę ciała, to pojawią się nowe zachorowania, którym mogliśmy zapobiec. Według ekspertów amerykańskich nawet 40–60 proc. nowotworów można by uniknąć kontrolując masę, uprawiając sport i decydując się na zdrową dietę.

Kolejnym powikłaniem jest bezdech w czasie snu. Statystyki mówią, że cierpi na niego 10 proc. mężczyzn i 2–3 proc. kobiet. Skutkiem bezdechu nocnego jest uczucie niewyspania, zmęczenia przez pozostałą część dnia. Osoby z zespołem bezdechu w czasie snu mają zwiększone ryzyko rozwoju nadciśnienia tętniczego, wystąpienia zawału serca, udaru mózgu i poważnych zaburzeń rytmu serca. Według brytyjskich badań 10 proc. wypadków komunikacyjnych z nieznanej przyczyny było skutkiem nierozpoznanego i nieleczonego bezdechu w czasie snu. Jak widać, konsekwencje mogą być tragiczne w skutkach.

Nie można wreszcie zapominać o tym, że otyłość wpływa na jakość życia pacjentów.

Dzieci z nadwagą są postrzegane jako mniej zdolne, mają mniej kolegów. Otyłe osoby dorosłe natomiast są mniej chętnie zatrudniane przez pracodawców, zarabiają mniej, co przekłada się na większe ryzyko wystąpienia u nich depresji, która może prowadzić do samobójstwa.

Trzeba podkreślić, że nie u wszystkich otyłych wszystkie te powikłania muszą wystąpić. Pewne jest natomiast to, że nie ma narządów i miejsc w organizmie, które nie traciłyby z powodu otyłości.









Są też koszty społeczne.

Tak, do tego wszystkiego dochodzą ogromne koszty związane z leczeniem, ale i wynikające z absencji takiej osoby w pracy. Szacuje się, że globalne wydatki ponoszone na łagodzenie występowania otyłości są równe tym przeznaczonym na łagodzenie skutków konfliktów zbrojnych i terrorystycznych na świecie.

Jak można leczyć otyłość? Czy są skuteczne metody?

Zrozumienie faktu, że jest to choroba przewlekła, obliguje nas, lekarzy, do poszukiwania nowoczesnych rozwiązań terapeutycznych. Nie możemy już bowiem ograniczać się do powiedzenia pacjentowi, że jak nic nie zrobi, to będzie miał nadciśnienie czy zachoruje na cukrzycę. Cel leczenia osób otyłych to spadek o 5–10 proc. wyjściowej masy ciała.

Konieczne jest edukowanie pacjenta, analizowanie jego sposobu odżywiania, aktywności fizycznej, czy nie ma problemów psychicznych sprzyjających podjadaniu i zajadaniu się. Pacjent powinien być otoczony opieką zespołu, na którego czele stanie lekarz, a w skład którego wejdzie jeszcze dietetyk, fizjoterapeuta oraz psycholog. Taki skład zespołu terapeutycznego zwiększa szanse na powodzenie redukcji masy ciała. Niestety z taką opieką mamy do czynienia w nielicznych miejscach. Powinien to być standard w całym kraju. Terapię niefarmakologiczną można w określonych sytuacjach wspomóc lekami. W ostatnich latach pacjenci otrzymali dostęp do leków wspomagających redukcję masy ciała. Obecnie mogą być im przepisane na receptę dwa leki. Od 2019 r. dostępny będzie trzeci nowoczesny preparat. Warto podkreślić, że są to leki o udowodnionej skuteczności, w pełni bezpieczne dla pacjenta.

Czy pacjenci mogą wybierać wśród leków?

Każdorazowo decyzję o wyborze odpowiedniej farmakoterapii powinien podejmować lekarz doświadczony w leczeniu otyłości. Wybór konkretnego preparatu dokonywany jest indywidulanie po kompleksowym przeanalizowaniu dotychczasowej historii medycznej pacjenta, chorób współistniejących z otyłością, aktualnych badań laboratoryjnych i uwzględnieniu potencjalnych przeciwskazań. Nowoczesna farmakoterapia wspomagająca leczenie otyłości stwarza realną szansę na poprawę skuteczności leczenia wielu osób zagrożonych rozwojem poważnych chorób związanych z nadmierną masą ciała. Wprowadzenie długo oczekiwanego leku z grupy analogów glukagonopodobnego peptydu 1 w istotny sposób ułatwi pomoc osobom z otyłością.

Partner